Chłopski minister zaplanował rzeź 40 tys. dzików. Nawet myśliwi buntują się przeciwko "wielkiemu safari"
– Ani myślę tknąć broni. Widok ruszających się płodów, wyjmowanych z brzucha zastrzelonej w kwietniu lochy, poruszy najbardziej zatwardziałego mięsiarza. Nawet w PRL nie strzelano do dzików wiosną. Chłopi i ich minister oszaleli. Wirus ASF to tylko pretekst. Dla nich najlepiej jest, aby lasy były puste, kukurydza mogła rosnąć na polach bez strat, a świniarnie nie będą zagrożone chorobami – w ten sposób pan Wacław, myśliwy z Białegostoku skomentował rozpoczęcie sanitarnego ostrzału dzików na terenach wzdłuż pasa wschodniej granicy.