Monika Olejnik ostro zaatakowała premiera na konferencji prasowej, po czym oświadczyła, że całe środowisko jest przeciwko niemu. Szybko odpowiedziała jej Ewa Milewicz z „Gazety Wyborczej”. „Ja nie jestem. Moniko, kraj, w którym możesz apelować o wolność słowa, pozostaje demokratyczny, choć niedołężny” – napisała.
„Olejnik zmasakrowała Tuska” – pisze wielu komentatorów. Dziennikarka Radia ZET i TVN 24 pojawiła się na konferencji Donalda Tuska, po czym zabrała głos i zamiast zadać pytanie ostro skrytykowała premiera za jego postawę w sprawie afery taśmowej.
Premier nie odpowiedział. „Tak, to zauważyłem” – przytaknął tylko. Wystąpienie Olejnik spotkało się z pozytywnymi reakcjami wśród dziennikarzy, nawet tych prawicowych, którzy dotychczas ostro w nią uderzali.
Słowa #Olejnik miały duże znaczenie dla oglądających konfę PDT niezdecydowanych. Znacznie większe niż słowa kolegów z Rep. czy GPC.
Nie wszyscy dziennikarze są jednak skłonni podpisać się pod jej słowami. Przeciwko stwierdzeniu, że całe środowisko jest przeciwko premierowi, zaprotestowała Ewa Milewicz, dziennikarka "GW". Jak pisze, nie umie ocenić całej sytuacji nie mając danych.
"Nie wiem, kto nagrał VIP-ów, czy to ktoś z Polski, czy też z zagranicy. Bez względu na to, kto to zrobił, czy za pieniądze, czy dla hecy, czy z poczucia misji, czy był to 'zielony ludzik' - musiał wiedzieć, że skutkiem jego działania okaże się zamach stanu. Można sobie wyobrazić siły, którym by to było na rękę. Państwo musi wykryć, kto to zrobił i - ewentualnie - na czyje zlecenie. Jeśli to się nie uda, to każda władza w Polsce może czuć się zagrożona. Wolność dziennikarzy też" – zwraca uwagę.
Jej zdaniem "redakcje to nie są sanktuaria". "Skoro prokurator może sięgnąć do komputera księdza, lekarza, to dlaczego nie może sięgnąć do komputera redakcji? Przecież nie ma tam - mam nadzieję - danych o informatorach. Bo to byłaby gratka dla hakerów" – twierdzi.
Swój tekst kończy wnioskiem, że wolność słowa nie jest w Polsce zagrożona. "Nie słyszałam o kraju zamordystycznym, w którym możliwa byłaby transmisja na żywo w telewizji z przeszukania dokonywanego przez specsłużby i prokuraturę. W którym najważniejsza dziennikarka w kraju mogłaby na żywo przekazywać wyrazy solidarności z redaktorem naczelnym przeszukiwanej redakcji i apelować o wolność słowa. Moniko, kraj, w którym możesz to robić, pozostaje demokratyczny, choć niedołężny" – podkreśla.
Również Jacek Żakowski na antenie TOK FM skrytykował swoją koleżankę po fachu. Dziennikarz "Polityki" stwierdził, że konferencja z udziałem Olejnik była "niebywała". Jak twierdzi, część dziennikarzy "wierzy w głupstwa" o tym, że rząd Donalda Tuska powinien podać się do dymisji.
Żakowski ocenił też, że Monika Olejnik "łatwo się unosi" i jego zdaniem "pomyliła się". - Mam nadzieję, że się bardzo pomyliła. Bo z faktu, że grupa rozhisteryzowanych prawicowych dziennikarzy rzeczywiście doznawała takich uniesień, nie wynika, że całe środowisko zwariowało - mówił w TOK FM.
Jednocześnie publicysta potępił Sławomira Nowaka i Marka Belkę za treść nagrań i sposób, w jaki się na nich wypowiadali.
Jestem zaskoczona, że nie zdymisjonował pan ministra Sienkiewicza. Wczorajsza sytuacja była kompromitująca. Człowiek, który jest świadkiem we własnej sprawie, wczoraj był przesłuchany przez prokuraturę, prowadzi śledztwo w tej sprawie. Człowiek, który prowadził rozmowy w stylu mafijnym, nadal pozostaje ministrem. Dziennikarz ma obowiązek chronić swojego informatora, a ABW nie powinna używać siły. Nie znam państwa demokratycznego, gdzie siłowo wchodzi służba i prokuratura, to się pierwszy raz wydarzyło od 89 roku. Całe środowisko jest przeciwko panu. Przykro mi.