
Reklama.
Zwolenniczka wolnego rynku uważa, że pod parasolem ochronnym państwa powinni się znaleźć przede wszystkim, a w zasadzie tylko, przedsiębiorcy.
Pracownicy natomiast nie muszą mieć zagwarantowanej pracy, świadczeń socjalnych, płatnych urlopów zdrowotnych, ulg. Oni powinni dostosować się do zmieniających się realiów rynku pracy. Według danych GUS obecnie prawie 1,4 miliona polskich pracowników nie chronią żadne prawa! Zdaniem Henryki Bochniarz to przedsiębiorców powinno się dopieszczać, zmorą są dla nich kontrole BHP, płacenie ZUS-u, nieustanne zmiany w zasadach dotyczących płacenia VAT-u i za wysokie podatki.
Bochniarz sugeruje, że to przedsiębiorcy wypracowują 75 proc. polskiego PKB. W żadnym wypadku przecież ich pracownicy nie mają w tym swojego wkładu.
Beka z przedsiębiorców
Wywiad z Henryką Bochniarz, który przeprowadził dla Dużego Formatu Grzegorz Sroczyński, poruszył czytelników. Usłyszenie z ust szefowej formacji skupiającej przedsiębiorców prywatnych, że etatów nie będzie, bo potrzebne są inne formy zatrudnienia, a pracownicy muszą się dostosować (czego nie muszą robić pracodawcy) jest nieco niepokojące.
Wywiad z Henryką Bochniarz, który przeprowadził dla Dużego Formatu Grzegorz Sroczyński, poruszył czytelników. Usłyszenie z ust szefowej formacji skupiającej przedsiębiorców prywatnych, że etatów nie będzie, bo potrzebne są inne formy zatrudnienia, a pracownicy muszą się dostosować (czego nie muszą robić pracodawcy) jest nieco niepokojące.
Dodatkowo dziwnie brzmią tego typu stwierdzenia, wypowiadane przez osobę, która zasiada w radzie programowej Kongresu Kobiet i dla której wrażliwość społeczna powinna być jednym z ważniejszych filtrów, przez który patrzy na rzeczywistość. I w wielu aspektach tę wrażliwość przejawia. Z punktu widzenia kobiet brak etatów i ubezpieczenia zdrowotnego jest dużo bardziej niewygodną sytuacją niż dla mężczyzn. Ewentualna ciąża, urlop macierzyński jawi się wówczas jako niebotyczny wydatek i znaczna komplikacja.
Owszem, wtedy kobiety stają się przedsiębiorczyniami. Muszą zakładać firmę, by móc urodzić dziecko w państwowym szpitalu i potem przez okres kilku miesięcy dostawać z ZUS-u jakiekolwiek pieniądze. Ale ZUS już nie pozwoli się oszukiwać matkom, które wyłudzają świadczenia, by bezczelnie móc rodzić w państwowych szpitalach. Teraz Zakład Ubezpieczeń Społecznych będzie dokładnie weryfikował, czy kobieta, która założyła firmę na pewno zrobiła to dlatego, że jest przedsiębiorcza, czy dlatego, że po prostu chce "wyłudzić" pieniądze.
Ok, ale może właśnie m.in. takimi przedsiębiorcami chce się zająć Henryka Bochniarz. I piszę to bez cienia złośliwości. Jest tylko jedno "ale". Prezydentka Lewiatana podaje, że przedsiębiorcy są potężną grupą społeczną, są ich prawie 2 mln. Polska przoduje, jeśli chodzi o liczbę przedsiębiorczych kobiet. Jednak biorąc pod uwagę, to co napisałam powyżej, trzeba zadać sobie pytanie, czy rzeczywiście są to przedsiębiorcy z wyboru i tacy, którzy mają wizję swojego biznesu i zamierzają zatrudnić pracowników? A może są to po prostu ludzie, którym inni przedsiębiorcy nie dali etatów i sami zostali zmuszeni do założenia własnej działalności gospodarczej. Czyli chcemy doprowadzić do sytuacji, w której wszyscy będziemy jednoosobowymi firmami i dopiero takim pracownikom będą się należały przywileje?
Prywatne szpitale
Przez niemal całą rozmowę przewijała się kwestia podatków, które zdaniem Henryki Bochniarz są za wysokie. W najmniejszym stopniu nie interesowały jej dane Eurostatu, mówiące o tym, że należą one w Polsce do jednych z najniższych, prezeska Lewiatana nie przyjmowała tego do wiadomości.
Przez niemal całą rozmowę przewijała się kwestia podatków, które zdaniem Henryki Bochniarz są za wysokie. W najmniejszym stopniu nie interesowały jej dane Eurostatu, mówiące o tym, że należą one w Polsce do jednych z najniższych, prezeska Lewiatana nie przyjmowała tego do wiadomości.
Na przytomne stwierdzenie, że jeszcze niższe podatki nie pozwolą zapewnić dobrej służby zdrowia, Bochniarz stwierdziła, że wyższe też jej nie zapewnią ponieważ instytucja ta jest strukturalnie źle zarządzana.
Bo niezależnie od tego, ile byśmy włożyli pieniędzy do systemu zdrowia, to będziemy mieć dokładnie te same problemy, które mamy teraz. To zresztą dotyczy każdej źle zarządzanej firmy, a przecież szpital możemy potraktować jak zwykłą firmę...
Sugeruje też, że państwowe szpitale powinno się traktować jak normalną (sic) firmę. Trudno mi to sobie wyobrazić, bo nawet najlepszy szpital może mieć problemy finansowe. Najwspanialsza kadra, które ratuje życie może mieć problemy z kontraktami z NFZ-em. Szpital nie działa jak prywatna firma, nie może być tak traktowany, nie wszystko da się wstawić w twarde machiny reguł rynkowych. A zwłaszcza instytucję, która ratuje życie i zdrowie obywateli.
Bochniarz biznesmenka
Co jeszcze rzuca się w oczy w wywiadzie dla Dużego Formatu, to dogmat praktyki, który zdaje się wyznawać Henryka Bochniarz. Żadne dane, żadne statystyki, żadne analizy nie mają dla niej tak dużej wartości, jak długoletnia praktyka. Dlatego jest to koronny kontrargument na wszelkie wątpliwości dziennikarza: nie masz pan firmy, to się nie odzywaj, a wszelkie wielkie hasła włóż sobie między bajki. Zobaczymy, jak zaśpiewasz, gdy stracisz klientów, kontrakty, będziesz musiał zwalniać. Jednym słowem syty głodnego nie zrozumie. Jednak czy zrozumie go sama Henryka Bochniarz?
Co jeszcze rzuca się w oczy w wywiadzie dla Dużego Formatu, to dogmat praktyki, który zdaje się wyznawać Henryka Bochniarz. Żadne dane, żadne statystyki, żadne analizy nie mają dla niej tak dużej wartości, jak długoletnia praktyka. Dlatego jest to koronny kontrargument na wszelkie wątpliwości dziennikarza: nie masz pan firmy, to się nie odzywaj, a wszelkie wielkie hasła włóż sobie między bajki. Zobaczymy, jak zaśpiewasz, gdy stracisz klientów, kontrakty, będziesz musiał zwalniać. Jednym słowem syty głodnego nie zrozumie. Jednak czy zrozumie go sama Henryka Bochniarz?
Dzięki Pochodnym Kofeiny trafiłam na blog Dubito, na którym autor bezlitośnie rozprawił się z mitem Henryki Bochniarz jako biznesmenki, rekina biznesu, który niczym kameleon dostosowuje się do zmieniających się realiów rynku. Otóż do bycia elastycznym i nienarzekania na umowy śmieciowe apeluje kobieta, która od 16 lat piastuje jedno stanowisko. Swoją karierę zawodową zaczynała jako wykładowczyni akademicka (a jakże, na etacie). Następnie pracowała w rządzie, a jej jedyna firma, którą założyła w wieku 44 lat (wcześniej niespieszno było Henryce Bochniarz do zrezygnowania z przywilejów etatu) pomagała w prywatyzowaniu państwowych przedsiębiorstw i nie zbierała najlepszych opinii. Obecnie Bochniarz zasiada w radach nadzorczych, nie prowadzi jednak własnej firmy.
Ja was rozumiem
Dlatego też niezmiennie cieszą mnie teorie jak to biedni są przedsiębiorcy, którzy przecież wzorcowo traktują swoich pracowników z ust osoby, która siedzi w samej wierchuszce. Jeszcze szerzej otwieram oczy, gdy prezeska Konfederacji Pracodawców Prywatnych w ogólnopolskim dzienniku zarzeka się, że oszczędzanie z 1600 zł pensji jest możliwe i jak najbardziej pożądane.
Dlatego też niezmiennie cieszą mnie teorie jak to biedni są przedsiębiorcy, którzy przecież wzorcowo traktują swoich pracowników z ust osoby, która siedzi w samej wierchuszce. Jeszcze szerzej otwieram oczy, gdy prezeska Konfederacji Pracodawców Prywatnych w ogólnopolskim dzienniku zarzeka się, że oszczędzanie z 1600 zł pensji jest możliwe i jak najbardziej pożądane.
Co jeszcze bardziej bawi, to fakt, że za przykład podaje siebie i swojego męża, gdy żyli z jednej pensji i ledwo starczało im na wynajęcie pokoju. Dodała w tym samym punkcie, że człowiek biedny musi patrzeć dwa razy na tę samą złotówkę. Być może jako inteligentka i ekonomistka zdawała sobie z tego sprawę i potrafiła w taki sposób pokierować swoim życiem, by znaleźć się w takiej sytuacji, w jakiej jest dzisiaj. Pani Henryko, nie każdy tak potrafi. I proszę mi wierzyć, że często nie wynika to ze złej woli, lenistwa czy rozrzutności, tylko miejsca, w jakim się wychował, warunków, w jakich dorastał, wykształcenia, jakie utrzymał bądź jego braku.
Wbrew temu, co pisał Tomasz Lis w swojej kontrze do mojego materiału, nie odbieram głosu bogaczom, wykształconym czy zaradnym. Nie możne być tylko tak, że głos tych najlepiej słyszalnych bierze pod uwagę tylko ich własną perspektywę.
Interes społeczny
Wczoraj rozmawiałam z sekretarzem prasowym OPZZ-u, który cały czas podkreślał, że związkowcom nie zależy na tym, by wykończyć przedsiębiorców. Ludzie pracy zdają sobie sprawę z tego, że dobry menadżer jest gwarantem powodzenia firmy, a tym samym jej pracowników.
Wczoraj rozmawiałam z sekretarzem prasowym OPZZ-u, który cały czas podkreślał, że związkowcom nie zależy na tym, by wykończyć przedsiębiorców. Ludzie pracy zdają sobie sprawę z tego, że dobry menadżer jest gwarantem powodzenia firmy, a tym samym jej pracowników.
W podobnym tonie wypowiedziała się Henryka Bochniarz, która stwierdziła, że wcale nie uważa związkowców za wyzyskiwaczy, którzy zrobią wszystko, by się nie napracować i dostać za to solidne wynagrodzenie, trzynastki, czternastki i premie. Co więcej, podkreśliła, że związki zawodowe są potrzebne, a rady pracownicze powinny być w większości firm. Dialog między pracodawcami i pracownikiem nie musi być złem koniecznym, ale może się przyczynić do usprawniania działania danego przedsiębiorstwa.
Zarówno jedna, jak i druga strona mówią o sytuacjach idealnych. Pracodawcach, dla których nie liczy się tylko własny zysk, samochód i wakacje na Seszelach, oraz o pracownikach, którzy są lojalni, uczciwi i nie oszukują pracodawców.
Obydwie grupy są oskarżane o zabieganie tylko o interes partykularny, ważne jest natomiast zadbanie o interes społeczny, czyli takie rozwiązanie, dzięki któremu i wilk będzie syty, i owca cała (bez wskazywania, kogo w tym układzie nazwiemy wilkiem).
Ciekawym przykładem interesu społecznego jest decyzja Miejskiej Straży Gminnej w Człuchowie, która zdecydowała się wpisać do przetargu warunek dotyczący zatrudniania na etat. Dzięki temu wygrała Poczta Polska. Takie kryteria mają być teraz wpisywane do przetargów publicznych, to krok w dobrym kierunku.
Henryka Bochniarz uważa, że trzeba się dostosować do obecnej sytuacji na rynku pracy. Zgadza się, zatrudnienie dzisiaj kogoś na etacie to niebotyczne koszty. Ponadto tacy pracownicy są zwykle pierwszymi do zwolnienia. Jednak stworzenie społeczeństwa, w którym każdy będzie przedsiębiorcą jest koszmarnym pomysłem. Po pierwsze dlatego, że nie każdy jest w stanie prowadzić jednoosobową działalność, po drugie trzeba zdawać sobie sprawę, że kontrahenci często nie płacą w terminie.
Sprzątaczka, która nie dostanie pensji, nie jest wielkim przedsiębiorcą, który może liczyć na innego klienta. Ona nie tylko nie będzie miała pieniędzy na życie, nie opłaci też ZUS-u, podatku, wpadnie w spiralę, z której trudno się wydostać. Czasami nawet dla ekonomistek to może być niewykonalne.
Stwierdzenie, że "etatów nie będzie" jest autorytarne i zakłada stosunek władzy. A potrzebny jest dialog obu stron. I z deklaracji związkowców oraz przedsiębiorców wynika, że chcą go przeprowadzić. Tylko jakoś nikt nie wyrywa się przed szereg.