Nie mogę już patrzeć na paskudne, kolorowe osiedla bloków z wielkiej płyty. Wyglądają tandetnie, a po jakimś czasie do tandety dochodzi obdrapana i brudna elewacja. W efekcie coraz więcej miast mieni się pastelowymi barwami. Kolor budyniowy, łososiowy, pistacjowy i pudrowy róż to niemal jazda obowiązkowa. Dlaczego brniemy w to od lat? Postanowiłam sprawdzić.
Zbyt leniwi na zmiany
Wiele osób narzeka na wygląd naszych blokowisk, ale w sumie mało komu chce się podjąć kroki, które pozwolą zmienić tę sytuację. W większości przypadków wystarczy chodzić na zebrania członków spółdzielni mieszkaniowej osiedla, na którym mieszkamy. Nawet jeśli zarząd jest zdecydowany na jakiś kolor, a czasem nawet wzór, który ma pojawić się na bloku, możemy się sprzeciwić. Można zebrać podpisy od sąsiadów, oczywiście im więcej, tym lepiej. Czasem wystarczy 50, innym razem 100 – trzeba rzucić okiem na zapiski, które znajdują się w statucie spółdzielni.
Niestety, nie każdy mieszkaniec spółdzielni, który chce mieć wpływ na kolor elewacji po termomodernizacji bloku z wielkiej płyty, chodzi na zebrania. W zeszłym roku na poznańskich Ratajach spółdzielnia mieszkaniowa decyzję o kolorze elewacji zostawiła mieszkańcom. Mieli wybrać spośród kilku wariantów kolorystycznych, nie mieli wpływu na wzór, który miał pojawić się na elewacji. Nie jest to szerokie pole do popisu, ale w takich przypadkach można wybrać "mniejsze zło", a to już dużo. Ponadto, raczej nikt narzekał na to, że decyzja była odwzorowaniem gustu zarządu.
Wzorowe miasto
Poznań to miasto, które powinno być wzorem do naśladowania dla całej Polski. Pracownia Ultra Architects zorganizowała tam w 2013 roku akcję, podczas której mieszkańcy osiedla Bolesława Chrobrego rzucali kostką. W ten sposób decydowali, które pola mozaiki umieszczonej na ich balkonach będą białe, a które czerwone.
– Używamy materiału, który ma swój wymiar i zostają nam ścinki. Chcemy je wykorzystać. Budynki wyróżniają się niewielką mozaiką na elewacji i chcemy, żeby pamięć po niej nie zniknęła. Dlatego na obudowach balkonów odtworzymy z tych ścinków podobny wzór. Żeby ich nie projektować, postanowiliśmy, że zrobimy tak jak robił to Ryszard Winiarski, malarz końca XX wieku. On malował swoje obrazy np. rzucając kostką do gry. Stwierdziliśmy, że zrobimy dokładnie tak samo, ale nie my, tylko mieszkańcy – mówił wtedy Marcin Kościuch z Ultra Architects w rozmowie z TVN 24.
Kolejnym przykładem świadomego malowania elewacji bloków mieszkalnych mogło być Trójmiasto. Tam, najsłynniejszy blok mieszkalny w Polsce, gdański "Falowiec" z ulicy Kołobrzeskiej, według pracowni architektonicznej Studio Mania, miał być pomalowany na biało. Na stronie Studia znajdują się fotomontaże, które były przygotowane na festiwal Streetwaves, aby sprowokować dyskusję na temat stanu osiedli modernistycznych w Polsce. Tyle by wystarczyło, żeby wyglądał elegancko i schludnie. Długi blok, w którym mieszka kilka tysięcy osób, wciąż straszy wyglądem.
– Prezentowane fotomontaże nie stanowią gotowej propozycji projektu, ale impresję mającą na celu uświadomienie piękna ukrytego w architekturze tej części Gdańska i sprowokowanie dyskusji na temat jej teraźniejszego i przyszłego stanu. Elewacje zostały oczyszczone z reklam i dobudówek a kolory zredukowane do bieli, tak aby podkreślić ich wyjątkową geometrię. Prosty estetyczny zabieg sprawia, że “Falowce” mogłyby stać się powodem do dumy. Może równie nieskomplikowane działania mają szansę przyczynić się do odnowy funkcjonowania miejscowej społeczności?– czytamy na stronie studia.
O kolorze elewacji polskich bloków mieszkalnych decydują spółdzielnie mieszkalne, czasami urzędy miasta i dzielnic. – Jest sporo czynników, które są decydujące, jeżeli chodzi termomodernizację. Trudno jest zaprojektować elewację zgodną z normami, z Miejscowym Planem Zagospodarowania Przestrzennego i gustami mieszkańców. Trudno pogodzić to z estetyczną moralnością architektów – mówi nam anonimowo pracownica warszawskiej pracowni architektonicznej.
Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego to szczegółowe ustalenia dla poszczególnych rejonów, projekt, który nabiera mocy prawnej. Tego planu należy przestrzegać podczas projektowania. W przeciwnym razie można nie dostać pozwolenia na budowę po złożeniu projektu do urzędu. Dlatego może nie tak łatwo wprowadzić zmiany w Polsce.
Polisz Arkitekczer
Polacy chcą, aby przestrzeń publiczna była jednolita. Nie dla banerów reklamowych, nie dla chaosu. A kolorowe elewacje są przecież chaotyczne. Na fanpage'u "Polisz Arkitekczer" użytkownicy przesyłają zdjęcia kolorowych koszmarków. Oglądając zdjęcia można odnieść wrażenie, że krajobraz Polski, to tylko reklamy i kolorowe pałace. To nie jest stuprocentowa prawda, ale wiele polskich miejscowości ma kilka wielokolorowych domów towarowych i bloków mieszkalnych. Niekiedy całe osiedla, od których bolą oczy.
– Ta sytuacja może wynikać z tego, że kiedy pracownie dostają mało pieniędzy na projekt, chcą go szybko zrobić. Nie zastanawiają się długo, ponieważ chcą zająć się kolejnym. Zwykle inwestorem jest spółdzielnia mieszkaniowa i to ona ma duży wpływ na wygląd elewacji – dodaje pracownica pracowni. Tak więc okazuje się, że problemem są pieniądze. Im tańszy czynsz, tym biedniejsza spółdzielnia. Niestety ten brak pieniędzy widać po termomodernizacji. Biura architektoniczne po prostu robią projekty jakością odpowiadające wysokości wynagrodzenia.
Bierzmy przykład z Poznania i innych miast, w których mieszkańcy chcą mieć wpływ na to, jak wyglądają polskie osiedla. Nie pozwólmy, żeby przylgnęła do nas łatka kraju, w którym miejski krajobraz przypomina dziecięcą kolorowankę. Porzućmy myślenie pokoleń, których młodość przypadała na wczesny PRL. Wróćmy do szarości, bieli, minimalizmu, który pasuje do blokowisk.