
Reklama.
– Dzisiaj mamy XIX-wieczny konflikt pomiędzy kapitałem a pracą. Mamy pracowników i różne formy zatrudnienia. Jedna strona to pracodawcy, druga strona to pracownicy. Obie grupy chcą gwarantować sobie przywileje w kodeksie pracy. Wyobraźmy sobie inną sytuację. W momencie, kiedy kończymy edukację i wchodzimy na rynek pracy, wszyscy zakładając działalność gospodarczą. Każdy staje się przedsiębiorcą – mówi w rozmowie z naTemat Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan.
Zmianie ulegną wzajemne relacje. Układ między biznesem a biznesem będzie rządził od podstawowych stanowisk w przemyśle do stanowisk menadżerskich – roztacza wizję Starczewska-Krzysztoszek. – To rozwiązuje bardzo wiele problemów, ponieważ gdy wszyscy będziemy funkcjonować jako przedsiębiorcy na takich samych zasadach, będziemy płacić takie same podatki i takie same składki na ubezpieczenia społeczne. Sama gospodarka zyskuje bardzo na efektywności – dodaje ekonomistka.
Takie bezpośrednie relacje biznesowe mogą przenieść się także do przemysłu i innych sektorów. Wielkie spółki i kopalnie? – Układ działa także tu. Można wyobrazić sobie sytuację, w której akcjonariusze spółek decydują o zatrudnieniu osób-firm z kompetencjami do pracy w rafinerii czy przy wydobyciu – mówi ekonomistka Lewiatana.
2 mln ludzi-firm
Ekonomistka Lewiatana podkreśla, że dziś to głównie pracownicy etatowi ponoszą ryzyko spadku koniunktury. Gdy źle dzieje się w biznesie, pracodawcy zwalniają. Dzięki samozatrudnieniu ryzyko biznesowe zostałoby równo rozłożone pomiędzy pracodawców a pracowników. Co oczywiste, każdy z indywidualnych przedsiębiorców musiałby zadbać o to, by znaleźć chętnych na własne usługi.
Ekonomistka Lewiatana podkreśla, że dziś to głównie pracownicy etatowi ponoszą ryzyko spadku koniunktury. Gdy źle dzieje się w biznesie, pracodawcy zwalniają. Dzięki samozatrudnieniu ryzyko biznesowe zostałoby równo rozłożone pomiędzy pracodawców a pracowników. Co oczywiste, każdy z indywidualnych przedsiębiorców musiałby zadbać o to, by znaleźć chętnych na własne usługi.
Już teraz z 17 mln wszystkich pracujących Polaków, 2 mln to osoby prowadzące własne firmy. To nie wykwit polskiej przedsiębiorczości, ale zmiany na rynku pracy. Pracodawcy szukający obniżenia kosztów coraz częściej proponują pracownikom przejście na własną działalność gospodarczą, czyli tzw. samozatrudnienie lub pracę w ramach umów o dzieło lub zlecenie. Działacze związkowi i politycy przypięli takim umowom negatywną metkę „umów śmieciowych” przekonując, że taka forma zatrudniania to zło. Jednak podstawowa korzyść to więcej pieniędzy na koncie pracownika.
Zysk z pracy na własnym
Sekretarka zatrudniona na etacie za kwotę 4000 złotych brutto, kosztuje pracodawcę 4829 zł (dochodzą składki ZUS opłacane przez firmę), a na rękę otrzyma 2853 zł miesięcznej wypłaty. Gdyby przeszła na samozatrudnienie wystawiając fakturę na tyle ile kosztuje jej etat, otrzyma na rękę 3706 zł. To nie wszystkie korzyści. Pracownik na umowie o pracę nie ma prawa rozliczać kosztów, nawet jeżeli je ponosi (np. koszty dojazdu do miejsca pracy). Natomiast samozatrudniony może wrzucić w koszty zakup samochodu, komputera telefonu i innych narzędzi pracy.
Sekretarka zatrudniona na etacie za kwotę 4000 złotych brutto, kosztuje pracodawcę 4829 zł (dochodzą składki ZUS opłacane przez firmę), a na rękę otrzyma 2853 zł miesięcznej wypłaty. Gdyby przeszła na samozatrudnienie wystawiając fakturę na tyle ile kosztuje jej etat, otrzyma na rękę 3706 zł. To nie wszystkie korzyści. Pracownik na umowie o pracę nie ma prawa rozliczać kosztów, nawet jeżeli je ponosi (np. koszty dojazdu do miejsca pracy). Natomiast samozatrudniony może wrzucić w koszty zakup samochodu, komputera telefonu i innych narzędzi pracy.
Tak pracują już kurierzy UPS, którzy jako indywidualni przedsiębiorcy rozwożą przesyłki. Koszty leasingu czy zakupu samochodów, paliwa przeglądów itd. wrzucają w koszty. Jedna z największych firm przewozowych DB Schenker nie zatrudnia 2000 kierowców, ale współpracuje z indywidualnymi przedsiębiorcami. Grzegorz Dzik, szef Impel, największej firmy outsourcingowej w Polsce mówi, że nawet sprzątaczkom bardziej opłaca się założyć firmę z niż pracować za płacę minimalną.
Dziś pomysł wydaje się mało realny, ale za 10 lat i więcej, wraz z dalszym postępem outsourcingu i nowych technologii, to może być przyszłość naszego rynku pracy. Ma to związek ze zmianami technologicznymi – coraz większa część gospodarki przenosi się w świat internetu i aplikacji mobilnych. A to ułatwia dostęp do wielu usług i umiejętności.