Trend idealny dla leniwych facetów? Prosto z USA przypływają do nas wieści, że najbardziej pożądani mężczyźni nie wyglądają jak David Beckham czy Channing Tatum, ale dzisiejszy Leonardo di Caprio. O większych gabarytach, „zapuszczonej” sylwetce i niezarysowanych mięśniach. Kobiety chętniej z takimi mężczyznami chcą zakładać rodzinę i czują się przy nich bezpiecznie. A co na to Polki?
Co właściwie znaczy dadbod?
Dadbod to skrót od daddy's body - ciało tatuśka, o którym ostatnio się zrobiło w Stanach głośno dzięki występom na plaży takich gwiazd jak Leonardo di Caprio. W Wielkiej Brytanii natomiast króluje określenie wok smuggler – czyli ktoś, kto pod koszulką przemyca wok – gigantyczną azjatycką patelnię do smażenia potraw.
Jak wygląda dadbod? Z brzuszkiem, bez wyraźnie zarysowanych mięśni, czyli klasyczny polski „miś”. Zazwyczaj prowadzi siedzący, żeby nie powiedzieć osiadły tryb życia, wiele godzin spędza przed komputerem i telewizorem. Jego dieta nie jest specjalnie dobrana, ani zgodna z zapotrzebowaniem kalorycznym, bo uwielbia puste kalorie i jest łasuchem. Dałby się pokroić za pizzę i kebab, za to gardzi warzywami. Uwielbia zjeść dobrego burgera lub steka z frytkami i sosami i wypić do tego jakieś trzy piwa. Na cross-fit nie chodzi, bo nie ma czasu – dużo pracuje – na rowerze nie jeździ, bo nie lubi się pocić i siodełko go gniecie. Latem spędza wczasy w pozycji horyzontalnej na kocu, bo nie będzie jak idiota biegał za piłką, pływał w zimnej wodzie czy uganiał się za latawcem.
Znacie takiego gościa? Jasne, że tak! Mamy takich tysiące i poświęciłam im już wiele linijek w natemat. Często to nasi bracia, przyjaciele, kumple, mężowie, narzeczeni. Ich wiek nie przekracza 40-tki, za to gabaryty są co najmniej przekraczające wymagania odnośnie zadbanego ciała. Te światowe i te polskie. Są młodzi, więc nie zastanawiają się nad swoją wagą i konsekwencjami z nią związanymi.
Zresztą nie każdy „tatusiek” (choć nie zawsze właściciel takiej sylwetki może się pochwalić potomstwem) ma wielki brzuch i potworną nadwagę. Czasami po prostu są zapuszczeni i sport oraz wszelka aktywność nie jest im bliska. Za to okazuje się, że są najbardziej pożądaną partią na męża lub partnera. Jak to możliwe w czasach, kiedy mówi się o tym, że zadbany mężczyzna ma większe szanse w osiąganiu sukcesów zawodowych i uczuciowych?
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Dad Bod (@thedadbod_)
Kanony nie z tego świata
Z drugiej strony, patrząc na facetów z idealną – niemal do bólu – rzeźbą, kaloryferem na brzuchu, wstawionymi implantami mięśni klatki piersiowej i bicepsów, można popaść w głęboką zadumę. Owszem, wysportowane męskie ciała są piękne, seksowne, atrakcyjne, bo mężczyźni z natury mają bardziej rozbudowane sylwetki niż kobiety. I właśnie ta różnica w budowie nam się podoba i nas kręci.
Natomiast „Dyskobol” anno domini 2015 bywa, że jest lekko przesadzony. Zbyt dopracowany. Ken od Barbie. Bez jednego włoska na klacie, z idealną naoliwkowaną opalenizną i perlistym uśmiechem (wybielonym laserem u dentysty), może wywołać w przeciętnie wyglądającej kobiecie pewien dystans. Że jest za mało idealna, jej ciało nie ma odpowiadających ogólnie przyjętym kanonom wymiarów, jej skóra nie jest wystarczająco jędrna, a ramiona odpowiednio umięśnione.
Słowem – ideał jak z okładki może wzbudzać pewne obawy i kompleksy. Być źródłem stresu – a nóż któraś z bardziej atrakcyjnych koleżanek mi go „odbije”, a co jak znajdzie laskę bardziej w stylu Barbie niż ja? On się podoba wielu, a ja taka brzydka…Nie zjem przy nim gofra z karmelem i śmietaną, bo mnie wyśmieje i skrytykuje…
Często też z takim typem faceta związany jest jego skrupulatny styl życia. Spędza trzy popołudnia i wieczory na siłowni, jeździ z kolegami na rowerach lub pływa na kajakach, przestrzega odpowiedniej, przepisanej przez trenera diety, łyka witaminy lub anaboliki. Dba o każdy szczegół związany ze zdrowym reżimem, dzięki któremu wygląda tak a nie inaczej. Nie pozwala sobie na szaleństwa w stylu: litr lodów malaga i tiramisu o 23 przed ulubionym serialem czy tłusta kiełbasa z grilla w sobotę zalewana piwkiem w gronie przyjaciół. Takie numery przy takim facecie – nie przejdą.
Natomiast wierzę w polskie powiedzenie: każda potwora znajdzie swego amatora. I wydaje mi się, że nie ma takiego typu mężczyzny, który by się komuś nie podobał wcale. Po modzie na kujonów, brodaczy – drwali i wymuskanych metroseksualnych wychudzonych modeli, najwyraźniej nastaje epoka dwóch skrajności: wyrzeźbionych i wysportowanych oraz podtatusiałych. A co tak naprawdę my, kobiety sądzimy o mężczyznach z dadbod?
Naszym zdaniem
Czy modelowy odpowiednik ciała tatuśka, czyli Leo di Caprio z niezbyt jędrnym ciałem i zaznaczonymi mięśniami nas kręci? Zapytałam koleżanki i znajome z różnych branż, o wspominany już trend na dadbod. I mam wrażenie po tym, co powiedziały, że albo w Polsce taki typ faceta się już znudził – vide: plaże nad Bałtykiem, spacer nad Wisłą - albo jeszcze nie jesteśmy gotowe na to, aby go polubić.
Cathy, dziennikarka lat 27
- Panowie nasłuchali się piosenek typu „i love you just The way you are” i codziennie powtarzają sobie, że są sobą i są na tyle cool, że nie ulegają presji społecznej typu bądź fit. Do tego dochodzi tzw. niechęć do "głupich" Amerykanów, którzy liczą kalorie i dżentlemen zwyczajne lenistwo przyprósza grubą filozofią życia j/w. A ponieważ paru bożyszczy z lat 90. też się zapuściło, więc to tym bardziej jest cool.
Co innego urodzić się z budową ciała misia - niski, krępy, a co innego się zupełnie zapuścić… Moj kolega ze studiów kilka lat temu powiedział na zajęciach, że jest intelektualistą i zamiast godzinę na siłowni, woli spędzać czas na czytaniu książek. Padłam. To tak jak z laskami - jak jesteś ładna, to jesteś głupia, jak jesteś zadbana to pewnie całymi dniami polerujesz paznokcie i nie masz czasu dla dzieci. Ludzie zawsze wybiorą najbardziej prymitywną linię tzw. oceny innych, żeby samemu wyrobić sobie usprawiedliwienie.
Marta, stylistka lat 35
– Ja dadbod mówię stówprocentowe NIE. To jest jakiś przesąd, że jeśli facet wygląda jak ciacho, to nie założy gniazdka! Znam wielu, którzy założyli. A dodatkowo przystojniak daddy jest super sexy.
Natalia, projektantka mody lat 30
- Wolę rzeźbę! Zresztą mój facet, kiedy widzi, że mu rośnie brzuch, to potem się głodzi i robi pompki. Facet bez brzuszka wydaje się być bardziej ruchliwy, a przez to możesz liczyć na większą pomoc przy dziecku. A jeśli obawiasz się o konkurencję - cóż albo masz faceta, który jest fit i też dbasz o siebie, albo go pilnujesz.
Mam wrażenie, że w Polsce nie można zapuszczonego ciała u facetów nazywać trendem, tylko raczej standardem. Pół roku temu szukałam modela po 30-tce w Polsce i miałam poważny problem. Jest ich doslownie kilku i trzeba rezerwować ich czas z dużym wyprzedzeniem! Albo Polacy po 30-ce uważają, że praca w modellingu im uwłacza, albo jest to związane z plagą „wok smugglerów”!
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Rowen Amurao (@rowenamurao)
Karolina, nauczycielka lat 26
– Tatuśkowym brzuchom mówię nie. Nie jakoś strasznie zdecydowanie, bo poziom desperacji wśród mężczyzn rośnie, ale nadal nie. Zresztą, niby trend na zapuszczonego tatuśka jest, a ja w przedszkolu widzę coraz więcej fajnych, zadbanych gości. Jeżeli dadsbod to trend, to ostatnio mnożą się "trendy" wynikające z totalnego lenia…
Natalia lat 25, grafik
– Jedyną atrakcyjną cechą, jaką dostrzegam u kolesia z falującą oponą jest poczucie humoru. Jeśli ktoś jest fascynujący, ma świetna osobowość, to każdy defekt przejdzie. ALE drażni mnie unikanie sportu, wpieprzanie zimnej pizzy, niejędrne pupy i to, że facet może zrobić mniej pompek niż ja. Mężczyznom łatwiej zbudować mięśnie, więc niech się nie migają!
Agnieszka lat 29, PR manager
– Nawet jeśli widzimy trend na zadbanych tatuśków, męski odpowiednik milfa, to i tak ogólnonarodowa przytłaczająca większość to typ podtatusiałego z brzuszkiem. Większość dziewczyn w typie "szukam męża asap" nie postrzega tego w kategorii wady wyglądu, bardziej daje na to wytłumaczenie, że facet około 30-stki musi piwko z kolegami nad karkóweczką wypić, to i brzuch ma.
Przecież tak wygląda większość młodych tatusiów (lub kandydatów na) np. latem na wybrzeżu, czy na innym all inclusive w Turcji. Ten stereotypowy młody Polak niestety ma się w realu dobrze i chowa kolejne pokolenia - masę widzę pięciolatków z trzęsącym się brzuchem – mała wersja tatusia.
Aleksandra, lat 37 pracownik społeczny
– Nie, bo tłusty facet po 20-stce, 30-stce - oznacza słabowitego i chorowitego dziadzia po 40 i 50-tce Dbanie o siebie to inwestycja w zdrowie i dobre życie. Po co mi "dedi", który szybko zejdzie na zawał?
Małgorzata, lat 34 kosmetolog
– Przebywam właśnie na wczasach i moja obserwacja z basenu jest taka, że Polaka po 30-tce bez brzucha ze świecą szukać. Niestety. Także nie trzeba nawet lansować takiego trendu. A skoro my mamy dbać o siebie w każdym wieku, to czemu oni tylko do ślubu? Poza tym otyłość brzuszna jest najbardziej niezdrowym typem otyłości!
Tatusiek tatuśkowi nierówny, czego najlepszym dowodem są zdjęcia Davida Beckhama... A co wy sądzicie o nowym trendzie na ciało tatuśka?
Ciało – niezależnie od płci – poddawane jest stałej ocenie i czasami surowej opresji mediów i kultury. Kanony męskiego, jak i kobiecego piękna, już od czasów prehistorycznych warunkowały spojrzenie na ludzką atrakcyjność.
Obecnie kultura, media, środowisko w którym żyjemy, cały czas wskazują nowe modele piękna i atrakcyjności, które zmieniają się bardzo szybko. Ciało i jego wygląd jest ważny dla każdego z nas, niezależnie od płci. Poznając osobę, najpierw zwracamy uwagę na jej powierzchowność, która wydaje się mniej lub bardziej pociągająca i ma bardzo duże znaczenie dla chęci zbudowania relacji seksualnej, czy romantycznej.
Izabela Jąderek, seksuolog
Traktowanie męskiego „ciała tatuśka” jako próby poprawienia kobiecego samopoczucia i podniesienia własnej samooceny, może być dla niektórych kobiet krzywdzące.
Media narzucają kobietom kult ciała, zgrabnego, jędrnego, pozbawionego fałdek tłuszczu, czy cellulitu – a w nierównej walce z nierealnym wyobrażeniem ciała, wiele kobiet polega, popada w kompleksy i niezadowolenie, nie mogąc doścignąć ideału.
Czy „ciało tatuśka” może być remedium na zranione poczucie kobiecego bezpieczeństwa? Nie sądzę. Lepsze samopoczucie w obecności osoby, która naturalnie nie czuje potrzeby wyjątkowego dbania o sylwetkę jest lekarstwem tylko na chwilę. Poprawa własnej samooceny i wartości względem swojego ciała nie powinna odbywać się kosztem lansowania nowego spojrzenia na męską atrakcyjność seksualną.
Izabela Jąderek, seksuolog
Ciało potencjalnego partnera powinno być jednym z elementów doboru i poczucia atrakcyjności, na pewno nie jedynym. Wpaść w pułapkę nierównej relacji jest łatwo. Jeśli dla mężczyzny jego sylwetka będzie naturalnym elementem niezwiązanym z kompleksami, a dla kobiety odniesieniem do własnej atrakcyjności, taki konflikt dość łatwo wyjdzie na powierzchnię.
A taka relacja, określana jedynie wyglądem partnera, jest z fundamentu, niepartnerska. Samoocena jest wartością, którą warto budować względem siebie i nie uzależniać jej od aspektów, które partnerzy/ki mają „gorsze” lub „lepsze” w indywidualnej ocenie.