404 lata temu w Warszawie doszło do spektakularnego wydarzenia. Zwycięzca spod Kłuszyna hetman Stanisław Żółkiewski doprowadził przed oblicze króla Zygmunta III Wazy wyjątkowych jeńców z carem Wasylem Szujskim na czele. Zebrani na Zamku Królewskim byli świadkami niecodziennej sceny – car złożył polskiemu władcy hołd bijąc niskie pokłony.
Prawdopodobnie jedyny hołd, o którym uczy się młodzież na lekcjach historii, to ten z 1525 r. z Krakowa, kiedy wielki mistrz Zakonu Krzyżackiego Albrecht Hohenzollern klękał przed polskim królem Zygmuntem I Starym. Mowa o hołdzie pruskim, który uwiecznił dla potomnych sam Jan Matejko. Nie każdy jednak wie, że spod pędzla mistrza wyszły także dwa obrazy nawiązujące do nie mniej spektakularnego wydarzenia, jakie miało miejsce w Warszawie 29 października 1611 r. Co dokładnie się wówczas stało?
Triumfalny wjazd bohatera
Tego dnia tłumy warszawiaków zebrały się wzdłuż Traktu Królewskiego w oczekiwaniu na hetmana Stanisława Żółkiewskiego, który wracał właśnie z wyprawy moskiewskiej. Mieszczanie i szlachta, przy biciu kościelnych dzwonów, wypatrywali przejazdu znamienitych osobistości. Około godziny 10 ich oczom ukazał się bohater, osławiony triumfem wojennym spod Kłuszyna oraz wkroczeniem do Moskwy (1610). Jechał Krakowskim Przedmieściem w karecie zaprzęgniętej w sześć białych koni. Za nim, w innym powozie, jechali jeńcy, a wśród nich zdetronizowany car Wasyl IV Szujski, dwaj jego bracia – Iwan i Dymitr (dowodził wojskami moskiewskimi pod Kłuszynem), żona Dymitra Katarzyna Grigoriewna, broniący Smoleńska przed Polakami Michaił Szein; wreszcie duchowni – patriarcha Filaret i arcybiskup smoleński Siergiej.
Szujscy mieli być doprowadzeni przed oblicze króla Zygmunta III, który rezydował na Zamku Królewskim. W jego murach odbywały się właśnie obrady sejmu. Płomiennie debatowano m.in. o przyszłości stolicy państwa carów w polskich rękach, jednak wszelkie spory szybko zeszły na dalszy plan, kiedy w Sali Senatorskiej, przed królem, posłami i senatorami, stanął wybitny dowódca. W przemówieniu przed królewskim obliczem Żółkiewski przedstawił dostojnych jeńców odnosząc się do okresu panowania pojmanego cara. Głos zabrał także podkanclerzy Feliks Kryski, który zwrócił uwagę na doniosłość wydarzenia:
Widowisko dziwne i litość wzbudzające
Po przemowach, do siedzącego na tronie króla podeszli przyprowadzeni jeńcy, po czym złożyli hołd. Car pochylił się nisko, dotknął ręką podłogi, a następnie ją ucałował. Jego bracia padli na twarz, uderzali czołem o ziemię, a jeden z nich – Iwan, miał nawet płakać. Była to audiencja wielka, było to widowisko dziwne i litość wzbudzające – napisał Julian Ursyn Niemcewicz w „Dziejach panowania Zygmunta III”.
Gesty Szujskich oznaczały uznanie panowania Zygmunta III, deklarację posłuszeństwa oraz zgodę na nienaruszalność granicy obu państw. Pierwszy raz w historii (i zapewne ostatni) car ukorzył się przed polskim królem. A jednak trudno o tym wydarzeniu usłyszeć na lekcjach historii. Co więcej, 400. rocznica hołdu Szujskich, która przypadła w 2011 r., przeszła w Polsce bez echa.
Wydarzenie z października 1611 r. zobrazował nie tylko Matejko. Jeńców moskiewskich przed Zygmuntem III uwiecznił także nadworny malarz polskiego króla, pochodzący z Włoch Tomasz Dolabella. Usunięcia zdobiącego wnętrze Zamku Królewskiego obrazu domagali się kolejni carowie. Nie wiadomo do końca co się z nim stało, prawdopodobnie został jednak zrabowany przez rosyjskie wojska w XVIII w.
W polskiej niewoli
Jaki los czekał zdetronizowanego cara w polskiej niewoli? Zamieszkał na zamku w Gostyninie, gdzie doczekał swych ostatnich chwil. Zmarł w niejasnych okolicznościach w 1612 r.; rychło po nim swój żywot zakończył wielki kniaź Dymitr wraz z żoną. Podejrzewano, że wszyscy zostali otruci. Przez jakiś czas ich ciała spoczywały w Kaplicy Moskiewskiej w Warszawie (stała w pobliżu dzisiejszego Pałacu Staszica). W 1635 r. wykupili je posłowie przybyli zza wschodniej granicy, a Szujskich uroczyście pochowano w moskiewskim Soborze Archangielskim.
Całą historię wierszem opisał Adam Jarzębski w utworze Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy z 1643 r.:
Niedaleko tuż kaplica.
Moskiewska, na niej tablica
Marmurowa z literami,
Złotemi charakterami.
Tam znajdziesz wielkie zwycięstwo.
Królewskie odważne męstwo.
Wtenczas cara moskiewskiego
Poimał z bracią, Szujskiego,
Których na sejm do Warszawy
Stawiono więźniów; ich sprawy
Do Gostymina posłano,
Do więzienia odesłano;
Struli się sami, udają,
Dla wstydu, tak powiedają.
Potym ich tu pochowano
W tej kaplicy, w grób schowano.
Przyjechał poseł moskiewski,
Prosił; Majestat Królewski
Darował mu w podarunku
Ciała, w wielkim obwarunku,
Które z ceremonijami,
Zawieziono z tryumfami
Do stolice: wieczna sława,
Za Czwartego Władysława.
Na marginesie: w 1610 r. tego samego Władysława, wówczas jeszcze królewicza, bojarzy obwołali carem (po detronizacji Szujskiego). Zygmunt III nie zgodził się jednak na konwersję syna na prawosławie i nie wysłał go do pogrążonego w anarchii kraju.
Reklama.
Bywało siła triumfów, bywało za pradziadów naszych siła zwycięstw (…) ale hospodara moskiewskiego tu stawić, gubernatora ziemi wszystkiej przyprowadzić, głowę i rząd państwa moskiewskiego tego panu swemu i Ojczyźnie oddawać, to dopiero dziwy, nowina, męstwo rycerstwa (…) sama sława!".