Przy okazji protestu górników doszło do niecodziennego sojuszu: ekologiczna Partia Zieloni poparła strajkujących, opowiadając się tym samym za działaniem kopalni węgla kamiennego. – Jest jeden wróg: ten agresywny kapitalizm, który realizują prawicowi politycy w Polsce – wyjaśnia w "Bez autoryzacji" Anna Grodza, posłanka Partii Zieloni. Mówi też o rozłamie w Twoim Ruchu.
Polscy Zieloni to chyba pierwsza partia ekologiczna na świecie, która popiera górnictwo węgla kamiennego. Skąd taka zmiana?
Anna Grodzka: To źle postawione pytanie. Przede wszystkim nie wyobrażamy sobie transformacji energetycznej bez podmiotowego udziału pracowników i lokalnych społeczności. Polityka transformacji ponad głowami pracowników jest dla nas nie do zaakceptowania.
Chcemy dekarbonizacji gospodarki, realizacji pakietu klimatycznego i inwestycji w odnawialne źródła energii, ale zamykanie kopalń nie przełoży się na niższy poziom emisji. To nie kopalnie trują, trują piece, opalane miałem węglowym, a przede wszystkim trują nas politycy, którzy nie chcą zreformować gospodarki.
W stanowisku partii jest zdanie mówiące o wspólnym wrogu, czyli „neoliberalnemu kapitalizmowi”. I może to jest klucz? Walka z neoliberalną PO?
Nie. Jeżeli każe się nam wybierać między sprawiedliwością społeczną a ochroną środowiska, to trzeba zauważyć, że pierwsze nie zagraża drugiemu. Ludzie mają jeden interes: żyć w czystym środowisku i godziwie zarabiać. Jest też ten jeden wróg: ten agresywny kapitalizm, który realizują prawicowi politycy w Polsce.
Czy z waszego punktu widzenia nie lepszym sposobem na wydanie 100 mln, które rząd wyda na nierentowną kopalnię „Kazimierz Juliusz” byłoby zainwestowanie ich w odnawialne źródła energii?
Kiedy rząd Buzka zwolnił tysiące górników, powinien pójść krok dalej i zacząć tworzyć na Śląsku zielone miejsca pracy. Powinno się dokonać przeformatowanie gospodarki na Śląsku i oparcie jej o ekologiczne źródła energii. Do tej pory tego nie zrobiono, ale teraz nie można wybierać między górnikami z Sosnowca a społecznościami lokalnymi z gmin Gubin i Brody, których środowisko zostało zagrożone kopalnią odkrywkową węgla brunatnego. Jedni i drudzy zasługują na pomoc i wsparcie.
Górnicy, ze swoimi 13. i 14. pensjami, pakietem socjalnym i zarabiającymi tysiące związkowcami chyba nie są tymi najbardziej potrzebującymi wsparcia.
PR-owcy Donalda Tuska zarabiają znacznie więcej. Takie stawianie sprawy to rozbijanie ludzkiej solidarności. Górnicy pracują bardzo ciężko i nie można mówić o tym kto ciężej, a kto nie. To górnikom próbuje się dzisiaj zabrać pracę, mieszkania i nie płaci wypłat. Solidaryzujemy się wszędzie tam, gdzie rząd i państwo zapominają o ludziach, realizując interes wielkiego kapitału, a nie interes społeczny.
Polskie społeczeństwo musi odzyskać realny wpływ na procesy gospodarcze decydujące o bezpieczeństwie i jakości życia. Nie dajmy sobie wmówić, że po jednej stronie jest węgiel, a po drugiej czyste powietrze. Po obu stronach są ludzie, którym próbuje się odebrać głos w obawie, że zaczną mówić jednym głosem.
Po rozłamie w Twoim Ruchu zapowiedziano, że partia zwraca się w kierunku spraw socjalnych, pracowniczych, staje się lewicowa gospodarczo. Z tej perspektywy nie żałuje pani odejścia? Twój Ruch zmienia się w takim kierunku, jaki pani realizuje.
Tak jak przeciętny Polak, aby coś poprzeć muszę być pewna dwóch spraw. Po pierwsze, że partia idzie w określoną stronę, ma cele. Tutaj jej mieć nie mogę, bo w Twoim Ruchu to się zmienia co trzy miesiące. Po drugie pewność, że to, co jest obiecywane może być spełnione, musi więc być wiarygodność. A tutaj jej nie ma.
Namawiała pani kogoś z secesjonistów do wejścia do Zielonych?
Nie, to nie moja praca. Ale są ludzie, którzy myślą w podobnych kategoriach jak ja i Zieloni. Jestem przekonana, że wielu z nich zdecyduje się na przystąpienie do naszej partii. To nie dotyczy tylko posłów, ale struktur terenowych.
W moim przekonaniu TR był, czy jest, sporą zmianą w polskiej polityce. Także w zakresie poczucia niesprawiedliwości społecznej, sama prowadziłam ustawy, które miały temu przeciwdziałać. Podobnie w kwestii myślenia o ekologii. Ale dlatego, że to partia niewiarygodna i bez oblicza, poniosła klęskę.