– Składka na ZUS, te 1120 zł miesięcznie, to zabójca miejsc pracy. 600 tys. polskich przedsiębiorców pracuje w szarej strefie, bo ma na tyle niskie dochody, że nie stać ich na opłacanie tak wysokiego ryczałtu. Chcemy to zamienić na jedną daninę, 31 procent, pobieraną od faktycznych przychodów najmniejszych firm – mówi Adam Abramowicz, szef Parlamentarnego Zespołu na rzecz Wspierania Przedsiębiorczości i Patriotyzmu Ekonomicznego.
Polityk podaje przykład fryzjerki, która prowadzi działalność, a strzyże i czesze klientów w ich domach. Jeśli miesięcznie inkasuje od klientów na przykład 2000 złotych to jej składka i podatek według nowej propozycji polityków wyniosłyby 620 zł. Obecnie takich mikro przedsiębiorców dusi składka ryczałtowa na ZUS - 1120 złotych miesięcznie (ponad połowa przychodów, a ponadto podatek dochodowy). W efekcie nowego rozwiązania fryzjerka zaoszczędziłaby 500 złotych na prowadzonej działalności (stąd tytuł tekstu).
Hydraulikom, elektrykom, malarzom - zwłaszcza działającym poza dużymi miastami - faktycznie nie opłaca się rejestrować działalności. Według szacunków Najwyższej Izby Kontroli takich osób, które prowadzą niskodochodowe usługi na własny rachunek, jest 600 tys. Wybierają szarą strefę. Jednocześnie rejestrują się w urzędach pracy, a te płacą za nich ubezpieczenie zdrowotne.
ZUS, zabójca miejsc pracy Opisywaliśmy historię pana Grzegorza, muzyka prowadzącego warsztaty gry na bębnach. Dochody miał niewielkie, około trzy tysiące złotych miesięcznie. Po opłaceniu składki ZUS i podatku w kieszeni zostawała mu niewiele ponad połowa tej kwoty. Skorzystał z oferty pośrednika i zarejestrował własną działalność w Wielkiej Brytanii, licząc na niskie, bardziej przyjazne składki. ZUS zaczyna jednak ścigać takich kombinatorów i wymienia się informacjami z innymi „zagranicznymi ZUS-ami”. Grzegorz miał pecha i wpadł. Teraz ma do zapłacenia 63 tys. zł zaległych składek.
Preferencyjne warunki objęłyby wszystkich indywidualnych przedsiębiorców osiągających przychody do 5000 złotych miesięcznie. Na owe 31 procent daniny składa się 8,5 procentowy podatek dochodowy (taka stawka obowiązuje od kilku lat przy dochodach z wynajmowania mieszkań) oraz 22,5 proc. składki na ubezpieczenia społeczne. Jak liczą posłowie komisji, przy przychodach powyżej 5000 zł miesięcznie przedsiębiorca przechodziłby łagodnie na normalne rozliczenia z ZUS-em i urzędem skarbowym.
Jednak rewolucja może sięgać znacznie dalej. Bo podatek miałby być liczony od faktycznie osiąganych przychodów, a nie od faktur wystawionych, ale na przykład nieopłaconych przez kontrahentów.
Propozycja wzbudza już gorące dyskusje. Oceniana jest lepiej niż słynne 500 złotych na dziecko.
Jak to robią w PiSie?
Teraz trochę o kuchni politycznej. Szef zespołu przedsiębiorczości pamięta jeszcze obrady komisji Przyjazne Państwo Palikota. Nie takie pomysły rozbijały się o beton urzędników i kasę budżetu państwa. Relacjonuje, że początkowo głównym oponentem rozwiązania była prezes ZUS Gertruda Uścińska. – Jednak przekonaliśmy ją, że przecież teraz ZUS nie ma złotówki składek od osób pracujących w szarej strefie - wspomina. Buntował się też Paweł Szałamacha, minister finansów, twierdzący, że takie zasady będą zbyt atrakcyjne dla podatników i będzie wysyp rejestracji jednoosobowych firm zamiast pracy na etacie.
Eksperci i politycy zespołu wciągnęli jednak do współpracy wicepremiera Mateusza Morawieckiego, który lepiej stoi w notowaniach u prezesa Kaczyńskiego i ma więcej do powiedzenia w sprawach gospodarki niż minister finansów. Nowe rozwiązanie (ZUS i podatek w jednej opłacie) wprowadzono do planu Morawieckiego i opublikowanych dziś założeń przepisów ułatwiających prowadzenie działalności gospodarczej. Nowe zasady rozliczeń mogłoby obowiązywać już od 2017 roku.
Chcemy ich na nowo przywrócić ich do legalnego systemu. Takich ludzi nie ma sensu nękać wysokimi składkami i podatkiem. Tak samo jest przecież w tej wymarzonej dla wielu Wielkiej Brytanii, czy w Niemczech. Jeśli są Polacy, którzy tylko ze względu na wysokie koszty prowadzenia działalności gospodarczej rejestrują tam fikcyjną działalność to mam nadzieję, że po tej propozycji wszystko znormalnienie.
Adam Abramowicz
To zabezpieczałoby przedsiębiorców przed kłopotliwą sytuacją, w której realnie jeszcze nic nie zarobili, ale ZUS i tak trzeba odprowadzić. Upraszczając, wpadło ci do kasy 1500 złotych, płacisz państwu 465 złotych. Masz lepszy miesiąc i 4500 zł przychodu na koncie, odprowadzasz 1395 zł. To i tak mniej niż składka ZUS z normalnym podatkiem dochodowym. Nic nie zarobiłeś, nie płacisz nic.
Marek, komentarz z Facebook/ Ryczałtowy ZUS - Zabójca miejsc pracy w Polsce
Znam sytuację mikro przedsiębiorców w Wielkiej Brytanii i zastanawiałem się dlaczego tak prostych przepisów nie można zwyczajnie skopiować na polski grunt. Bardzo liczę na to, że zespół nie powieli błędu swoich poprzedników (Komisja Przyjazne Państwo Janusza Palikota) i faktycznie doprowadzi do odblokowania przedsiębiorczości. Program mógłby mieć duże znaczenie dla osób chcących wrócić z emigracji. Blokują ich niestety skostniałe przepisy skazujące chętnych na zbyt duże ryzyko na początku funkcjonowania własnej firmy.Czytaj więcej