
Nie zostałaś zwolniona. Otrzymałaś propozycję dalszej pracy w Polskim Radiu, jednak na innym stanowisku...
Ale jej nie przyjęłam. Rozmowy w tej sprawie trwały dwa dni, w piątek i w poniedziałek. Ponieważ z końcem marca upływał termin oddelegowania, dyrekcja musiała mi przedstawić jakąś nową propozycję. Wyczekano do ostatniej godziny. Akurat tak się złożyło, że przygotowywałam archiwalny materiał związany z 55-leciem Trójki. Było ciężko...
Kilka dni wcześniej, na rozmowę zaprosił mnie prezes Jacek Sobala, zapytał czy chcę wrócić do Trójki. Powiedziałam, że oczywiście i wyjaśniłam, że to mój zawodowy dom, z którym jestem związana emocjonalnie od ponad 30 lat, bo zanim zostałam redaktorką z Trójki byłam jej słuchaczką. To samo powiedziałam później dyrektorom Informacyjnej Agencji Radiowej. Tłumaczyłam, że kiedy 16 lat temu szukałam pracy, to nie szukałam jej gdziekolwiek w Polskim Radiu, tylko w Trójce. I tylko tam widzę swoje miejsce, mimo że w Sekcji Dokumentacji przyjęto mnie bardzo dobrze, pracowałam ze świetnymi dziennikarzami, którzy nie są doceniani tak jak powinni i z którymi bardzo dobrze mi się współpracowało.
Gdy pół roku temu zostałaś odsunięta z anteny, ruszyła niesamowita akcja #kogoniesłychać. Dziennikarze Trójki, a potem także słuchacze, zamieszczali czarno-białe zdjęcia z zasłoniętymi ustami, walkę podjął też radiowy związek zawodowy. Parę osób zapłaciło za to...
Ta akcja była dla mnie bardzo ważna, niesamowicie podniosła mnie na duchu i jestem za nią wdzięczna wszystkim, którzy wzięli w niej udział. Jedyne czego żałuję w związku z całą tą sytuacją to to, co się stało potem. Trzy osoby zostały wyrzucone dyscyplinarnie: Paweł Sołtys, Wojciech Dorosz i Marcin Majchrowski. Zwolniono ich zupełnie bez sensu i bezprawnie co na pewno udowodnią w sądzie. Zwolniony został też Damian Kwiek – za to, że w wewnętrznym, radiowym e-mailu stanął w mojej i Ani Zaleśnej obronie. Wszyscy to świetni fachowcy, doskonali dziennikarze. Ogromna strata dla radia.
Czy wtedy, gdy musiałaś zniknąć z anteny Trójki, dowiedziałaś się, jaki był powód tej decyzji? Media pisały, że chodziło o określenie Andrzeja Wajdy wybitnym reżyserem i niewłaściwe relacjonowanie tzw. Czarnego Protestu.
Nie, nikt mi nie powiedział, dlaczego tak się stało. Nie próbowano nawet znaleźć pretekstu, jak w przypadku Ani. Pracodawca może, zgodnie z prawem, delegować pracownika na inne stanowisko raz w roku, na trzy miesiące niczego mu nie wyjaśniając i dyrekcja IAR z tego prawa skrupulatnie skorzystała.
A teraz dowiedziałaś się, dlaczego władze Polskiego Radia nie zgadzają się na Twój powrót do Trójki?
Odbyły się dwie około półtoragodzinne rozmowy, podczas których co najmniej kilkadziesiąt razy zapytałam dlaczego nie mogę wrócić do Trójki, mimo że jest tam dla mnie miejsce; co takiego zrobiłam, że znajdujemy się w takiej sytuacji. Nie uzyskałam żadnej odpowiedzi więc powiedziałam, że nie dam się tak traktować. Jedyne czego dowiedziałam się od dyrektora IAR, Tomasza Kowalczewskiego to to, że to właśnie on podjął decyzję w mojej sprawie z aprobatą zarządu Polskiego Radia i za wiedzą dyrektora Programu III Polskiego Radia.
1 kwietnia Trójka obchodziła 55. urodziny. Jednocześnie tego dnia przy Myśliwieckiej 3/5/7 minął rok rządów Adama Hlebowicza. Ze statystyk prowadzonych przez słuchaczy wynika, że w tym czasie z anteny zniknęło 15 osób.Napisz do autora: tomasz.lawnicki@natemat.pl