Rodzina z Konina miała dość łaski polskiego państwa, a właściwie jej braku dla ich niepełnosprawnej córki. Podjęli dramatyczną decyzję i razem z trójką dziećmi wyemigrowali do Niemiec. Było ciężko, ale teraz Iwona Ręglewska komentuje: – Pomoc w Polsce i Niemczech dla rodzin z dziećmi niepełnosprawnymi to przepaść. Nie ma porównania!
Musicie być bogaci, skoro było stać było na wyjazd i osiedlenie się w Niemczech.
Hmmm... W Polsce, w Koninie byłam nauczycielką, a mąż pracował w markecie. Pierwsze miesiące wNiemczech były dla naszej rodziny bardzo trudne. Przetrwaliśmy, między innymi, dzięki dodatkowi na dzieci. Powiedzmy, że to odpowiednik polskiego 500 plus, tylko znacznie wyższy. Przy trójce dzieci przysługuje blisko 600 euro. Najważniejsze wówczas było, że udało się nam tanio wynająć mieszkanie. Zależało nam, aby być blisko Monachium, gdzie jest klinika, w której Iga przeszła operacje. Jedynym naszym atutem była moja znajomość niemieckiego. Dość szybko udało mi się znaleźć dobrą pracę.
Przepraszam za wcześniejsze pytanie, ale uprzedziłem ewentualne komentarze. Byłem u Państwa przed laty w blokowym mieszkanku, krótko po operacji Igi. Miała wówczas rozcięte kości twarzy. Cały Konin żył jej historię. Wielu mieszkańców wzięło udział w akcji zbierania funduszy na operację. Pewnie i teraz włączyliby się w kolejne zbiórki. Skąd więc taka dramatyczna decyzja o wyprowadzce?
My z mężem po prostu chcieliśmy żyć, a nie walczyć o pieniądze. W Polsce znaczna część naszego czasu i uwagi skierowana była na zbiórkę pieniędzy. Byłam menadżerem i tak wyglądałoby całe życie. Tutaj nie musimy się nad tym zastanawiać.
Jest różnica między pomocą rodzinom niepełnosprawnym w Polsce i Niemczech?
To jest przepaść. Nie ma porównania. Nie mówię tego porównując statystyki, liczby, wydatki. Ja po prostu tego doświadczyłam. Mówię to jako mama niepełnosprawnego dziecka.
Rozumiem, że teraz w Niemczech zapracujecie na operacje córki i w ten sposób zapłacicie za operacje?
Absolutnie nie. Wszystkie operacje pokryte są z mojego ubezpieczenia. Od strony medycznej nie musimy się martwić o nic. Dotychczas Iga przeszła 11 operacji. Dwie na głowę i 9 rozdzielenia paluszków. Jak podrośnie, przejdzie poważną operację głowy. (Iga urodziła się z zespołem Aperta – przyp.red).
Wszystkie leki otrzymujemy nieodpłatnie. Po operacjach musieliśmy często zmieniać opatrunki, które otrzymywałam za darmo. W razie potrzeby szłam do lekarza i razem z nim ustalałam listę potrzebnych środków. Ustalałam, a nie wyszarpywałam kolejny specyfik. Dzieliłam się z nim moim doświadczeniem. Wiedziałam, że niektóre rzeczy będę potrzebowała w większej ilości, a inne mniej. Pampersy? Do apteki przynoszę receptę od lekarza i następnego dnia są dostarczane do domu.
Iwona Sworowska, mama Nikoli, bohaterka naszego reportażu, opisywała, że musiała praktycznie kupić cały sprzęt. Chociażby wózek za 15 tysięcy.
My wózek dostaliśmy i specjalne ortezy dla Igi również. Pozostałe też: inhalatory, nawilżacze powietrza.
Mama Nikoli martwi się, że wkrótce w Polsce zniesione zostaną ulgi na przejazdy pociągami. Już teraz na bilety do Poznania wydała 100 złotych.
Tutaj dojazd do szpitala jest pokrywany. Na tym nie koniec, pobyt matki z dzieckiem w szpitalu jest nieodpłatny. Zapewniony ma nocleg oraz trzy posiłki dziennie.
Mama Nikoli od dwóch lat nie była z córką na turnusie rehabilitacyjnym.
Tutaj przysługuje bezpłatny turnus. Żaden z moich wniosków do Kasy Chorych o wyjazd nigdy nie został odrzucony. Turnus trwa nawet do 6 tygodni. Wszystkie zabiegi są bezpłatne. Co więcej, rodzic może zabrać ze sobą pozostałe dzieci. Ma nawet pokrywaną utratę zarobków. Nie straciłam nic ze swojej pensji. Jest jeszcze jedna oferta pomocy rodzicom, którzy poświęcają się opiece nad dzieckiem – urlop. Ze specjalnego dodatku, 2 tys. euro na rok, rodzic wynajmuje opiekunkę, która zajmie się dzieckiem pod jego nieobecność. Matki niepełnosprawnych dzieci, mówię o Polsce, nie dość, że są przepracowane to nie maja czasu na załatwienie innych spraw, nie wspominając o czasie dla siebie. Taki dodatek pozwala wygospodarować czas. Przyznam się, nie korzystam z tej oferty.
153 złote miesięcznie – tyle wynosi dodatek za opiekę nad niepełnosprawnym dzieckiem w Polsce.
W Niemczech wysokość dodatku uzależniona jest od stopnia niepełnosprawności, co jest dobrym rozwiązaniem. W pierwszej kategorii dodatek wynosi 250 euro miesięcznie, w kolejnej 450, w trzeciej około 750. Mimo otrzymywania dodatku można pracować. Chociaż nie na cały etat. Wspaniałą sprawą są wypoczynki dla mam. Przysługują raz na dwa lata. Rodzic na trzy tygodnie może wyjechać do specjalnych sanatoriów, gdzie dziecko chodzi do przedszkola, a opiekun poddawany jest np. fizjoterapii.
A jak wygląda życie "codzienne"? Rano przyjeżdża po Igę bus? Takie widzę na polskich ulicach.
My akurat zawozimy córkę, bo tak chcemy. Podróż busem trwała by dłużej.
A przedszkola są bezpłatne, przybory kupujecie?
Książki, przybory zamawia szkoła. Rodzic kupuje tylko zeszyty. Jestem teraz nauczycielką i widzę, jak jest to zorganizowane. Gdy nauczyciel planuje lekcje i potrzebuje materiałów, po prostu je zamawia, a szkoła płaci.
Iga chodzi do przedszkola integracyjnego?
Tak. Grupa Igi liczy 17 dzieci. W tym 10 "zdrowych". Teraz Iga ma sześć lat i powinna pójść do podstawówki, ale mamy dylemat.
O... Wreszcie jakiś problem.
(Śmiech) Jako mama uważam, że Iga jest za mała, aby pójść do szkoły podstawowej. Niektórym dzieciom ze względu na niepełnosprawność czy inne problemy przysługuje rok przygotowawczy. Porównałabym to do naszej zerówki. Później dzieci, jak Iga, trafiają do normalnych szkół, ale mają osobistego opiekuna. Oczywiście są też szkoły specjalne, w klasach jest pięcioro uczniów i dwójka opiekunów.
Czy wrócą Państwo do Polski?
Dla nas i Igi to był bilet w jedną stronę. Natomiast pozostałe dzieci... Dla nich początek w Niemczech był bardzo trudny. Najłatwiejszy paradoksalnie dla Igi, natomiast ze starszą córkę chodziłam do szkoły, aby miała mniejszy stres. Teraz zapuściła tutaj korzenie. A syn dalej bardzo tęskni za krajem. Może on wróci.
Co Pani sądzi o takich pomysłach w Polsce, jak dodatek 4 tysiące złotych za urodzenie niepełnosprawnego dziecka?
Nie wiem. Trudno mi sobie wyrobić zdanie. Dla rodzica dziecka niepełnosprawnego każda złotówka jest ważna. Nie mniej lepsze byłoby wsparcie ciągłe. Nawet mniejsze, ale stałe. Zwłaszcza w Polsce rodzic takich dzieci nie powinien martwić się o sprawy medyczne. Aby nie musiał organizować zbiórki, aby dziecko zostało uratowane.
Napisz do autora: wlodzimierz.szczepanski@natemat.pl