Spocona, lepiąca się do czoła grzywka, obgryzione ze stresu paznokcie i rozmazujący się po całej twarzy tusz do rzęs, którego dodatkową warstwę, w ramach młodzieńczego buntu, aplikowało się tuż przed lekcją WF-u – ręka do góry, kto nie praktykował tego mało atrakcyjnego looku, mając lat naście. A teraz przypomnijcie sobie dowolną relację z Rio, najlepiej oglądaną w jakości HD. Spocone czoła? Może odrobinę, bezpośrednio po zakończeniu startu. Rozmazane oczy? Ewentualnie u złotych mistrzyń, po wylaniu hektolitrów łez wzruszenia. Aby odpowiedzieć na pytanie, jak to możliwe, trzeba było udać się do wioski olimpijskiej.
– Wszyscy marzą, żeby tam pójść. Cała wioska mówi o tym miejscu – tak w rozmowie z portalem Eonline salon P&G opisywała amerykańska biegaczka – Allyson Felix. I raczej nie wypada jej nie wierzyć. Działające na terenie miasteczka olimpijskiego spa niczym nie różniło się od najbardziej ekskluzywnych salonów piękności.
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika P&G (Procter & Gamble) (@proctergamble)
– O atrakcyjny wygląd sportowców zadbali styliści różnych marek P&G, m.in. Pantene, Aussie, Head & Shoulders, które wykreowały „look” w stylu Rio, jednocześnie pamiętając o wygodzie i dużych wymaganiach sportowców. Zabiegi oferowane w salonie pomogły im nie tylko odpocząć, lecz także doskonale się prezentować podczas startów i przed kamerami – zapewniali specjaliści P&G.
Jeśli wierzyć doniesieniom prasowym, w walce o miano najbardziej popularnej miejscówki w wiosce olimpijskiej było tylko dwóch faworytów – restauracja popularnej sieci fast food oraz salon P&G, który był jednym z elementów działań olimpijskich P&G i kampanii „Dziękuję Ci, Mamo”. I o ile tę pierwszą promował sam Usain Bolt, chwaląc się, że na śniadanie spożywa kilka serwowanych tam… zestawów obiadowych, to skala działalności stylistów i fryzjerów P&G zakrojona była znacznie szerzej. Ich dzieła można było podziwiać choćby na paznokciach sportsmenek – manicurzystki P&G niemal z zamkniętymi oczami nanosiły na nie wzory olimpijskich kół oraz narodowych flag.
Z polskich sportowców salon P&G odwiedziła m.in. Maja Włoszczowska, która w Rio sięgnęła po srebrny medal w kolarstwie górskim. Polska wicemistrzyni podeszła do manicuru pragmatycznie. Jak stwierdziła w wypowiedzi dla portalu Olimpjski.pl, kolor na jej paznokciach miał odzwierciedlać odcień wymarzonego krążka. – Miały być one kolorowe, ale dzień wcześniej zobaczyłam złote paznokcie u Kolumbijki, która zdobyła złoto w BMX, więc zmieniłam zdanie. Nie udało się, ale medal igrzysk olimpijskich, jakiegokolwiek koloru, każdy sportowiec bierze w ciemno. To w końcu jeden wyścig raz na cztery lata – komentowała Maja Włoszczowska.
W strefie P&G pojawiła się również Joanna Jóźwik, która w finale biegu na 800 metrów miała piąty wynik. W imię panującej wśród sportsmenek mody na różnego rodzaju dobierane warkocze, biegaczka podczas startu długie brązowe włosy spięła w koński ogon z plecionkami po bokach. Na podobną stylizację zdecydowała się jej koleżanka z lekkoatletycznego teamu – Emilia Ankiewicz.
Obiegową opinię na temat tego, że o prezencję przed wszędobylskimi kamerami dbają jedynie kobiety, przełamywał Radosław Kawęcki. Nasz pływak również chętnie gościł w salonie P&G, gdzie specjaliści firmy Gillette przekonywali, że „wizyta u barbera może bardziej zrelaksować niż masaż”. Sądząc po minie naszego sportowca – chyba się potwierdziło.
Mimo że olimpijski ogień zapłonie ponownie dopiero za cztery lata, fryzury, które styliści salonu P&G stworzyli z myślą o najlepszych sportsmenkach świata i zgodnie z trendami z P&G Rio Lookbooka, inspirowanego brazylijskimi klimatami i potrzebami sportowców, możecie z powodzeniem wykorzystać również teraz, podczas własnych zmagań z kulturą fizyczną. Poziomem wytrenowania olimpijkom raczej nie dorównacie, ale wizerunkowo zdecydowanie staniecie na najwyższym stopniu „pudła”.