Około godziny 13.00 dziennikarz Michał Majewski teetuje: "Do @LatkowskiS, do redakcji właśnie przyszło ABW". Nikt wówczas nie spodziewał się, że sprawy przyjmą dramatyczny obrót. W środku nocy naczelny tygodnika Sylwester Latkowski pisał już: "Funkcjonariusz ABW wyłamywał mi palce". Przedstawiamy chronologię zdarzeń.
Zaczęło się "niewinnie", choć już sam fakt wejścia ABW do redakcji bulwersował dziennikarzy. Około godziny 13.00 Michał Majewski poinformował o tym na swoim Twitterze – wtedy trzech funkcjonariuszy Agencji przyszło i żądało wydania nośników, na których dziennikarze przechowują nagrania z afery taśmowej. Agenci tłumaczyli, że robią to na polecenie prokuratury i podpierali się poniższym pismem.
Dosłownie minutę później dziennikarz zaznacza, że redakcja nie wydała funkcjonariuszom żadnych materiałów, bo "nie mają pewności, czy ich wydanie nie ułatwi odkrycia źródła, które zastrzegło anonimowość".
Tuż przed godziną 14.00 Majewski podkreśla, że część młodych pracowników "Wprost" jest w szoku. I pyta: czy nie można było po prostu zaprosić dziennikarzy do prokuratury na wyjaśnienia?
14.00-17.00 – cisza, konferencja prasowa
Pod tym, jak redakcja odmówiła wydawania jakichkolwiek materiałów, sprawa cichnie na około trzy godziny. Tuż przed 17.00 Sylwester Latkowski na konferencji prasowej wyjaśnia całe zajście. Nic jeszcze nie wskazuje na to, że wieczorem i w nocy ABW będzie próbowało siłą odebrać Latkowskiemu jego laptopa.
17.23 – "Znowu ABW w redakcji"
O 17.23 Majewski pisze: "Większa ekipa. Wrócili." Tym razem, jak poinformował dziennikarz, z prokuratorem Józefem Gackiem, z którym rozmawiał redaktor naczelny. Jednocześnie przed biurem AWR Wprost zbiera się więcej "smutnych panów w ciemnych autach". Majewski podkreśla, że w redakcji toczyła się normalna praca – a wizyta ABW kompletnie wszystko dezorganizuje. Dziennikarze czekali wówczas na swojego prawnika.
18.00-21.00 – funkcjonariusze ABW w 12 siedzą w gabinecie Latkowskiego
Po 18.00 w redakcji zaczęli się pojawiać kolejni pracownicy ABW. Tuż przed 19.00 Majewski informuje, że we "Wprost" może nastąpić przeszukanie. Około 19.00 było ich już łącznie dwunastu, jak wynika z relacji Majewskiego. Wszyscy stali w gabinecie Latkowskiego.
Mimo, że mieli "specjalne skrzynki" i było ich tak dużo, to funkcjonariusze głównie stali i patrzyli. Wyczytują nazwiska dziennikarzy, których komputery ABW chciałaby sprawdzić. Gdy okazuje się, że Latkowski ma Maca, agenci są nieco przerażeni, bo nie ma wśród nich specjalisty od takich komputerów. Sytuacja robi się nieco groteskowa i wielu użytkowników Twittera po prostu szydzi z nieudolności kilkunastu funkcjonariuszy ABW, którzy nie potrafią nawet skutecznie wykonać poleceń.
21.58 – ABW dostaje nakaz zabrania siłą materiałów
Pan prokurator każe siła zabrać laptopa @LatkowskiS. Taki rozkaz wydał pani z ABW. To się nie dzieje!
Dziennikarze wzywają policję, by zaprowadziła porządek, ale ta stwierdza tylko, że "więcej sił tam nie wyśle". Warszawski prokurator Dariusz Ślepokura stwierdza krótko:
Naczelny "Wprost" twardo broni swojego laptopa, choć Latkowski umówił się z prokuratorem na przekazanie materiałów w sobotę. W tym czasie policja zaczyna obstawiać dookoła redakcję. Latkowski dzwoni do innych dziennikarzy, by apelowali do Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta o zaprzestanie całej tej farsy.
Funkcjonariusz ABW Czechowicz wyłamywał mi palce, przy asyście prokuratorów.. Panie Seremet, na to pan pozwala?
Poniższy filmik ma być dowodem na użycie siły wobec Latkowskiego przez ABW.
23.00-00.00 - największe emocje, ostatecznie ABW wychodzi
W siedzibie redakcji pojawiają się przedstawiciele innych mediów. Policja apeluje o opuszczenie biura, ale nikt tego nie robi – dochodzi do przepychanek. Jak potem zaznaczył Latkowski, cała sytuacja "zdemolowała" redakcję. O 23.35 wygląda już na to, że wszystko się skończyło – funkcjonariuszom nie udało się odebrać ani laptopa, ani pendrive'a Latkowskiego. Funkcjonariusze powoli opuszczają budynek.
Jak się okazuje, agenci ABW zostawili we "Wprost"... swoją specjalną, czarną skrzynkę, która od razu stała się symbolem "profesjonalizmu" służb, które tam przyszły.
Symboliczne jest to zdjęcie z teczką zostawioną przez ABW na stole Latkowskiego. pic.twitter.com/8VtRvxamLE