
Właśnie dobudzono kolejnego pacjenta. Marcin przebywał w "Budziku" od stycznia. Trafił do kliniki po tym, jak zapadł w śpiączkę po wypadku samochodowym. Chłopiec może mówić o podwójnym szczęściu. Jeszcze rok temu klinika borykała się z poważnymi problemami finansowymi, konieczne były kwesty i apele o pomoc w mediach.
Niektórzy mają tyle szczęścia, że dziecko po wybudzeniu szybko wraca do zdrowia. Im krócej było w śpiączce, tym większe są na to szanse. Te, które "spały" wiele miesięcy, jednak długo będą potrzebowały opieki specjalistów, zanim zaczną nawet mówić. – Najważniejsze jednak jest to, że żyją i są świadome – stwierdza pielęgniarka z kliniki.
W Budziku są specjaliści z różnych dziedzin. Klinika współpracuje nawet ze stowarzyszeniem "Zwierzęta Ludziom", dzięki czemu udaje się włączyć psy w proces terapeutyczny. Wielu specjalistów działa na zasadach non-profit.