
Reklama.
– Jest czwartek, 6 sierpnia, godzina 16.39. Do bramy azylu dla psów "Sonieczkowo", znajdującego się kila kilometrów od Augustowa, podchodzi mężczyzna. W ręku trzyma smycz, na której prowadzi około 10-letnią, ciężarną sukę. Smycz przywiązuje do bramy Sonieczkowa i odchodzi. Pies zostaje sam w upale – czytamy w serwisie.
Schronisko wykorzystując media społecznościowe nagłośniło sprawę oraz opublikowało nagrania i zdjęcia z kamery zamontowanej przed bramą placówki.
Na Facebooku szybko pojawiły się komentarze krytykujące taką postawę. Stworzono nawet specjalny, krytykujący go profil.
Właściciel psa niczego się nie wypierał, wręcz przeciwnie. – Już mnie ukrzyzowano nie pytając mnie o prawdę (...). Do tej pory nie wiedziałem, ze nie można psa wygonić z domu i nie można przywiązać do drzewa w lesie (...). Przyznaję się do tego co zrobiłem i proszę o najwyższy wymiar kary, chętnie popracuję społecznie w miejscu publicznym, gdzie ludzie bez problemu będo mogli mi napluć w twarz. A teraz prosze niech karzdy zajzy w swoje sumienie" (pisownia oryginalna) – cytuje wpis sportowca blastingnews.
Co ciekawe maratończyk wcześniej sam porzucone przez poprzedniego właściciela znalazł i ogłosił, że będzie opiekować się suczką do końca życia.