Bardzo cenię i lubię zarówno Joannę Scheuring-Wielgus, jak i Joannę Schmidt. I jestem przekonany, że wspólnie możemy jeszcze dużo dobrego zrobić. Cieszy mnie ich deklaracja, że nadal pozostają po tej stronie walczącej z PiS. Szkoda tylko, że opinia publiczna skupi się teraz na problemach wewnętrznych Nowoczesnej, gdy powinniśmy dalej obnażać hipokryzję i zakłamanie PiS – mówi #TYLKONATEMAT Borys Budka.
Absolutnie nie. Bardzo mocno trzymam kciuki, by to wszystko okazało się tylko przejściowym kryzysem w Nowoczesnej. Żałuję, że coś takiego się dzieje, bo właśnie budujemy szeroką koalicję i jakiekolwiek osłabienie naszych partnerów z Nowoczesnej de facto wzmacnia Prawo i Sprawiedliwość.
Bardzo cenię i lubię zarówno Joannę Scheuring-Wielgus, jak i Joannę Schmidt. I jestem przekonany, że wspólnie możemy jeszcze dużo dobrego zrobić. Cieszy mnie ich deklaracja, że nadal pozostają po tej stronie walczącej z PiS. Szkoda tylko, że opinia publiczna skupi się teraz na problemach wewnętrznych Nowoczesnej,gdy powinniśmy dalej obnażać hipokryzję i zakłamanie PiS, pokazywać ich arogancję oraz przekonywać wyborców, że jesteśmy w stanie wygrać wybory.
Ambicje polityczne często przesłaniają to, co jest najważniejsze... A dziś najważniejsze jest odsunięcie populistów od władzy. Z wspomnianymi przez pana politykami wolałbym budować wspólny front niż konkurować. Robert Biedroń nie kryje swoich ambicji, ale liczę, że nawet jeśli ziści się ten plan tworzenia nowego ruchu na eurowybory, to już w wyborach parlamentarnych staniemy wszyscy zjednoczeni. Nie tylko dlatego, że takie są oczekiwania wyborców. Przede wszystkim trzeba pamiętać, że zjednoczenie premiuje ordynacja wyborcza. Na każdym kroku podkreślam, że w systemie d'Hondta 40 proc. to znacznie więcej niż 30 proc. + 10 proc.
Jest pan pewien, że politycy o lewicowym zacięciu zgodzą się stanąć obok liberałów i sporej grupy konserwatystów? Musieliby zapomnieć o części poglądów, a to mogłoby się nie spodobać ich wyborcom.
No, ale trzeba być pragmatycznym. Czy lepiej jest wspólnie budować kompromisowy program, być dzięki temu w rządzącej większości i móc cześć swoich postulatów zrealizować, czy być w mniejszości, twardo trzymać się własnego programu i nie mieć szans na zrealizowanie ani jednego jego punktu? Liczę więc, że wkrótce będziemy mogli usiąść do rozmów, wskazać na priorytety każdego z nas, ustalić plan minimum i zabrać się za zatrzymanie PiS. Za zatrzymywanie tych wszystkich złych zmian, niszczenia wizerunku Polski i powolnego wyprowadzaniu nas z UE.
Bo jeśli do tego nie dojdzie, może okazać się, że najpóźniej za jakieś 5 lat nie będzie czego zbierać. Wtedy Robert Biedroń, Joanna Scheuring-Wielgus, czy Barbara Nowacka nie będą mieli w ogóle szans na wprowadzenie w życie swoich pomysłów na Polskę. Koalicji PO i Nowoczesnej również nic po takim scenariuszu. Co z tego, że po wyborach będziemy mieli ze 150 posłów, może kolejne 50 zasiądzie w ławach lewicy, ale po drugiej stornie będzie 260 osób, które zawsze nas przegłosują?
Dobrze zna pan Michał Królikowskiego – jako ministra, prawnika i naukowca. Jak ocenia pan sprawę jego zatrzymania?
Patrząc na to z politycznego punktu widzenia, mam wrażenie, iż obserwujemy właśnie wojnę atomową wewnątrz Zjednoczonej Prawicy. Proszę zwrócić uwagę, że prof. Michał Królikowski był w przeszłości prawą ręką Jarosława Gowina, a później bardzo blisko współpracował z prezydentem Andrzejem Dudą. I mówi się, że był osobą bardzo aktywnie biorącą udział w tych wydarzeniach, które doprowadził do zawetowania pierwszych ustaw sądowych PiS.
Chce pan powiedzieć, że tak naprawdę chodzi o weta, a nie o VAT...?
Całkiem możliwe, że chodzi o przykrycie problemów Zjednoczonej Prawicy, tych wewnętrznych, jak i zewnętrznych. Poza tym, dla tego typu ugrupowań bardzo typowe jest, że gdy pojawia się jakaś niedyspozycja wodza, myszy zaczynają mocno harcować. W PiS, Solidarnej Polsce i Porozumieniu jednocześnie trwa walka o schedę po Jarosławie Kaczyńskim oraz gra Zbigniewa Ziobry o przeżycie. Po odstrzeleniu zakonu Macierewicza, następny do odstrzału jest bowiem właśnie Ziobro. Zrobi więc wszystko, by nie dać się odstrzelić.
Wymowne jest też, że do zatrzymania byłego zastępcy Jarosława Gowina dochodzi na godzinę przed tym, gdy wicepremier ma wyjść na mównicę sejmową, by ogłaszać swoją "konstytucję dla nauki". Czyli ustawę, wobec której prominentni politycy PiS zgłaszali niezwykle mocne zastrzeżenia i mówili, że to pomysł "nie do przyjęcia". Mam zatem niebezpodstawne wrażenie, że w sprawie zatrzymania Królikowskiego dominującą rolę odgrywa polityka.
Już 12 maja wasz "Marsz Wolności". Jesteście w PO pewni wysokiej frekwencji?
Nie zamierzamy się ścigać na frekwencję. Choć jesteśmy w PO przekonani, że w sobotę będziemy mieli kilkadziesiąt razy większą frekwencję niż PiS miało na tym swoim słynnym prorządowym wiecu z jesieni ubiegłego roku. Naszym głównym celem jest jednak pokazanie tej Polski uśmiechniętej i wolnej. Chcemy też pokazać brak zgody na upartyjnianie wymiaru sprawiedliwości i ograniczanie wolności słowa. To będzie takie zderzenie Polski europejskiej z tym brunatnym państwem PiS.
TVP Info dawno temu przestało być traktowane przez rozsądnych ludzi jako telewizja informacyjna. Ta stacja spełnia już wyłącznie rolę propagandową. TVP Info nie pokazało informacji o skandalicznych nagrodach dla rządu PiS. Nie pokazuje też protestu osób niepełnosprawnych, a jeśli o tym jakoś wspomina, to robi to w sposób podły i manipulatorski.
A tą decyzją w sprawie naszego filmiku Jacek Kurski tylko ostatecznie pokazuje, że PiS traktuje Polskę jak prywatny folwark. To standardy Putina i Erdoğana. Nie ma dziś telewizji publicznej, jest tylko partyjna przybudówka PiS, która serwuje propagandę rodem z PRL. Na szczęście jest też internet i wolne media, więc Polacy dowiedzą się o tym.