Bursztynu w Polsce jest bardzo dużo, ale zajmują się nim jedynie drobni i nielegalni wydobywcy.
Bursztynu w Polsce jest bardzo dużo, ale zajmują się nim jedynie drobni i nielegalni wydobywcy. Fot. Renata Dąbrowska / Agencja Gazeta

W Polsce ziemia skrywa 1118 ton bursztynu – wynika z ustaleń Państwowego Instytutu Geologicznego z 2012 r.. Cena kamienia zależy wielu czynników, ale może osiągać nawet 7500 dol. za kilogram, co przy naszych złożach da ponad 7 mld dol. Czy Polska wykorzysta swoją szansę za zagospodarowanie ogromnych pokładów bursztynu? Emocje studzi geolog Mirosław Rutkowski, rzecznik PIG. – Jeśli zostaną otwarte nowe złoża, to cena detaliczna bursztynu może spaść drastycznie – słyszymy.

REKLAMA
Bursztyn kojarzy się głównie z nadmorskimi wakacjami i małymi kamyczkami zbieranymi na plaży, ale wbrew pozorom, to nie okolice polskiego Bałtyku skrywają największe pokłady tego surowca. Chociaż sąsiedni obwód Kaliningradzki (ok. 90 proc. światowych zasobów) jest bogaty w bursztyn, to w Polsce ogromne pokłady kopaliny znajdują się na… Lubelszczyźnie.
Nowe, stare złoża
"Dziennik Wschodni" informuje, że odkryto tam bogate złoża bursztynu, przy okazji poszukiwań gazu łupkowego. – Osady bursztynonośne na północy regionu występują płytko, na obszarze o powierzchni 730 km kwadratowych – donosi gazeta. Wiadomość robi wrażenie, ale... fakt ten jest już znany specjalistom od trzech dekad.
Według danych Państwowego Instytutu Geologicznego, w Polsce występują cztery źródła bursztynu. Trzy z nich umiejscowione są na terenie Pomorza, w powiecie gdańskim i słupskim. Jednak to jedynie 30 ton surowca. Reszta – 1088 ton, znajduje się w powiecie lubartowskim na Lubelszczyźnie. Co zaskakujące, jeszcze nikt się schylił po pieniądze, które dosłownie leżą pod ziemią. W województwie lubelskim dwie polskie firmy uzyskały zgodę na „poszukiwanie i rozpoznawanie” złóż, ale jak przekonuje Beata Górka rzecznik prasowy Urzędu Marszałkowskiego, o koncesję nie ubiegała się jeszcze żadna firma. A bez tego nie można wydobywać bursztynu.
Do poszukiwań wystarczy zatwierdzenie planu robót geologicznych. – Odbywają się one metodą odkrywkową lub hydrauliczną, jeśli kopalina jest poniżej 2000 metrów – wyjaśnia Górka. Dodaje, że gdyby zaczęło się jego wydobycie, to o korzyściach dla regionu można by mówić wówczas, gdy bursztyn byłby obrabiany na miejscu. – Jeśli surowiec zostanie wywieziony w inne miejsce, to firmy płacą jedynie opłatę eksploatacyjną – wyjaśnia rzecznik Urzędu Marszałkowskiego.
logo
Źródło: Państwowy Instytut Geologiczny - Państwowy Instytut Badawczy

Za dużo i za drogo
O tym, że to nieopłacalny biznes przekonuje Anna Sado z amber.com.pl, serwisu zajmującym się bursztynem. – Na dobrą sprawę w przypadku małych złóż nie trzeba nawet koncesji na wydobycie, ale na Lubelszczyźnie sprawa dotyczy znacznie większych obszarów i koncesje są wymagane – przekonuje. Sado zaznacza, że nie ma tam żadnego bursztynowego eldorado. – O tym, że mamy spore zasoby bursztynu wiadomo od lat 80-tych i jakoś nikt się nie kwapi, aby go wydobywać. To nie są żadne miliardy – tłumaczy. Wyjaśnia, że pomimo wzrostu cen surowca w ostatnich latach, to nadal nie jest ona na tyle duża, aby inwestowanie w budowę kopalń było dochodowe. – Cena bursztynu drastycznie podskoczyła w ciągu ostatnich 5 lat, ale od maja znowu spada – zaznacza Sado.
Przedstawicielka bursztynowego portalu przekonuje, ze wiedza o złożach w Polsce jest przestarzała i należałoby sporo zainwestować, zanim w ogóle można byłoby je eksploatować. – Pojawiło się sporo bursztynu na rynku, który ludzie przechowywali, kiedy rosły ceny. Teraz nikt nie chce już płacić za niego horrendalnych kwot – dodaje. Jakie to sumy? Anna Sado przekonuje, że nie można mówić o konkretnej sumie, ponieważ zależy ona od wielu czynników np. wielkości kamienia i od tego, do czego ma zostać użyty.
Dlaczego zatem na Lubelszczyźnie nie ma bursztynowej gorączki? – To niespecjalnie cenny surowiec – wyjaśnia Mirosław Rutkowski z Państwowego Instytutu Geologicznego. Zaznacza, że gdyby uruchomiono tam kopalnię to cena bursztynu automatycznie znacznie by spadła. Obecnie w Polsce tylko jedna firma ma koncesję na wydobywanie kopaliny. Jej właściciel jest trójmiejski biznesmen Zbigniew Nowak, właściciel m.in. Zakładów Mięsnych Nowak. Chociaż lokalne media informowały o tym w lutym, do gdańska kopalnia nadal jest nieczynna.
Raj dla złodziei
To co na dużą skalę jest niespecjalnie opłacalne, to małym i nielegalnym wydobywcom może przynieść szybki zysk. Kamień Pomorski, Dębki, Stegna, Krynica Pomorska, Wyspa Sobieszewska – to tylko kilka z nadmorskich miejscowości, gdzie bezprawnie i chałupniczo poszukuje się „złota Bałtyku”. To także w tych miejscach policja zatrzymała osoby, które się tym trudniły. Scenariusz zawsze jest taki sam. Pod osłoną nocy kilku mężczyzn za pomocą wężów strażackich wpompowuje wodę w szczeliny wydrążone w ziemi, a następnie przeszukuje wypłukaną znaleziska.
W zeszłym roku w rezerwacie przyrody "Widowo" koło Dębek, służby mundurowane zatrzymały pięć osób, które w ten sposób wydobyły ok. 60 kg nieoczyszczonego bursztynu, z którego można otrzymać ok. 3 kg właściwego surowca. Wówczas policja wyceniła go na 20 tys. zł. Po działalności nielegalnych poszukiwaczy bursztynu pozostają głębokie, niebezpieczne dla zwierząt i ludzi doły. To jak wygląda taki proceder, można zobaczyć na poniższym amatorskim filmiku.
Za kilogram nieprzebranego, drobnego bursztynu (np. znalezionego na plaży) można dostać około 120 zł. Ceny większych kawałków sukcynitu (tzw. bursztyn bałtycki) dochodzą nawet do 2 tys. zł za kilogram – informuje gdansk.naszemiasto.pl. Wydobywanie bursztynu bez wymaganej koncesji lub bez zatwierdzonego projektu robót geologicznych lub z naruszeniem określonych w nich warunków stanowi przestępstwo z art. 176 Ustawy Prawo Geologiczne i Górnicze, za które grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności.