Przewidywano, że znana z szybkiego mówienia i wolnego myślenia Maria Sokołowska z Gorzowa stanie się bohaterką prawicy. I stała się, ale tylko części. Bo prawica podzieliła się w sprawie 17-latki bardziej niż w sprawie Smoleńska, lustracji i podatków. To pokazuje do czego prowadzi ostra rynkowa walka między niepokornymi tytułami.
„Dlaczego premier nazywa się polskim patriotą, skoro jest zdrajcą” – obwieściła tuż przed wyborami do Parlamentu Europejskiego 17-letnia Maria Sokołowska, licealistka z Gorzowa Wielkopolskiego. Wypowiedź z miejsca stała się viralem, ale byłem przekonany, że kiedy wrócę z urlopu, nikt nie będzie o niej pamiętał.
I rzeczywiście, po spotkaniu premiera z licealistami i heroicznej odmowie przyjęcia kwiatów od premiera sprawa przycichła. Ale prawicowi dziennikarze (a nie, jak większość się spodziewała politycy) zrobili wiele, by o Marii Sokołowskiej było głośno. Tygodnik braci Karnowskich poświęcił jej nawet okładkę najnowszego numeru przedstawiając światu jej manifest.
To chyba przelało czarę goryczy i część środowiska zaczęła głośno protestować przeciw „pompowaniu Marysi”. Pierwszy rękę na swojego pracodawcę podniósł Robert Mazurek, który przekonywał, że zbyt pochopnie wykreowano ją na nową nadzieję prawicy.
Proponuje też kolegom, by wzięli "zimny prysznic". Chyba nie posłuchali, bo felietonów na temat buntowniczki zaczęło przyrastać w tempie geometrycznym. Temat wydał się tak ważki, że Michał Karnowski odpuścił wczesny sen i opublikował swój felieton jeszcze w nocy. Przekonuje, że Sokołowska nie jest „każdym”, kto rzuca politykowi w twarz niemiłe słowa, bo jej protest był poważn, gdyż... nie przyjęła kwiatów od premiera.
Ze swoim szefem nie zgadza się Łukasz Warzecha, który przeciwstawia Sokołowską profesorom Staniszkis, Zybertowiczowi czy Krasnodębskiemu. Przekonuje, że kluczem do sukcesu jest przetłumaczenie ich opinii na łatwo przyswajalny język, a nie epatowanie „prostackimi emocjonalnymi chwytami.
O co tak naprawdę chodzi w sporze, powiedział zupełnie wprost Rafał Ziemkiewicz. „w Sieci” i „Do Rzeczy” walczą o niemal tego samego klienta. A rynek się kurczy, co od kilku miesięcy pokazują wyniki sprzedaży – traci zarówno tygodnik Lisickiego, jak i bracia Karnowscy.
Joanna Szczepkowska czy Marysia z Gorzowa? Wybierz jutro w kiosku tygodnik na swój poziom intelektualny
Jacek Karnowski, naczelny „w Sieci” przekonuje, że Sokołowska została brutalnie zaatakowana „i z lewa, i z prawego centrum”. Te słowa kieruje między innymi do Ziemkiewicza, nazywając jego porównanie "zupełnie kuriozalnym" i deprecjonując Szczepkowską.
Swoje dodali też inni. Marek Pyza, naczelny wPolityce.pl przekonuje, że Tusk w istocie jest zdrajcą i licealistka miała prawo tak o nim powiedzieć. Były naczelny "Wprost" Stanisław Janecki napisał dla niej poradnik działania w mediach. Ryszard Makowski, były kabareciarz, nazywa okładkę "w Sieci" "kapitalnym pomysłem mającym same plusy".
Najzabawniejszym elementem tej dyskusji, pokazującym jaki jest jej poziom, była sonda portalu braci Karnowskich.
– Widziałem tę sondę wcześniej, bez sugestii o pieniądzach – mówi Paweł Lisicki, naczelny „Do Rzeczy”. – Stawianie wyboru o to, czy woli się Joannę Szczepkowską, czy Marysię Sokołowską jest zasadne. A tej wersji po prostu nie chcę komentować – ucina. Dziennikarz niechętnie zajmuje stanowisko w sporze. – Co bym nie powiedział, zostanę posądzony o stronniczość ze względu na konkurencję między nami – tłumaczy.
– Mamy wolność słowa, każdy może publikować co chce i ilustrować to takimi okładkami, jakie uzna za stosowne. Dziwi mnie tylko nieco, że tak łatwo można dzisiaj zostać autorytetem. Czy w polskiej debacie publicznej jest tak źle, że główną rolę odgrywa głos licealistki – mówi Paweł Lisicki.
Dyskusja, czy raczej wymiana ciosów, stworzyła jeszcze jeden podział – na tych, którzy się nią pasjonują i tych, których to absolutnie nie obchodzi. Część publicystów z prawicy wprost przyznaje, że spór kolegów ich nie interesuje. Inni zwracają uwagę na to, że kariera Sokołowskiej wkrótce przeminie. – Wydaje mi się, że PiS nie będzie chciało po nią sięgnąć, a media szybko o niej zapomną – przewiduje publicysta Mikołaj Wójcik z dziennika „Fakt”.
– Widzimy próbę stworzenia na siłę ikony protestu. Zastanawiam się tylko, czy ta grupa młodych ludzi, których Sokołowska ma reprezentować, rzeczywiście stoi za jej plecami. Jeśli będzie chciała zaangażować w politykę, a tego nie wiem, powinna wykorzystać popularność i zbudować wokół siebie grupę ludzi w mediach społecznościowych – wyjaśnia.
Ale na razie zadowala się okładkami w prawicowych tygodnikach i tym, że spierają się o nią najtęższe pióra tej części świata dziennikarskiego. I nadal będą się spierać. Dlaczego? Jak zwykle chodzi o pieniądze. „w Sieci” i „Do Rzeczy” ze sobą konkurują. I biznes się kręci!
To pokolenie czuje się zdradzone, ale nie zamierza być pokoleniem straconym.17-letnia licealistka z Gorzowa Wielkopolskiego uznała, że trzeba wreszcie przestać siedzieć cicho. Jej słowa o zdradzie premiera Donalda Tuska były jak cios w splot słoneczny władzy. Były też zapowiedzią, że nadchodzą roczniki odważnych młodych ludzi, którzy nie zamierzają się godzić na Polskę, jaką im urządzono. CZYTAJ WIĘCEJ
Robert Mazurek
publicysta "w Sieci"
Oto prawicowe media w jakimś szaleńczym pędzie ku autokompromitacji postanowiły z nastolatki uczynić bohaterkę. Internetowe portale, gazety –- z „w Sieci” w roli głównej – zgodnie stwierdziły, że Marysia miała odwagę, na która nie zdobyłby się nikt inny. Okładki, wywiady z nią i jej ojcem, cytaty, sesje, zdjęcia -– polska Joanna d‘Arc miała swoje pięć minut sławy i chwały. CZYTAJ WIĘCEJ
Michał Karnowski
publicysta "w Sieci"
Stwierdzenie, że Marysia Sokołowska jest „przypadkową celebrytką” i nie zasługuje na naszą uwagę, pachnie warszawskim poczuciem wyższości. Albo - przepraszam Robercie za to podejrzenie - pojawiającym się równie niezauważalnie co zidiocenie, stetryczeniem. CZYTAJ WIĘCEJ
Łukasz Warzecha
publicysta "Super Expressu"
Pytanie brzmi, czy my – konserwatywni publicyści i dziennikarze – chcemy promować taki sposób widzenia, analizowania i komentowania polityki. Czy życzymy sobie, żeby publiczny dyskurs kończył się na obrzucaniu się coraz mocniejszymi obelgami, zaś analiza polityczna kończyła się na sposobie widzenia rzeczywistości przez licealistów i gimnazjalistów. CZYTAJ WIĘCEJ
Jacek Karnowski
redaktor naczelny "w Sieci"
Zdumiewa agresja ze strony kolegów publicystów wobec tej dziewczyny. Nawet jeżeli uważają, że przesadziła, że Tusk nie zdradził Polski, to przede wszystkim powinni się cieszyć, że młoda, wspaniała dziewczyna martwi się o Polskę, że przeżywa nasze dziedzictwo, że pyta. CZYTAJ WIĘCEJ