Jacek Kurski intensywnie walczy o utrzymanie się na stanowisku prezesa TVP. Jedną z form tych zabiegów jest wywiad dla zaprzyjaźnionego tygodnika braci Karnowskich. To szokująca lektura, bo pokazuje jak bardzo Kurski czuje się politykiem. Jego wypowiedzi to modelowy przykład walki o zaufanie Prezesa, która może przystoi politykom PiS, ale nie szefowi TVP.
Oni już nawet nie udają. Przed wyborami tyle było zapewnień o apolitycznych mediach. Już styczniowa nominacja Jacka Kurskiego na szefa TVP pokazała, że to było zwykłe wyborcze kłamstwo. Z reguły jednak politycy starają się stwarzać pozory. Ale nie Jacek Kurski. W wywiadzie dla "w Sieci"bez skrępowania pokazuje, że jest zwykłym uczestnikiem życia politycznego, a nie apolitycznym menadżerem.
Dlatego jak otwarta kpina brzmi "nie jestem już politykiem, tylko menadżerem". Zapewne dlatego chwali się, że to dzięki zmianom przez niego zaprowadzonym poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości jest wciąż wysokie, a partia Jarosława Kaczyńskiego wygrywa z Nowoczesną.
Nawet prowadzący wywiad bracia Karnowscy zwracają mu uwagę, że "troska o poparcie dla którejkolwiek partii" nie jest zadaniem prezesa TVP. Ale Kurski ma świadomość, że to od Jarosława Kaczyńskiego zależy jego przyszłość. Pewnie dlatego zadbał, aby na zdjęciu do wywiadu było widać portret Lecha Kaczyńskiego.
Kurski opowiadając o próbie jego odwołania nie pozostawia wątpliwości, że to była klasyczna wojna polityczna. I że ostatnią instancją w sporze jest Jarosław Kaczyński. Tak wyglądają "apolityczne media" w państwie PiS.
Kiedy zostawałem prezesem TVP po miesiącach nalotu dywanowego we wszystkich telewizjach – w sondażach Nowoczesna remisowała z PiS (27-29). Dziś, po przywróceniu elementarnego pluralizmu, jest 40-15.