Przed kilkoma miesiącami okazało się, że CBA jest w posiadaniu dodatkowych nagrań z tzw. afery podsłuchowej. O przekazaniu ich prokuraturze poinformował wówczas prokurator generalny Andrzej Seremer i prok. Anna Hopfer. Wywołało to oburzenie szefa CBA Pawła Wojtunika, według którego było to ujawnienie informacji o tajnej operacji.
Afera podsłuchowa
Jak pisze Wyborcza, do dzisiaj nie wiadomo w jaki sposób CBA zdobyło nagrania. Wojtunik powołuje się tutaj na tajemnicę państwową. Jak jednak wynika z przecieków, nagrania miał przekazać jednemu z biznesmenów Marek Falenta. To właśnie on oskarżony został o udział w procederze nielegalnych podsłuchów polityków w warszawskich restauracjach.
Podsłuchy przekazują rozmowy z okresu lato 2013 – wiosna 2014. Na płycie CBA (ponieważ nie dostarczono oryginalnych nośników prokuraturze) są rozmowy między innymi Sławomira Nowaka, Zbigniewa Rynasiewicza, Bartosza Arłukowicza, Elżbiety Bieńkowskiej, czy też Włodzimierza Karpińskiego.
97 osób spośród tych, którzy pojawili się na nagraniach, mają status pokrzywdzonych i domagała się ścigania sprawców.
Złamanie prawa?
Jednak jak czytamy w Wyborczej, śledczy przesłuchiwali nagrania również pod kątem ewentualnego łamania prawa: „W trzech znaleźli wątki mogące być podstawą do nowych postępowań”.
Jedna ze spraw dotyczy ewentualnego sprawdzenia oświadczenia majątkowego z przeszłości, które Rynasiewicz (wiceminister infrastruktury) miał przedstawiać w latach 90-tych. Druga dotyczy szefa Instytutu Transportu Samochodowego i możliwych oszustw. Trzecia rozmowa toczy się w szerszym gronie i dotyczy między innymi możliwego przecieku informacji o akcji CBA. Niejaki Bartek miał dzień wcześniej wiedzieć o akcji w Głównym Inspektoracie Transportu Samochodowego.
Pojawiają się też tematy LOT-u, którego bankructwo byłoby „samobójstwem politycznym”, a także kontroli NIK w służbie zdrowia. Miała ona dotyczyć wykorzystania funduszy unijnych. Bieńkowska miała wówczas powiedzieć: „To znaczy wiadomo, że to nie jest prawda, ale co, kto będzie te pieniądze zwracał? Ja wiem, jak jest, kontrole robiliśmy po to, żeby wyszło, że jest dobrze. A jest źle, ale to są setki milionów złotych".
Pojawił się także wątek załatwiania pracy asystentki w Brukseli. Nie wiadomo jednak, kto wypowiada słowa: „Ty masz od 1 lipca pracę, ale kto ci mówi, żebyś ty chodziła do pracy. Masz etat, a nie to, że masz chodzić do roboty, bo wiesz, to jest różnica.Będziesz tam referentką do spraw różnych, no i tyle, nie będziesz się ruszać, będziesz leżeć.."
Najbliższe wybory Pomimo dużych kontrowersji, niektóre z osób związanych z aferą podsłuchową, wystartują w najbliższych wyborach. Jak pisaliśmy, Marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska powiedziała, że „to wyborcy powinni zdecydować kto ma dostać szansę na pracę w Sejmie” i przyznała, że „za przestępców uważa nie podsłuchanych posłów, ale tych, którzy ich nagrywali i próbowali szantażować państwo.”