Nie można już powiedzieć, że serial jest "obciachowy". Wielkie amerykańskie produkcje telewizyjne przyciągają gwiazdy wielkiego ekranu. Jednak w Polsce – jak to w Polsce – panują inne gusta. Najpopularniejszymi serialami są nie robiący furorę na świecie "Dexter", lecz "M jak miłość" i "Ranczo". Wśród najchętniej oglądanych w polskiej telewizji seriali brak tytułów zagranicznych.
Koniec roku jest doskonałą okazją do podsumowań w różnych branżach. Telewizja nie odstaje od tej zasady. Podliczono, jakie seriale cieszyły się największym powodzeniem u polskich widzów. Wyniki jednych zaskoczą, dla innych nie będą żadną nowością. Palmę pierwszeństwa dzierży... "M jak miłość". Rekordową liczbę widzów zanotował jeden ze styczniowych odcinków - obejrzało go 7,94 miliona widzów.
Jak podaje serwis wirtualnemedia.pl całkowity udział "M jak miłość" w rynku telewizyjnym wyniósł ponad 46 proc. Następne miejsca w zestawieniu zajęły seriale "Ranczo" i "Na dobre i na złe" z 39 i 38 proc. udziałem w rynku.
Najchętniej oglądane seriale telewizyjne 2012 roku.
Co ciekawe, w ogólnym zestawieniu znalazły się tylko i wyłącznie seriale produkcji TVP. Brak w nich zagranicznych tytułów. O kondycji polskich produkcji oraz gustach Polaków rozmawiamy z dziennikarką Karoliną Korwin-Piotrowską.
Najchętniej oglądane seriale w 2012 roku to "M jak miłość", "Ranczo", "Na dobre i na złe". Jest pani zaskoczona?
Karolina Korwin-Piotrowska: Nie bardzo. Widać tu markę danego serialu i przyzwyczajenie Polaków. Ich tematyka trafia w to, co lubią. Jesteśmy konserwatywni, jeśli chodzi o serialowe gusta. Produkcje takie jak "Homeland", "Breaking Bad", "Trawka" nie będą miały aż tak dużej siły przebicia. Tymczasem nasze rodzime seriale realizowane są na przyzwoitym poziomie, mają miłych aktorów, są przewidywalne. Przecież "M jak miłość" to marka sama w sobie. "Na dobre i na złe" to pierwszy serial medyczny w Polsce, a Polacy kochają tę tematykę, zwłaszcza, że ta produkcja niedawno przeszła lifting i jest teraz na lepszym poziomie. "Ranczo" symbolizuje polską sielankę, spokój. To wszystko przyczynia się do takiej popularności.
W grę zapewne wchodzi też rodzaj odbiorców. Nie jest tak, że ci "wielkomiejscy" widzowie oglądają "Dextera" czy "Homeland" w internecie, a "małomiasteczkowy" odbiorca włącza "M jak miłość"?
Nie do końca. Widzowie "Dextera" czy "Homeland" oglądają też "Bez tajemnic", "Głęboką wodę" i "Misję Afganistan". Te "wielkomiejskie produkcje" nie osiągną takiej popularności. Na szczęście są Amerykanie, których seriale możemy oglądać. Jak mówiłam, jesteśmy konserwatywni. W "M jak miłość" nie będzie fajerwerków. To dobrze zrealizowany serial, ale nie prowokuje do dyskusji, jest jak przysłowiowa zupa pomidorowa w niedzielę. Jak już nie ma nic ciekawszego, widz włączy właśnie "M jak miłość".
Wszystkie produkcje wymienione w ogólnym zestawieniu są autorstwa Telewizji Polskiej. To nasz polski serialowy gigant?
Nie dziwi mnie to. TVP to największa machina produkcyjna. Mają dużą siłę lansowania swoich tytułów. TVP dysponuje szeroką paletą seriali. Potrafią to robić, na pewnym, średnim poziomie. Nie odnotowują dużych wpadek, jak inne telewizje. TVP uczy się tego rynku serialowego. Znajdują niszę i zagospodarowują ją, ściągają dobrych aktorów. Weźmy temat rodziny - niby oklepany, a jednak udało im się z "Rodzinką.pl". To francuski format, nie sądziłam, że w Polsce się przyjmie. A jednak się udało. "M jak miłość" to też rodzinny serial, Mostowiakowie są już marką. TVP wie też, kiedy wycofać się z danej produkcji, jeśli okazała się nietrafiona. W ten sposób budują kontakt z widzem. Jak go utrzymać przy danej stacji? Przyzwyczaić. A najlepszym sposobem na przyzwyczajenie jest serial.
Czyli nie można przepowiadać rychłego upadku polskich produkcji i obecności w naszej telewizji zagranicznych hitów?
Trudno przepowiadać, czy polskie produkcje umrą. Cieszmy się, że mamy internet, możemy wymieniać się plikami i mamy dostęp do zagranicznych seriali. W Polsce odbiorcy serialowi są specyficzni. Jestem fanką brytyjskich seriali. Tytuł jak "The Killing" powalił na kolana nawet Amerykanów. Nieraz wzorowali się na nim. Zrobił karierę wszędzie, tylko nie w Polsce.
A co z innymi polskimi telewizjami?
Mam wrażenie, że polskie stacje będą się specjalizować. TVN kojarzy się z takimi "wielkomiejskimi produkcjami". Seriale tej stacji są najlepsze na poziomie obrazkowym. Widać w nich taką "amerykańskość" w dobrym tego słowa znaczeniu. Są skierowane do inteligenckich mieszkańców dużych miast. TVP z kolei będzie robić to, co teraz - średnie, solidne produkcje. Weźmy dla przykładu "Czas honoru". To swego rodzaju fenomen. Serial historyczny, kostiumowy, wymaga dużych nakładów finansowych. Okazał się sukcesem. Aktorzy zyskali popularność, tematyka wpisuje się w aktualną modę na wojenne produkcje, serial ma swoich wiernych widzów.
Wydaje mi się, że Polsat będzie próbował jakoś umiejscowić się pomiędzy TVN a TVP. Chce skończyć z wizerunkiem "Świata według Kiepskich" i być kojarzonym z czymś ambitniejszym. Choć moim zdaniem "Kiepscy" również są fenomenem. To serial mistrzowski w swoim gatunku.