
Zanim UXPin.com stał się tym, czym jest dzisiaj, minęło kilka miesięcy. Spółka założona została przez osoby związane z Grupą Nokaut oraz agencją technologiczną DeSmart: Marcina Tredera, Kamila Ziębę, Wiktora Mazura, Piotra Duszyńskiego i Marcina Kowalskiego.
Rolą projektanta jest stworzenie takich warunków, w których to doświadczenie będzie możliwe najlepsze (mając na uwadze wszystkie ograniczenia zewnętrzne i wewnętrzne).
Naturalnym klientem papierowej wersji UXPin stały się więc firmy, gdzie procesy projektowe są koniecznością – w ciągu 48 godzin udało się sprzedać cały nakład. Wśród klientów znaleźli się pracownicy takich firm, jak Google, Apple, Yahoo!, Zappos, IBM, Sony czy MySpace.
Jeśli chodzi o finansowanie, być może ogromny sukces firmy nie byłby możliwy, gdyby nie polski fundusz, Innovation Nest, który pomógł zebrać pierwszą rundę pośród amerykańskich inwestorów, samemu dokładając się do ogólnej puli 700 tysięcy dolarów. Raptem trzy miesiące później, w ramach tak zwanego rozwoju seed, firma pozyskała 1,6 miliona dolarów. Wśród topowych funduszy, które uwierzyły w szanse na poważne zyski z UXPin, znalazł się między innymi VC należący do Marca Andreessena i Bena Horowitza.
Jak kilku przedsiębiorczych designerów z Gdyni trafiło do kalifornijskiej doliny uznawanej za serce światowego przemysłu hi-tech? – Od początku 2012 roku zaczęliśmy jeździć do USA budując silne relacje z naszymi klientami, ekspertami rynkowymi i szeroko rozumianą społecznością startupową. Te pierwsze wyjazdy miały niesamowity wpływ na sposób, w jaki rozwijaliśmy produkt i firmę, pozwoliły nam też pozyskać fenomenalnych doradców, m.in. Irene Au (wtedy wiceszef UX w Google) i Hitena Shaha (Kissmetrics). To wszystko zaowocowało na kolejnych etapach – tłumaczy mi Marcin Treder, szef firmy.
Podobnie jak w przypadku krakowskiego Brainly, ciekawi mnie, jacy są polscy przedsiębiorcy, próbujący przebić się do Doliny Krzemowej. Jakub Piwnik, PR Manager i koordynator uczestniczący w procesie wprowadzania Zadane.pl do USA twierdził w rozmowie ze mną, że Polacy mają silną potrzebę udowodnienia światu, iż potrafią operować globalnie, dostarczając światowej klasy produkty. - Czasem mam wrażenie, że jesteśmy albo zbyt skromni, albo w drugą stronę – nieco zbyt aroganccy, natomiast brak nam takiej zdrowej, wyważonej pewności siebie – stwierdza z kolei Kowalski z UXPin.
Kiedy nie wiesz jak działać, kiedy nie masz nawyku czy jakiegoś zakodowanego sposobu zachowania, musisz się adaptować
Dochodzimy więc do wniosku, że podobnej wiedzy w Polsce nie ma. Wynika to naturalnie z ograniczeń politycznych, na jakie narażony był nasz kraj w okresie PRL-u, a także braku kultury dzielenia się know-how.
Prezesi spółek chowają się za szklanym murem i dla młodego przedsiębiorcy dotarcie do nich graniczy z cudem. Obawiamy się, że dzieląc się naszymi doświadczeniami, wyhodujemy sobie konkurencję, która nas zniszczy.
Zauważyłem, że ludzie w USA są dużo bardziej zorientowani na cel i nie patrzą na zegarek. Nigdy nie prosiliśmy nikogo o pracę po godzinach lub w weekendy, jednak jest to niemal normą. Jest coś do zrobienia, nie ważne ile to zajmie, ważne by zostało skończone. Większość osób w USA, z którymi do tej pory pracowałem była bardzo mocno skoncentrowana na celu. Nie spotkałem się jeszcze z odliczaniem "dupogodzin", z którymi, niestety, niejednokrotnie miałem styczność w Polsce.
Każdy nowy pracownik UXPin witany jest koszem z łakociami, a oprócz tego dostaje nowego MacBooka, bezpłatną subskrypcję Spotify i takie słuchawki, jakie tylko sobie wybierze. Ponadto firma kwartalnie wysyła swoich pracowników do USA, aby poznali się z zespołem amerykańskim i zrozumieli tamtejsze realia.
Firmy te nie są w stanie konkurować ze sobą zarobkami, które są dosyć wyrównane, więc konkurują w inny sposób: benefitami pozapłacowymi, prestiżem, wizją i właśnie opcjami na udziały.
Patronem akcji "Polski biznes za granicą" jest KGHM Polska Miedź SA.