
Z początku nie było wiadomo, który parlamentarzysta Prawa i Sprawiedliwości zachował się w ten sposób. Dziennikarzom Wirtualnej Polski udało się ustalić, że chodziło o senatora Jana Dobrzyńskiego, wpływowego polityka z rejonu Podlasia. To były wojewoda i znany hodowca koni arabskich, o którym usłyszała Polska, gdy jego znajomy minister Jurgiel przeprowadzał czystki kadrowe w stajniach w Michałowie i Janowie Podlaskim.Parlamentarzysta PiS trafił wczoraj do jednego ze stołecznych szpitali. Miał złamany nos, rozcięty luk brwiowy, blisko 3 promile alkoholu i jeszcze się awanturowal! Jak widać dla niektórych rocznica tragicznej smierci 96 osób, w tym prezydenta RP nie ma żadnego znaczenia! Szok...
— Piotr Nisztor (@PNisztor) 10 kwietnia 2018
Dobrzyński w pierwszej rozmowie z dziennikarzem wp.pl stwierdził, że przeszedł zawał i rzeczywiście jest w szpitalu, po czym szybko przerwał rozmowę, gdyż jak twierdził, nie chciał rozmawiać w obecności lekarza. Później jednak oddzwonił. Zaprzeczył, żeby padł ofiara pobicia, utrzymuje, ze przewrócił się na schodach i upadł na twarz. Początkowo myślał, ze może ktoś mu podstawił nogę, więc wezwał policję, ale interwencja nie była potrzebna. Na pytanie, czy rzeczywiście był pijany, poseł odpowiedział, że to wszystko działo się w niedzielę, w dniu wolnym od pracy.
źródło: wp.pl