Badania przeprowadził Łukasz Bogucki pod opieką dr Jana Pietraszko - sprawdzał związku między tatuażem, jako "hipotetyczną formą autodestrukcji pośredniej", a płcią psychologiczną. W badaniu na pytania odpowiadały osoby w wieku 19-24 lata ze średnim wykształceniem.
Wnioski wyciągnięte przez Boguckiego są proste: im więcej tatuaży posiada młoda osoba, tym większe może przejawiać skłonności patologiczne, autodestrukcyjne lub ryzykowne dla siebie. W grupie ludzi bez tatuażu takie skłonności przejawiało tylko 13 proc. badanych, w grupie z tatuażami - aż 22 proc. Odsetek ten zwiększa się do 33 proc. w przypadku osób z dwoma tatuażami.
Wśród ryzykownych zachowań jest m.in. lekkomyślne prowadzenie samochodu (90 proc. badanych z tatuażem), nadużywają alkoholu (74 proc.), ignorują zalecenia lekarzy (68 proc.) albo "angażują się w ryzykowne zachowania seksualne" (48 proc.).
Ciekawy jest również powód, dla którego młodzi robią tatuaże: w przypadku połowy była to chęć bycia dostrzeżonymi przez otoczenie. Poza tym jednak istnieją i inne, mniej emocjonalne, motywacje wytatuowanych.
Autor badania podkreśla przy tym, że tatuaże - szczególnie ich większa niż jeden liczba - mogą być sygnałem dotyczącym autodestrukcyjnych skłonności, ale wcale nie muszą. Niezależnie jednak od tego Łukasz Bogucki przypomniał, że tatuaże mogą być istotną wskazówką np. dla terapeutów co do zachowań pacjentów.
Psycholog dr Jan Pietraszko, który czuwał nad pracą Boguckiego, wskazuje w swoim komentarzu do badań, że przeczą one dotychczasowemu patrzeniu na tatuaż jako "formę ekspresji". Tymczasem Bogucki dowiódł, że tatuaże mogą być sygnałem nieprzystosowania jednostki i "wyrazem jej ogólniejszych skłonności autodestrukcyjnych".