Księżniczki Disneya oskarżane są o błędne pojęcie dziewczynek o życiu - wierzą, że kiedyś przybędzie książę i odmieni ich los. Albo że będą miały piękne i puszyste włosy i idealną figurę. Tymczasem przynajmniej połowa dorosłych już kobiet wciąż uwielbia te bohaterki - rzadko którąś konkretną, raczej zbiorczo - jako "księżniczki z Disneya". I wiedzą, że Disney nie jest winien ich nieidealnego życia.
Mało która kobieta przyznaje się do tego publicznie. Jednak z moich obserwacji wynika, że w grupie dziesięciu przynajmniej połowa ma słabość do tych animowanych postaci. Te kobiety mają zwykle dwie, trzy ukochane księżniczki, które z jakiegoś powodu czymś je urzekły. Nawet taką błahostką jak to, że Pocahontas ma melancholijne i mądre spojrzenie. Dlaczego się tego wstydzimy?
Po pierwsze - w pewnym wieku nie wypada. Dorosła kobieta wciąż ekscytuje się bajkami? Widocznie jest ograniczona intelektualnie albo po prostu niedojrzała. Po drugie, o czym wspomniałam już wcześniej - bajki Disneya mają dawać nieprawdziwy obraz rzeczywistości, który zamiast edukować - może zaszkodzić. Jednak w tym obrazie nie ma niczego złego. Wystarczy, że rodzice wyjaśnią dzieciom, że bajki nie pokazują prawdziwego życia.
Jest kilka powodów, dla których dorosłe kobiety (a może mężczyźni też) "jarają się" disnejowskimi księżniczkami. Po pierwsze - dobro. Naiwne ale nie niemożliwe. W świecie, w którym najlepiej radzą sobie ci z grubą skórą, to patologicznie dobre podejście do drugiego człowieka jednych może drażnić, a drugich zachwycać. Może też spowodować, że zastanowimy się nad sobą i zamarzymy być równie dobrymi dla innych, mając w głowie, że trzeba być czujnym. W przeciwnym wypadku, tak jak w bajkach - zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie chciał to wykorzystać i zrobi nam krzywdę.
Słodkie cierpienie
Co nas urzeka w disnejowskim świecie kobiet? Księżniczki są tak dobre, że każda dogaduje się ze zwierzętami. Ptaki, wiewiórki, szopy pracze, sarny, lisy, niedźwiedzie - każda z tych istot czuje, że ma w księżniczce sprzymierzeńca. Dlatego chętnie jej pomagają. Budzą rano, ostrzegają o niebezpieczeństwie, wspólnie śpiewają, wspólnie sprzątają, a przede wszystkim - służą poradą. Każde dziecko wie, że to fikcja, ale niesie ze sobą naukę, że o zwierzęta trzeba dbać i nie robić im krzywdy. To kolejny dowód na to, że te bajki nie robią krzywdy, a kształtują wrażliwość.
Za tę dobroć bohaterki zawsze otrzymują nagrodę. Zwykle pod postacią dobrego, przystojnego i dobrze sytuowanego mężczyzny. Nawet bez tych bajek kobiety marzą o takim partnerze, w końcu żadna nie chce paskudnego, zaniedbanego leniwego chama, do tego bez grosza przy duszy. Zwykle disnejowskie bohaterki mają przechlapane. Albo traktowane są jak służące, wyganiane z domu lub ciąży nad nimi klątwa. Zwykle wynika to z ludzkiej zazdrości. I tu kolejna, może oczywista nauka - zazdrość jest złem. Los wynagradza szczere dobro i cierpliwość. Powinny o tym wiedzieć nie tylko dzieci. A my, dorośli, chcemy w to wierzyć.
I najważniejsze. Kto z nas nie wie, czym jest słodkie cierpienie? Kiedy z jakiegoś powodu nie można związać się z ukochaną osobą? W życiu w takiej sytuacji nie jest aż tak bardzo słodko, ale na ekranie ogląda się to z bijącym sercem. To wbrew pozorom lek na nasze problemy miłosne, który oczywiście ich nie rozwiąże, ale może je na chwilę złagodzić. Dla dziecka, które ogląda to na ekranie, ta sytuacja jest mniej zrozumiała niż dla dorosłego, który wie, że w życiu nic nie jest tak proste. Jednak dzieci mogą czerpać z tego wiedzę - że kluczem do sukcesu jest działanie. Dzięki temu w przyszłości mogą schować urażoną dumę do kieszeni. To dla dojrzałych widzów ten moment bajki, w której bezkarnie można uronić słoną łzę.
Włosy - wielkie oszustwo
W sieci pojawia się mnóstwo artykułów z cyklu - włosy księżniczek Disneya a rzeczywistość. To prawda - każda księżniczka ma bujną czuprynę. Kiedy ja byłam mała, nie wyobrażałam sobie, że sama takie będę miała - to było dla mnie oczywiste, że to tylko animacja. Teraz również nie złoszczę się na twórców, że dali mi nadzieję na to, że moje włosy będą tak wyglądały.
Jedyne w co wierzyłam, to to, że przyszłości będę miała piękną połyskującą suknię. Ale przeszło mi, kiedy uświadomiłam sobie, że księżniczki żyły kilkaset lat temu, kiedy takie stroje były normą. Podjęłam próbę poczucia się jak księżniczka w studniówkę, ale moja niezbyt bufiasta i niezbyt połyskująca sukienka nie dała mi żadnej satysfakcji.
Głupotą jest oskarżać twórców bajki o to, że przez nich ktoś będzie czuł zawód, kiedy nie spotka w swoim życiu księcia. Do filmów Disneya trzeba podchodzić z ogromnym dystansem i wyciągać z nich nauki dla poprawienia jakości naszego charakteru. Na przykład, że trzeba patrzeć nie na wygląd, tylko na osobowość - tak jak Bella z "Pięknej i Bestii". I przede wszystkim mówić otwarcie - jaram się księżniczkami z Disneya. Naprowadzają mnie na właściwe tory, są śliczne, miłe. Są jak jedzenie różowego marshmallowa. Są najlepsze na chorobę i smutki. Potwierdzone info.