Mieszkaniec Wiednia dostał mandat za... mandat.
Mieszkaniec Wiednia dostał mandat za... mandat. Fot. Savvapanf Photo / Shutterstock

Oto biurokratyczny absurd w pełnej krasie. Pewien obywatel Austrii dostał mandat w wysokości 56 euro za szybką jazdę. Przez pomyłkę zapłacił jednak o jedno euro za dużo. Inny uznałby to za napiwek, ale nie urzędnik. Przez swą niefrasobliwość mężczyzna musi teraz zapłacić kolejny, wyższy mandat.

REKLAMA
Pechowy kierowca, mieszkaniec Wiednia, przekroczył dozwoloną prędkość o 21 km/h. Dostał mandat, który opłacił w terminie. Prawdopodobnie przez pomyłkę zamiast nałożonych 56 euro uiścił 57. W Austrii drobne błędy jak ten niosą jednak za sobą kolejne konsekwencje. Według tamtejszego prawa można zostać ukaranym za niezapłacenie mandatu w terminie, jak również uiszczenie niższej lub wyższej kwoty. W tym przypadku nałożono na kierowcę mandat w wysokości 70 euro. Sąd administracyjny zajmujący się tą sprawą potwierdził, że kara ta jest zgodna z obowiązującym w Austrii prawem.
Trzeba przyznać, że system sprawiedliwości w tym państwie jest mocno sformalizowany. Nieraz przekonali się o tym również zagraniczni kierowcy, w tym Polacy. Policjanci austriaccy od dawna słyną z braku pobłażliwości. Jak wyjaśniają eksperci, tamtejsze władze chcą ograniczyć ruch drogowy poprzez surowe kary dla kierowców z zagranicy. Austria skarży się bowiem, że jako państwo tranzytowe, jest szturmowana przez auta z różnych stron Europy.

Napisz do autora: adam.gaafar@natemat.pl