
Sprawa od początku miała drugie dno. Obrońcy oskarżonych stawiali argument, że wojsko decyzją Antoniego Macierewicza zostało de facto pozbawione osłony wywiadowczej, gdy więc zostali ostrzelani przez Talibów odpowiedzieli ogniem nie wiedząc o tym, że w wiosce znajdują się cywile. Sprawa ciągnęła się wiele lat. Sądy kolejnych instancji uniewinniały oskarżonych. Ostatecznie uwolniono wszystkich od zarzutu popełnienia zbrodni wojennej i skończyło się na wyrokach przestępstwa przeciwko dyscyplinie wojskowej.
Tomasz Borysiewicz musiał opuścić wojsko. Choć jest specjalistą, którego szkolenie pochłonęło miliony złotych, nie może podjąć żadnej pracy zgodnej ze swoimi kwalifikacjami. A to dlatego, że nie może uzyskać świadectwa o niekaralności. Jedyną szansę upatruje dziś w prezydencie, do którego wysłał prośbę o uniewinnienie. Jeśli Andrzej Duda nie przychyli się do prośby, weteran dalej będzie musiał imać się najgorzej płatnej pracy, by jakoś przeżyć.
źródło: wp.pl