Były poseł pokazuje PiS jak powinna wyglądać polityka. "Upili się władzą i robią co chcą, łamiąc konstytucję"

Adam Nowiński
Profesor Tadeusz Iwiński w rozmowie z NATEMAT EXTRA opowiada o zachowaniu posłów i karach w czasach, kiedy jego partia miała większość w Sejmie. – Były kary np. wykluczenia z obrad na jeden dzień, ale tutaj ma miejsce obrażanie opozycji – mówi były poseł SLD.
Były poseł SLD Tadeusz Iwiński wspomina jak zachowywali się politycy, kiedy SLD było w Sejmie. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Czy poziom dyskusji w polskim parlamencie osiągnął rzeczywiście poziom chlewu?

Byłem posłem od czasu pierwszych demokratycznych wyborów w 1991 r. przez siedem kadencji i sporo w Sejmie widziałem. Jak to mówili Rzymianie: vanitas, vanitatum et omnia vanitas, czyli marność nad marnościami i wszystko marność. W polskiej polityce nie zdarzyło się jednak nigdy coś podobnego i na taką skalę. Owszem, nie było sielanki i ideału; toczyły się bardzo ostre dyskusje, np. w kontekście lustracji, ale to co się teraz dzieje potwierdza, że duża część tzw. klasy politycznej nie potrafi się pięknie różnić.


Co pan przez to chce powiedzieć?

Nie mówię tutaj o samym nieprzestrzeganiu regulaminu, ale ujawniły się w Sejmie: brak kultury, a nawet pokłady zwykłego chamstwa. I to głównie ze strony partii rządzącej. Np. pani posłanka Pawłowicz (dr hab., nieściśle nazywana profesorem) często przekracza wszelkie granice. Ale nie tylko ona. Z różnych stron padają wprost oszczerstwa. Nie było tak ani za rządów SLD – PSL, ani PO–PSL, ani nawet za pierwszych rządów PiS. Jeśli tak dalej pójdzie, to możemy się nawet doczekać zwykłych bójek, jak to działo się w parlamentach Ukrainy, Korei Płd., czy Turcji. Nie wspominając o tym, że przecież łamana jest teraz regularnie konstytucja, którą prezydent usiłuje zmienić w drodze kuriozalnego referendum, wbrew zapisom rozdziału XII ustawy zasadniczej.

No tak, był pan przecież jednym z 56 członków komisji, która pracowała cztery lata nad jej treścią!

To prawda – w latach 1993-1997. Jako człowiek nauki dodam też, że w pewnych grupach społecznych szerzy się obecnie w Polsce ignorancja, której towarzyszy widoczna chociażby w Sejmie arogancja. Zapomina się przy tym Iż to swoisty zbieg okoliczności sprawił, że w wyborach trzy lata temu, partia, która zdobyła mniej niż 20 proc. głosów osób uprawnionych do głosowania, dysponuje po raz pierwszy większością bezwzględną zarówno w Sejmie, jak i w Senacie. Jest w niemieckiej socjologii taki termin "historyczny moment decyzyjny" i on właśnie przydarzył się jesienią 2015 r.

Co to dla nas oznacza?

Tyle i może aż tyle, że trudno teraz nam wyjść z tej sytuacji, w której znalazła się polska polityka. Formacja rządząca PiS i cała Zjednoczona Prawica), która jest upojona tym wynikiem i uważa, wykorzystując zręcznie dobrą koniunkturę gospodarczą oraz wsparcie Kościoła, że wszystko można naruszając konstytucję w drodze zwykłych ustaw. Podobnie prezydent Duda (od którego odciął się własny promotor z UJ) to czynił i czyni, podpisując wspomniane ustawy. Nie "przykryje" tego żadne referendum konsultacyjne (ten termin nie istnieje zresztą w naszym prawie). A zupełnym paradoksem jest to, iż głowa państwa łamiąca ustawę zasadniczą prze do jej zmiany zupełnie po omacku.

Wspomniał pan o łamaniu regulaminu. Otóż ten w nocy uległ zmianie. Marszałek Kuchciński zaostrzył kary na posłów, gdzie przy drugiej poseł traci pół pensji na dziewięć miesięcy, a wcześniej były to trzy miesiące oraz członkostwo w prezydiach komisji sejmowych...

... co też wiąże się z wątkiem finansowym, bo posłowie za pracę na tych funkcjach w
komisjach otrzymują dodatkowe pieniądze. Nie jestem konstytucjonalistą, ale to


Oczywiście, że tak. Sam trochę się dziwię , bo pamiętam marszałka Kuchcińskiego jako spokojnego, a nawet skromnego człowieka, zachowującego się normalnie. Nie uderzała mu też woda sodowa do głowy; może dlatego, iż nie ma wyższego wykształcenia. Ale to co stało się teraz, np. niedopuszczanie posłów do zadawania pytań, czy swoista próba powtórki z Sejmu Niemego (odrębną kwestią są wyczyny posła Piotrowicza) to przekracza wszelkie cywilizowane normy. Nie znam takiego parlamentu na świecie, a znam ich bardzo wiele i też w krajach, które nie są wzorem demokracji, (np. wśród 54 państw afrykańskich), aby coś takiego się działo, jak teraz tu w Polsce.

No właśnie, bo przecież za rządów SLD też mieliście opozycję w Sejmie, ale z tego co chociażby mówił wcześniej w mediach Leszek Miller, nie była ona aż tak traktowana...

Ani myśmy tak nie traktowali opozycji, ani nikt z nas nie został podobnie potraktowany, gdy
sami byliśmy w opozycji. To jest elementarne złamanie zasad demokracji. Bowiem, co akcentuje zawsze np. Rada Europy, demokracja to rządy większości, ale przy poszanowaniu
praw mniejszości. Obawiam się ,że zaczyna się nad Wisłą chwiać sam system parlamentarno-gabinetowy. Jak mówi stare prawo Kopernika-Greshama: "gorszy pieniądz wypiera lepszy pieniądz". Czasem odnosi się to też do polityki. Teraz mamy system rządów, który coraz bardziej zbliża się do autokratycznego. To nie jest oczywiście jeszcze Turcja, której sytuację śledzę od lat uważnie, ale dostrzegam spore podobieństwa między PiS a partią rządzącą w Turcji, czyli AKP (Sprawiedliwości i Rozwoju).

Ma pan bardzo bogatą historię jeśli chodzi o politykę i na pewno zdarzyło się panu usłyszeć na spotkaniu wyborczym, czy w Sejmie trudne, niewygodne pytanie. Ale czy to tłumaczy karanie i wyzwiska?

Nie, nie ma takiego porównania. Oczywiście były kary np. wykluczenia z obrad na jeden dzień, coś takiego się zdarzało. Ale teraz ma miejsce m.in. obrażanie opozycji. Czasami następuje jej błędna reakcja, jak np. to wwiezienie na teren Sejmu dwóch działaczy organizacji pozarządowych w bagażniku samochodu. Ale to jest raczej taki dowód bezradności opozycji. Nic dziwnego skoro w Sejmie i wokół Sejmu widać nietypowe sceny. Jechałem dzisiaj tamtędy (rozmawiamy w piątek – red). Sejm jest nie tylko otoczony barierkami, ale dookoła widać mnóstwo policji. To przypomina stan wyjątkowy albo stan wojenny. Smutny to obraz.