W 2015 roku do Europy przybył milion imigrantów i uchodźców. Niektóre obliczenia wskazują, że do końca 2016 r. liczba ta może zwiększyć się do trzech milionów. – Narastający kryzys jest tak poważny, że wielu komentatorów zadaje sobie pytanie: czy Europa jest w punkcie zwrotnym? – zaczynała w Davos debatę na temat kryzysu imigranckiego Lyse Doucet z BBC.
Zarządzanie kryzysowe
Debaty na temat imigrantów z Bliskiego Wschodu i tego, jak radzić sobie z ich napływem, coraz mocniej dzielą Europę zamiast zmuszać ją do wspólnego działania. – Europa nie może polec – mówiła Federica Mogherini, wysoki przedstawiciel Unii Europejskiej do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa. – W 2015 r. zrozumieliśmy w końcu, że Unia Europejska to nie tylko luksus. Nasze pokolenie dorastało w przeświadczeniu, że Europa to Erasmus, wspólna waluta, brak granic. Obecnie liderzy i obywatele rozumieją, że to sięga głębiej, a bez jedności nie poradzimy sobie z wyzwaniami – tłumaczyła.
Ponad 2 tysiące imigrantów dociera do granic Grecji każdego dnia. – Myślę, że pod koniec 2015 roku Europa zaczęła w końcu sprawniej sobą zarządzać – twierdził Witold Waszczykowski, polski minister spraw zagranicznych. – Wciąż jednak mówimy o chaosie wśród imigrantów – mówiła Lyse Doucet. – Tak, ale te osoby są jednak bezpieczne. Nie umierają. A nie jesteśmy w stanie od samego początku zapewnić im dobrego zakwaterowania i pracy – kontrował polski minister.
Co do tego, że sytuacja wśród imigrantów jest chaotyczna, nie miał wątpliwości David Miliband, prezes Międzynarodowego Komitetu Ratunkowego. – Zgodzę się jednak z tym, że zostały już podjęte pewne decyzje. Najważniejsze jest teraz pilnowanie, by zostały wprowadzone w życie – mówił.
Opóźniony zapłon
Wojna domowa w Syrii zaczęła się w 2011 roku. Napływ tamtejszej ludności do Europy nasilił się znacznie na początku 2015 roku. – Czy osiem miesięcy to nie za długo na podjęcie decyzji? – pytała dziennikarka BBC, sugerując, że samo podjęcie decyzji to dopiero pierwszy krok w obecnej sytuacji. – Nikt nie ma co do tego wątpliwości – odpowiadał Emmanuel Macron, francuski minister gospodarki, przemysłu i spraw cyfrowych.
– To moment, w którym powinniśmy artykułować solidarność. Niektóre państwa wolą powiedzieć, że to nie ich problem, ale potrzebujemy wspólnego myślenia. Niektórzy chcą podejmować decyzje na własną rękę, w imieniu wyłącznie swojego kraju. Mówimy jednak o globalnym problemie – mówił Macron. Tłumaczył, że Europa ma obecnie kilka tygodni między innymi na wprowadzenie nowego planu kontroli granic.
Z zarzutem o to, że Europa za późno zaczęła działać nie do końca zgadzała się Federica Mogherini. – Podjęcie decyzji trwało za długo, ale zrozumieliśmy przynajmniej, że to problem całej Europy. Rozmowy zaczęliśmy prowadzić o wiele wcześniej. Przynajmniej coś robimy – mówiła.
Europejska solidarność pod znakiem zapytania
Wątpliwości co do tego, że Europa wspólnie poradzi sobie z problemem zgłaszał Josef Joffe, redaktor „Die Zeit”. – Duża grupa osób nie jest w stanie samodzielnie się zorganizować. Potrzebują przywództwa, a dzisiaj jest go coraz mniej. Angela Merkel nie jest w stanie przewodzić. Skończymy przez to z państwowymi planami zamiast jednym wspólnym – mówił w trakcie debaty.
Minister Waszczykowski zapytany o to, czy Polska jest solidarna z Europą pod względem kryzysu imigranckiego, odpowiedział twierdząco. Jednocześnie skorzystał z sytuacji, by podkreślić, że każdy kraj znajduje się w odmiennej sytuacji. – W Polsce mamy do czynienia z setkami tysięcy osób z Ukrainy, które nie są wliczane do tego kryzysu. Trzeba pamiętać, że na Wschodzie też trwa konflikt. Mówimy o milionie Ukraińców, którzy dostali się do Polski. O nich nie mówi się na arenie międzynarodowej – mówił minister. O nie do końca zrozumiałym milionie Ukraińców mówiła niedawno również premier Szydło.
– Nie mówimy o tym, bo to nie jest problem dotykający całej Europy – kontrowała Federica Mogherini. Tłumaczyła, że jeszcze 9 miesięcy temu Unia nie miała wspólnego stanowiska. Istniały wyłącznie rozwiązania poszczególnych państw, które nie były wcale rozwiązaniami. – Kraj decyduje się zamknąć granice, a problem spada na jego sąsiadów. Ci też decydują się zamknąć granice, a łańcuszek prowadzi w końcu do punktu wyjścia – mówiła. Tego typu polityka nie jest jakimkolwiek sposobem na poradzenie sobie z kryzysem.
Miliband zaznaczał, że budowanie coraz większych murów nie doprowadzi w tym wypadku do niczego dobrego. – W ten sposób do Europy docierać będą wyłącznie najbardziej zdeterminowani przemytnicy – mówił.
Lyse Doucet z BBC przypominała, że imigrantów należy traktować również jako pewnego rodzaju szansę, a nie wyłącznie problem. – Wierzę, że musimy oferować możliwości. Te są większe w miejscach, w których jest niższe bezrobocie. Gospodarka powinna przygotować się na wykorzystanie tej siły – mówił Emmanuel Macron, francuski minister gospodarki, przemysłu i spraw cyfrowych. – Europa umiera. Wskaźniki narodzin spadają. Każda nowa siła jest tu dobra – dodawał Josef Joffe.