Reklama.
Tygodnik "Wprost" dostał nagrania, które opublikował zaledwie kilkadziesiąt godzin przed zamknięciem numeru. Praca nad nimi przebiegała w szaleńczym tempie, co odbiło się na jakości artykułów. Nie dość, że nie zweryfikowano informacji i nie pozwolono bohaterom odnieść się do nagrań, to wygląda na to, że popełniono szereg błędów w samym spisywaniu rozmów.
@KamilDziubka Dygotalny okazał się piwotalnym, grawitacja gravitasem, 8 lutego robił za 6 lutego... @Szamotikon @DidiDlugosz
— Tomasz Skory (@TomaszSkory) czerwiec 26, 2014
@JNizinkiewicz taki zapis podaje Wprost. Jak mieliśmy to do dziś zweryfikować? @sikorskiradek
— Dominika Długosz (@DidiDlugosz) czerwiec 26, 2014
"Deal Tusk-Seremet" to była jedyna naprawdę mocna kwestia na taśmie Sikorski-Rostowski. Teraz rzeczywiście nie wiadomo, po co ją poznaliśmy.
— Agaton Kozinski (@AgatonKozinski) czerwiec 26, 2014