Czy globalną ekonomię można wyłączyć i włączyć na nowo? Walka z nierównościami, przyjmowanie imigrantów, zwiększanie roli kobiet w biznesie, zmniejszanie wypuszczanego do środowiska poziomu dwutlenku węgla – wszystko to będzie bardzo trudne do osiągnięcia bez dynamicznego wzrostu gospodarczego. A wzrost jest obecnie najwolniejszy od lat.
Międzynarodowy Fundusz Walutowy niedawno ponownie obniżył prognozę światowego PKB na obecny i następny rok odpowiednio do: 3,4 i 3,6 proc. Według raportu PwC zaledwie 27 proc. prezesów firm uważa, że wzrost poprawi się w nadchodzącym roku. – O dzisiejszych czasach mówi się „nowa przeciętność” [ang. „new mediocre”] – mówił podczas Światowego Forum Ekonomicznego Kevin Delaney, redaktor naczelny Quartz, który moderował dyskusję na temat obecnego stanu globalnej ekonomii.
Problemy lokalne
Jednym z państw, dla których najnowsze prognozy gospodarcze nie były łaskawe, jest Brazylia. Według analityków największa gospodarka Ameryki Południowej będzie rosnąć w tym roku wolniej. – To faza przejściowa – tłumaczył Nelson Henrique Barbosa-Filho, brazylijski minister finansów. – Brazylia dostosowuje się do nowego scenariusza. Zmniejszyliśmy nierówności, zwiększyliśmy inwestycje. Jesteśmy jedną z największych gospodarek świata i bardzo zróżnicowaną: eksportujemy ropę, mamy firmy zajmujące się wysokimi technologiami – tłumaczył Barbosa-Filho.
W kontekście światowych problemów ekonomicznych najczęściej obecnie mówi się jednak o Chinach, których wzrost gospodarczy również zwalnia. – Dla innych państw 6,9 proc. byłoby świetnym wynikiem, ale my w Chinach jesteśmy przyzwyczajeni do wzrostów 8- czy 10-procentowych – mówiła Zhang Xin, prezes SOHO China Limited, największej chińskiej firmy zajmującej się budową biurowców. – Media przedstawiają wszystko w strasznym świetle. Oczywiście, ceny naszych akcji drastycznie spadły, ale z drugiej strony nasze budynki nie stoją puste – mówiła przedstawicielka prywatnego przedsiębiorstwa zaznaczając, że sytuacja jest bardziej skomplikowana, niż mogłoby się to wydawać.
Czynniki międzynarodowe
– Problemem jest brak globalnego popytu – mówił profesor Joseph E. Stiglitz, amerykański ekonomista, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii w 2001 roku. Przekonywał, że czynników jest jednak więcej. Jednym z najważniejszych jest zwiększająca się nierówność. – Ci na samej górze nie wydają tyle samo, co ci z dolnej ekonomicznie części społeczeństwa. Ci drudzy muszą zazwyczaj wydawać na życie wszystko, co zarobią. W ten sposób buduje się słabą gospodarkę.
Poza tym kraje na całym świecie przechodzą właśnie poważne zmiany gospodarcze. – Od eksportu do zaspokajania wewnętrznych potrzeb, od produkcji przemysłowej do gospodarki usługowej. To nigdy nie następuje gładko – tłumaczył profesor Stiglitz. Jego zdaniem między innymi to jest przyczyną obecnych kłopotów Chin. – Przez ostatnie 15 lat Chiny przeżywały poważny wzrost, spowodowany głównie zapotrzebowaniem na surowce naturalne. Powinno być oczywiste, że nie może to trwać wiecznie – objaśniał.
Gdy spadły ceny ropy, wiele osób mówiło wyłącznie o zyskach, jakie przyniesie to biznesom korzystającym z tego surowca. – Trzeba jednak spojrzeć na to całościowo. Jeśli jedna strona zyskuje, to druga traci. Zależność jest niestety mocno asymetryczna, bo ci, którzy w tej sytuacji zyskali, nie wydali wystarczająco dużo, by zniwelować straty drugiej strony – tłumaczył Stiglitz.
Odpowiednie metryki
– Mówimy, że potrzebujemy wzrostu, ale przecież są takie kraje jak Bhutan, które mówią, że nie chcą wzrostu gospodarczego, ale więcej szczęścia. Czy używamy odpowiednich statystyk? – padło pytanie z widowni. – Racja, PKB nie jest odpowiednim wskaźnikiem gospodarki i tego, w jakim stanie jest społeczeństwo. Jeśli mierzymy złą rzecz, będziemy szukać złych rozwiązań – mówił profesor Stiglitz. W Bhutanie stosuje się miarę Szczęścia Narodowego Brutto, do obliczenia którego wykorzystuje się aż 33 czynniki. – Źle wydawane pieniądze nie poprawiają naszego samopoczucia. Tak jest na przykład z pieniędzmi wydawanymi na wojsko. Nie dość, że nie poprawia naszego samopoczucia, to jeszcze pogarsza je w innym miejscu na świecie. Wcale nie zwiększa to naszego bezpieczeństwa – mówił Stiglitz.
Minister finansów Brazylii zauważył, że potrzebna jest nowa rola rządu, który musi pomagać w zmianach społecznych. Wtórował mu Enda Kenny, premier Irlandii. – Rząd musi uważnie zarządzać pieniędzmi publicznymi. Jeśli przeznaczy za dużo na infrastrukturę, to mniej przypadnie usługom itd. Najważniejsza jest obecnie walka z nierównościami. Musimy opiekować się tymi, którzy zarabiają najmniej – mówił Kenny.
– Wiele osób zapomina o tym, że prawie wszystkie innowacje pochodzą w pewnym stopniu z fundowanych przez rząd badań, chociażby internet czy przeglądarka internetowa. Sektor publiczny i prywatny musi wiedzieć, jak działać razem – mówił Stiglitz. Jednocześnie zganił międzynarodowe korporacje, które unikają płacenia podatków. Płacenie podatków nazwał „najważniejszym obowiązkiem społecznym”. Dodawał też, że postęp technologiczny skutkuje zanikaniem pewnego rodzaju stanowisk pracy, ale jednocześnie wprowadza zupełnie nowe, nieznane wcześniej. – Musimy się jednak przygotować na to, że przejście z jednego modelu do drugiego nigdy nie następuje wystarczająco płynnie.