Oficjalnie ich nie znosimy. Oczerniamy je w komentarzach na portalach plotkarskich, wyśmiewamy ze znajomymi kolejne stylizacje i to nawet, jeśli z pogardą deklarujemy, że „nie interesujemy się takimi rzeczami”. A siostry Kardashian „takich rzeczy” są kwintesencją.
Wbrew pozorom sporo można się jednak od nich nauczyć, o ile oczywiście porzuci się sztafaż taniego blichtru, na którego tle występują zazwyczaj najsłynniejsze siostry świata.
Dziennikarka, najczęściej piszę o trendach, mediach i kobietach. Czasem bawię się w poważne dziennikarstwo, czasem pajacuję. Można się pomylić.
Znane koleżanki i amatorskie porno
Kariera tej szkocko-holendersko-ormiańsko-amerykańskiej rodziny zaczęła się niewinnie. Kim była przyjaciółką Paris Hilton, a że asystowała słynnej dziedziczce w wypadach do klubów L.A., jej twarz od czasu do czasu pojawiała się na portalach plotkarskich. Pamiętam nawet, jak po raz pierwszy sprawdzałam w internecie, jak wygląda Kim Kardashian, a raczej (wstyd się przyznać) jej pośladki, po przeczytaniu dość oryginalnej wypowiedzi Paris, że pupa koleżanki przypomina „serek wiejski zapakowany w torbę na śmieci”.
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Kim Kardashian West (@kimkardashian)
Kontrakt na reality show „Z kamerą u Kardashianów”, będący podwaliną rodzinnych karier, został podpisany krótko po tym, jak do sieci wyciekł amatorski filmik pornograficzny z udziałem Kim. Pornos doczekał się wydania na DVD, a program trwa już jedenasty sezon i nie zbliża się ku końcowi, podobnie jak kariery pięciu sióstr.
Krytykować Kardashianki jest niezmiernie łatwo, precyzyjnie zdefiniować ich fenomenu nie sposób. Czy jest jednak coś, czego możemy się nauczyć, śledząc ich życie na ekranach telefonów wstydliwie zakrywanych przed współpasażerami w komunikacji miejskiej? O dziwo, więcej niż moglibyście przypuszczać, prychając na kolejną, ryzykowną stylizację Khloé.
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Kim Kardashian West (@kimkardashian)
Po pierwsze: kobieta renesansu umie liczyć
Przez ostatnią dekadę Kim pojawiła się na większości okładek pism kobiecych, na Instagramie zgromadziła niemal 63 miliony obserwatorów, niewiele mniej niż jej przyrodnie siostry – Kylie, najpopularniejsza nastolatka portalu i Kendall – top modelka.
Tylko w zeszłym roku Kardashian-West zarobiła bagatela, 52,5 miliona dolarów, co zapewniło jej 33. miejsce w rankingu najbogatszych celebrytów magazynu „Forbes”, w którym pobiła na głowę gwiazdy takie jak Leonardo di Caprio (89 lokata) czy Jennifer Lopez (95). Co ciekawe, ponad połowa jej imponujących dochodów, pochodzi z gry na smartfony i tablety, w której można stworzyć własnego awatara celebryty i rozpocząć życie na miarę sióstr w wirtualnym Hollywood.
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Kim Kardashian West (@kimkardashian)
Co robi w mediach od 9 lat celebrytka, która na samym początku pokazała tak wiele? Najlepszą z odpowiedzi, będzie chyba słowo „wszystko”. Kim była już bowiem aktorką, modelką, producentką telewizyjną, właścicielką butiku, projektantką butów i biżuterii, a nawet napisała wraz z siostrami książkę (choć bardziej prawdopodobne wydaje się w tym przypadku zatrudnienie ghostwritera). Jakkolwiek z jej talentem, do któregokolwiek z wyżej wymienionych zajęć, można polemizować, nie można jej odmówić smykałki do biznesu, odziedziczonej być może po mamie – pierwszej menedżerce córek i twardej negocjatorce kontraktów.
20-letnia Kendall Jenner, która dojrzewała na oczach milionów ludzi, jest obecnie ikoną stylu i jedną z najlepszych modelek na świecie. Na swoim koncie ma już reklamy marek takich jak Calvin Klein, Balmain, Marc Jacobs czy Estee Lauder (na polskich ulicach można ją było zobaczyć ostatnio w kampanii Mango). Złośliwi mówią, że bez znanych sióstr, Kendall być może zajmowałaby się modelingiem, ale raczej nie miałaby szans na dołączenie do elitarnego grona top modelek. Kwestionowanie jej pozycji wydaje się jednak jałowe. Żyjemy w czasach, w których skauci agencji modelek polują na nowe gwiazdy nie na ulicach, ale na Instagramie.
Na początku lat 90. wciąż jeszcze dziwiły modelki i piosenkarki pojawiające się na okładkach „Vogue'a” zamiast modelek.
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Kendall Jenner (@kendalljenner)
Umiejętność spieniężania niemal każdej podejmowanej publicznie aktywności, bez robienia z siebie słupa ogłoszeniowego, nie należy w branży rozrywkowej do częstych. Kardashianki wzięły sobie do serca biznesową maksymę „make your name a brand name” i po latach walki o pozycję reklamują tylko marki pasujące do ich wizerunku, często firmowane ich nazwiskiem.
Najmłodsza z sióstr – 18-letnia Kylie przekuła hejt, jaki wylał się na nią za powiększenie ust mimo młodego wieku, w sukces. Konturówki i błyszczyki sygnowane jej imieniem, rozchodzą się jak ciepłe bułeczki, zyskując status kosmetyków „nie do zdobycia”, co dodatkowo wzmaga zainteresowanie.
Khloé, średnia z sióstr, za sprawą reality show stała się rozpoznawalną osobowością telewizyjną – karierę „solową” rozpoczynała jako prowadząca amerykańską edycji programu „X Factor”. Obecnie, poza aplikacją z poradami żywieniowymi i ćwiczeniami, ma własny talk-show „Kocktail with Khloe”, w którym w niezobowiązującej atmosferze posiadówy na domowej kanapie, prowadzi rozmowy z zaproszonymi gośćmi. Ostatnio program Khloe odwiedziła Baddie Winkle, 88-letnia gwiazda Instagramu i bodajże najbardziej szalona staruszka w Stanach, niekryjąca się ze swoją miłością do marihuany, Drake'a i odblaskowej rave'owej stylówki.
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika @baddiewinkle
Kardashianki nie sprzedają ciuchów, butów, gier, emoji czy kosmetyków, tylko namiastkę swojego życia. Głównym zasobem sióstr nie jest piękny głos czy długie nogi, ale wizerunek, który kształtują z niemałą maestrią.
Z własnej próżności, siostry uczyniły nie tylko źródło dochodów, ale nieomal sztukę. Przykładem niech będzie album zawierający wyłącznie selfie autorstwa Kim, reklamowany hasłem „Zdjęcia warte tysiąca lajków”. A jeśli wydaje ci się, że nic nie robią, grubo się mylisz. Każda z sióstr ciężko pracuje, ale napięty grafik sesji, nagrań do reality show, wywiadów i pomniejszych projektów, to tylko czubek góry lodowej, kiedy żyjesz z bycia celebrytą. Kiedy Scartlett Johasson schodzi z planu, ma do dyspozycji pewnego rodzaju wentyl prywatności. Kardashianki nie mają tego przywileju, Kendall i Kylie, które zaczęły występować w „Z kamerą u Kardashianów” jako dzieci, nie miały nawet takiego wyboru.
Po drugie: bądź ciało-pozytywna
Gdyby porównać liczbę kobiet, których podejście do własnych ciał uległo zmianie pod wpływem obecności gwiazd o pełnych kształtach w mediach, Kim, Khloe i Kourtney biją na głowę główną orędowniczkę ruchu body positivity – Lenę Dunham, twórczynię serialu HBO „Girls”.
Dla statystycznej amerykańskiej nastolatki, treści propagowane przed Dunham są niejasne, a jej postać dyskredytowana w dziewczęcych głowach ze względu na wygląd. W przeciwieństwie do wizerunku Kim, która mimo rozmiaru dalekiego od S, wygląda atrakcyjnie i na swój sposób zmienia świadomość nastolatek, celebrytka promuje eksponowanie pełnych kształtów zamiast odchudzania, w wywiadach powtarza, że stara się nie wchodzić na wagę.
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Kim Kardashian West (@kimkardashian)
Można oczywiście polemizować czy kobiety o nastrzykniętych wargach, chodzące na niebotycznie wysokich szpilkach i obklejone sztucznym rzęsami mają coś wspólnego z promowaniem akceptacji swojego wyglądu, ale rozpiętość rozmiarów i typów budowy postrzeganych jako 'seksowne' niewątpliwie wzrosła i miały w tym swój udział Kardashianki.
Różnica wzrostu między najniższą z sióstr, Kourtney, a najwyższą – Kendall wynosi aż 27 cm. Podobnie zróżnicowane są ich typy figur. Potężnie zbudowana i mierząca 177 cm Khloé, ramię w ramię z drobnymi siostrami, reklamuje bieliznę i z dumą obnosi swoje pełne kształty w skąpych kieckach. – Mamy tu do czynienia z dualizmem przekazu medialnego. Z jednej strony z demonstracją akceptacji własnego ciała, odbiegającego od promowanych w mediach standardów, z drugiej zaś, liczne operacje plastyczne i zabiegi medycyny estetycznej – komentuje dr Katarzyna Gajlewicz-Korab, medioznawczyni UW.
Po trzecie: wszystko w rodzinie
Trudno stwierdzić, które z zachowań czy nawet związków sióstr, są jedynie medialnymi zagrywkami (casus małżeństwa Kim z Krisem Humprisem unieważnionego zaledwie po 72 dniach, ale wyemitowanego w dwóch specjalnych odcinkach przez jedną ze stacji). Jedynym, co naprawdę ciężko byłoby podważyć, są więzi między samymi siostrami. Kardashianki nie tylko spędzają ze sobą mnóstwo czasu, niemal wspólnie wychowują dzieci i razem pracują, ale też zawsze stają za sobą murem i wzajemnie się wspierają. Towarzyszyły Kendall, kiedy stawiała pierwsze kroki w modelingu i do tej pory z dumą repostują zdjęcia 20-latki ze światowych wybiegów. W przypadającą niedawno rocznicę urodzin zmarłego na raka Roberta Kardashiana, wziętego prawnika i ojca trzech z pięciu sióstr, wszystkie wrzuciły na swoje konta na Instagramie jego zdjęcia opatrzone życzeniami.
Rok temu Kim i Khloé, których przodkowie pochodzili z Armenii, przyjęły zaproszenie tamtejszych władz i przyleciały do Erywania na setną rocznicę Rzezi Ormian, w której zginęło ponad 1,5 miliona osób. Nie było to PR-owe zagranie, a raczej wyraz szacunku rodziny Kardashian do korzeni. Kim pisała na tweeterze o konieczności uznania tego tragicznego i zapomnianego wydarzenia za ludobójstwo już cztery lata wcześniej. – Mówcie o nas co chcecie, jesteśmy rodziną, która wspólnie przechodzi przez wszystkie problemy i potrafi się porozumieć w każdej sytuacji. Kocham to, że mam tak dużo rodzeństwa i tak wspierającą mamę – powiedziała Kim w jednym z wywiadów.
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Kim Kardashian West (@kimkardashian)
Po czwarte: na własnych prawach
Zaledwie kilka dni temu Kim wrzuciła do sieci zdjęcie, gdzie za cały strój służą jej dwa cienkie, czarne paski, dodane w programie graficznym.
W sieci tradycyjnie zawrzało, a większość komentujących zadawało pytanie o zgodę męża lub przypominało jej, że ma dwoje dzieci. Zdjęcie Kim obnażyło podskórny seksizm społeczeństwa, które uznaje eksponowanie nagiego ciała po porodzie za coś, co bezwzględnie należy piętnować, a ciało żony za wyłączną własność męża. Sama zainteresowana początkowo niespecjalnie przejęła się wrzawą, którą wywołała, ale potem zdecydowała się na porażający swoją trafnością komentarz.
Siostry są nieustannymi ofiarami tzw. slut shamingu, polegającego na stygmatyzowaniu kobiet ze względu na przekroczenie akceptowanych społecznie wzorów zachowań około seksualnych. Najdrastyczniejszym przykładem tego zjawiska, znanym skądinąd doskonale na naszym polskim podwórku, jest doszukiwanie się odpowiedzialności za gwałt w zachowaniu, czy stroju jego ofiary. Slut shaming Kardashianek często opiera się na przesłankach, na pierwszy rzut oka, zgoła feministycznych. Powtarzające się komentarze zarzucają siostrom, że nie dają „dobrego przykładu” młodym kobietom i uczą je zastępować ambicje próżnością. Pomijając fakt, że ambicje niekoniecznie muszą oznaczać chęć zdobycia tytułu naukowego czy biurka prezeski, nakazywanie jakiejkolwiek kobiecie, że powinna być taka czy inna, stawia ją w pozycji podrzędnej, w której musi się za siebie wstydzić. U kobiet z równym powodzeniem napiętnować można mnóstwo rzeczy, często skrajnych – podążanie za trendami i ich nieznajomość, dużą liczbę partnerów seksualnych i ich brak, poświęcanie się dla mężczyzny i skupienie na sobie. Wymieniać można w nieskończoność.
Kardashianki jako jedne z naprawę nielicznych sław funkcjonują w mediach na własnych prawach, których pilnie strzegą. Bez wahania pozywają za nadużycia, nie przejmują się kolejnymi aferami czy opiniami 'ekspertów' komentujących ich styl czy sposób wychowywania dzieci. Równie krytykowane, co nagie autoportrety, są zdjęcia kilkuletniej córki Kim, North West. Przede wszystkim przez skłonność znanej mamy do zabierania małej na pokazy mody i ubierania jej w naturalne futra czy kilkucentymetrowe obcasy. Czy opinia skłoniła żonę Kanyego Westa do zmiany w tej kwestii? Bynajmniej, to przecież Kim Kardashian. Być może na tym właśnie zasadza się cały fenomen sióstr – nie usiłują zdobyć niczyjej sympatii.
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Kim Kardashian West (@kimkardashian)
Po piąte: selfie-ironia
Jak dużo trzeba mieć dystansu do siebie, żeby współtworzyć serię emoji przedstawiającą własne pośladki w różnych wariantach kolorystycznych, nie wie nikt, kto nie był w skórze Kim. Czego jak czego, ale poczucia humoru i umiejętności żartowania z siebie Kardashiankom akurat nie brakuje. W tweecie komentującym zamieszanie wokół wspomnianego, nagiego selfie, Kim obśmiewa za jednym zamachem milionowe długi męża i fakt, że swój majątek zawdzięcza głównie grze na smartfony.
18-letnia Kylie, krytykowana za powiększenie ust, potrafi dodać zdjęcie opatrzone podpisem „fly away my friend”, na którym oprócz twarzy dziewczyny sprzed zmiany, pojawia się grafika przedstawiająca pełne wargi odlatujące na miniaturowych skrzydełkach. Nie mniej dystansu wykazują pozostałe siostry. Jeśli wciąż nie dowierzacie, zobaczcie ten film.
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika OFFICIAL KIMOJI (@officialkimoji)
Po szóste: wolność, równość, siostrzeństwo
Kiedy świat obiegła decyzja Bruce'a Jennera o zmianie płci, a pierwsze fotografie Caitlyn funkcjonowały w sieci na prawach virali, siostry nie ociągały się z udzieleniem medialnego wsparcia. – Najważniejsze to znaleźć w życiu wewnętrzny spokój. Wyobrażam sobie, że ciągła świadomość, że nie jest się sobą, musi być straszna. Nie wydaje mi się, że to coś, co można całkowicie zrozumieć, nie przeżywszy tego, ale nie sądzę też, żeby zrozumienie było niezbędne. Wspieram go w 100 proc. – powiedziała Kim, w jednym z wywiadów o zmianie płci jej ojczyma. Los osób LGBT leżał celebrytce na sercu na długo przed osobistymi doświadczeniami – osiem lat temu wzięła udział w kampanii przeciw wprowadzaniu poprawki do prawa stanowego, która uniemożliwiała zawieranie małżeństw parom jednopłciowym, a potem w video-kampanii "Give a damn" ("Obchodzi mnie") walczącej z dyskryminacją osób homo– i transseksualnych. Kardashianki są bezwzględnie tolerancyjne i nie jest to w ich ustach popularne hasło, lecz raczej cecha charakteru.
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Caitlyn Jenner (@caitlynjenner)
Siostry Kardashian to bohaterki zbiorowej wyobraźni na miarę naszych czasów. Za sprawą mediów społecznościowych czujemy, że są nam znacznie bliższe niż aktorki z kinowego ekranu były dla naszych mam i babć.
Wyśmiewamy je i śmiejemy się z nimi, wylewamy na nie pomyje, uczymy się od nich makijażowych tricków i śledzimy ich poczynania, jak gdyby były naszymi znajomymi. Świadomość, że bliżej im jednak do ikon popkultury na miarę Madonny czy Marylin Monroe, niż do zwykłych osób, może pomóc zachować do nich dystans. Koniec końców, obrażanie (nawet tylko w myślach) kobiet, od których dzieli cię kilka ładnych tysięcy kilometrów, nie jest raczej najzdrowszym nawykiem.
Zamiast utyskiwać, że osoby takie jak Kardashianki powinny zniknąć z mediów, powinniśmy być im w pewien sposób wdzięczni. Wszak wszyscy uwielbiamy czuć się od kogoś lepsi i mądrzejsi, a medialna obecność celebrytów umożliwia bezwysiłkowe utrzymanie mniemania o sobie, jako o osobie skromnej, inteligentnej i pracowitej.
A poza tym – jak traktować poważnie kogoś, kto wyrzuca z siebie dezorientujące cytaty z rodzaju "There’s a lot of baggage that comes with us. But it’s like Louis Vuitton baggage — you always want it.". Być może siostry Kardashian przechytrzyły nas wszystkich i nie są tak bezdennie głupie, jak chcielibyśmy je widzieć.
Mamy rok 2016. Nazywanie kogoś "szmatą" i piętnowanie takiego czy innego rodzaju figury...serio, już wystarczy. Żyjcie i pozwólcie żyć mnie. Jestem matką, jestem żoną, siostrą, córką, bizneswoman i mam prawo być seksowna.