Henryka Krzywonos to jedna z ikon pierwszej "Solidarności". Zatrzymując tramwaj w symboliczny sposób rozpoczęła strajk Zakładu Komunikacji Miejskiej w Gdańsku. Krzywonos również powstrzymała stoczniowców przed zakończeniem strajku. Odkąd weszła do Sejmu z list Platformy Obywatelskiej nieustannie jest jednak atakowana przez przeciwników politycznych, którzy próbują podważyć jej legendę.
W obronie opozycjonistki wystąpił Ryszard Pusz, działający w opozycji już od 1976 roku. Na swoim Facebooku były więzień stanu wojennego napisał list adresowany do Krzywonos. Wspomina w nim o młodości przy ulicy Władysława IV w Nowym Porcie, robotniczej dzielnicy Gdańska.
Pusz wspomina strajk w 1980 i udział Henryki Krzywonos: "Twoje wyjście na scenę obok popiersia Lenina i przemówienie w czasie strajku, przemówienie „Twardej Baby”. Dlaczego wtedy nie krzyczeli, że to nie Ty zatrzymałaś tramwajów? Każdy kto uczestniczył w strajku pamięta dobrze atmosferę podskórnego strachu przed donosicielami i agentami. Każda informacja była sprawdzana, każda informacja była analizowana przez wielu ludzi, a Boguś Borusewicz był bardzo podejrzliwy i pilnował i sprawdzał bardzo skrupulatnie. Jest nam niezmiernie przykro, że tak bardzo ludzie Sierpnia są krzywdzeni i pomawiani."
Dawny opozycjonista pisze również, ze dawni opozycjoniści na ogół nie chcą się wypowiadać, bo mają dość świata mediów. Pusz zauważa jednak, że prawda nie zostanie zakłamana.
"Większość naszej starej opozycji unika wywiadów bo ma dosyć tego bełkotu medialnego, tego nierzetelnego dziennikarstwa. Heniu żadne kłamstwa nie są w stanie zakłamać tamtej rzeczywistości i prawdy. Bądź spokojna są jeszcze ludzie którzy nie są aż tak bardzo starzy i sklerotyczni." - pisze Pusz w liście, który na Facebooku szybko zaczął być mocno udostepniany.
Dawna "Solidarność" podzieliła się już podczas słynnej "wojny na górze". Konflikt ten trwa już 25 lat i doprowadził do upolitycznienia pamięci o ruchu, który bezkrwawo obalił komunizm. Szkoda, że dawni szeregowi lub regionalni działacze opozycji tak rzadko chcą zabierać głos i mówić o dziedzictwie i prawdzie "Solidarności".