Z jednej strony Ryszard Petru wciąż jest najwyraźniejszym liderem opozycji i przyciąga wielkie zainteresowanie. Z drugiej, najnowsze badania wskazują jednak, że jego Nowoczesna straciła niedawne wysokie poparcie i nie zagraża już PiS, a wraca do ligi, w której konkuruje z ruchem Pawła Kukiza. Spadek sondażowej formy to może być dopiero zapowiedź prawdziwych kłopotów, które sprawią, że Polacy szybko porzucą nadzieje pokładane w Petru.
Jest w polskiej polityce coś takiego, co pozwala na szybkie zdobycie całkiem sporego poparcia tylko dlatego, że przedstawia się nowy partyjny szyld. Efektu świeżości nie potrafił wykorzystać jednak w zasadzie żaden z polityków. W pierwszych miesiącach po powstaniu wyniki dające nadzieje na miejsca w parlamencie notowali rozłamowcy z prawicowych projektów, takich jak Polska Jest Najważniejsza, a później Solidarna Polska, czy Polska Razem. Ostatecznie skończyli jednak wchłonięci ponownie przez Prawo i Sprawiedliwość.
Najlepiej z nowym projektem politycznym w ostatnich latach przebił się Janusz Palikot. Przez pryzmat czasu Twój Ruch można uznać jednak za jeszcze największą klapę, bo z trzeciej siły w parlamencie w zaledwie cztery lata właściwie nic po nim nie zostało. I wielu podobną przyszłość wróżyło Nowoczesnej już w momencie jej powstania.
Nieco zaskakujący wynik wyborów parlamentarnych i pierwsze działania nowej władzy sprawiły jednak, że Ryszard Petru nie musiał sięgać po ciągłe kontrowersje, by przypominać o sobie wyborcom, jak wcześniej Janusz Palikot. Nie musiał kreować sporów, a jedynie zająć odpowiednie miejsce. Szybko przysporzyło to poparcia na poziomie nawet 30 proc. i dało nadzieję na zdeklasowanie PiS w przyszłości. Ale na początku 2016 roku niewiele już z tego zostało. I jeżeli Petru efekt świeżości będzie roztrwaniał dalej w takim tempie, może zniknąć z wielkiej politycznej gry jeszcze wcześniej niż Palikot.
2. Rozbiory
Pewnym sukcesem wspomnianego Twojego Ruchu było bowiem przetrwanie w Sejmie całą czteroletnią kadencję. W najczarniejszym dla Ryszarda Petru scenariuszu, jego Nowoczesna może "wynieść sztandar" na długo przez wyborami, w których tak wielu wieszczyło już jej zwycięstwo.
Od wielu miesięcy to ta partia jest celem exodusu działaczy Platformy Obywatelskiej i niektórych ludzi Pawła Kukiza. Jak już ocenialiśmy w naTemat, ten strumień nowych kadr nie jest jednak najwyższej jakości. Tworzą go karierowicze i oportuniści, przez których każda partia ma największe kłopoty. Są się jednak przydatni, bo pozwalają na szybkie stworzenie struktur lokalnych, które Nowoczesna ma najsłabsze.
Wielką słabością ugrupowania Ryszarda Petru jest jednak także liczebność klubu parlamentarnego. Partia, która przez ostatnie tygodnie notowała nawet najwyższe poparcie, w Sejmie ma zaledwie 29 posłów. W Senacie Nowoczesnej w ogóle nie ma. Dotąd mówiono, że o kwestia czasu, gdy dołączy rzesza uciekinierów z Platformy, ale nagły spadek popularności wśród wyborców powinien doprowadzić raczej do odwrotnego zjawiska.
Odzyskująca formę PO, a może inne silne ugrupowania z czasem mogą skusić grupę polityków Nowoczesnej do zasilenia ich partii. A wystarczy, że zawiedzionych ofertą kariery u Ryszarda Petru znajdzie się 15 osób i Nowoczesna zostanie zmarginalizowana do roli jedynie koła poselskiego. Z takiego statusu w Sejmie żaden projekt polityczny nie wszedł na drogę sukcesu.
3. Wpadki posłów
Siłą Nowoczesnej jest jej podejście do rekrutacji członków. Ci, którzy kandydowali z list stworzonych przez Ryszarda Petru musieli przedstawić ciekawe CV i przejść rekrutację podobną do tej w wielkich korporacjach. Punktowali ci, którzy mieli doświadczenie w działalności publicznej lub odnosili sukcesy biznesie. Niechętnie Nowoczesna patrzyła na tych, którzy byli wcześniej w innych partiach. Dzięki temu w Sejmie ma dziś świeże twarze, którym trudno zarzucić, że skompromitowali się działaniami w przeszłości.
Ale... to tylko ludzie. A ludzie popełniają błędy i nasze doświadczenie wskazuje, że kwestią czasu pozostaje nadejście momentu, w którym ktoś z Nowoczesnej będzie bohaterem jakiejś afery. Biznesowa przeszłość wielu ludzi z ekipy Petru to zapewne najlepsza zachęta dla działających dla konkurencji speców od grzebania w przeszłości. Wszyscy pamiętamy też głośną "aferę madrycką" PiS, czy "ośmiorniczki" PO, które pokazywały, że praca w parlamencie zachęca do nadużyć.
Jeżeli Petru uda się ustrzec przed takimi błędami jego posłów, wyborcy powinni to docenić. Realistyczne podejście do życia nie pozwala jednak zbyt mocno wierzyć, że prędzej czy później nie usłyszymy o błędzie polityka Nowoczesnej większego kalibru niż lapsusy językowe i historyczne, które ostatnio zaliczali.
4. Ambicje KOD
Najlepsze wyniki Nowoczesna osiągała, gdy Ryszard Petru był jedną z największych gwiazd protestów w obronie demokracji. Organizowane są one jednak pod szyldem Komitetu Obrony Demokracji, który coraz wyraźniej dawał do zrozumienia, że nie życzy sobie upartyjniania tej inicjatywy. Ostatnie wydarzenia organizowane przez Mateusza Kijowskiego i jego sympatyków były więc praktycznie pozbawione głosów polityków.
Nowoczesna to uszanowała i jej lider jedynie stał w tłumie demonstrantów, ale takie podejście przynosi więcej problemów niż korzyści. Ryszard Petru oddaje bowiem pole do popisu nowym twarzom z KOD, wśród których zdaje się rodzić coraz więcej politycznych ambicji. Skoro KOD odmówił bycia wspólnym forum dla opozycji ma przed sobą dwa scenariusze. Albo powoli zacznie się wypalać, albo zacznie grać na własny rachunek.
Ta druga opcja dla Ryszarda Petru może być śmiertelna. Bo dzisiejsze kilkunastoprocentowe poparcie Platformy to "żelazny elektorat", na którym można już tylko budować wynik lepszy. Podobne notowania Nowoczesnej opierają się tymczasem na wspomnianym na początku efekcie nowości, który wkrótce należeć będzie do KOD. Mateuszowi Kijowskiemu w przejęciu roli Ryszarda Petru pomóc powinno też to, iż jego organizacja lepiej od Nowoczesnej radzi sobie z budową struktur najniższego szczebla, które są niezwykle ważnym czynnikiem w walce o zwycięstwo w wyborach.
5. Bagatelizowanie Schetyny
– Nie będę brał za żonę osoby skompromitowanej – stwierdził Ryszard Petru w wywiadzie udzielonym Tomaszowi Lisowi, gdy usłyszał pytanie o mariaż z Platformą i ujednolicenie opozycji. "Skompromitowaną żoną" nazwał wówczas przede wszystkim nowego przewodniczącego PO Grzegorza Schetynę. W tej dość butnej wypowiedzi zapomniał jednak, że Schetyna to ostry i niezwykle doświadczony polityczny gracz, z którym łatwej przeprawy nie miał nawet Donald Tusk.
Petru nie zauważył chyba też, że Nowoczesna rekordowo wysokie poparcie uzyskiwała, gdy konkurencja z PO była zajęta walką o odnowienie przywództwa. Czyli w okresie, gdy Schetyna i cała Platforma właściwie nie zajmowała się walką z konkurencją. W takich okolicznościach deklasowanie najważniejszego rywala było dziecinie proste, ale chyba nawet w cieszącej się z popularności Nowoczesnej nikt nie wierzy, że ten stan się utrzyma.