Sezon jesienno-zimowy rozpoczęty. Wystarczy włączyć telewizor, a od razu zaatakują nas reklamy przeróżnych leków i suplementów, które w cudowny sposób albo nie dopuszczają by przyplątało się do nas przeziębienia albo wyleczą nas w rekordowo szybkim czasie, poradzą sobie nawet z grypą.
Gruszki na wierzbie
Nie dajmy się nabrać na te piękne obietnice i leczmy się z głową, a nie jak w reklamie. Po pierwsze, sprawdzajmy zawsze skład leków bez recepty i suplementów, które kupujemy. Czasami lek zupełnie inaczej się nazywa, kto inny jest producentem, a substancja czynna jest ta sama. To szczególnie częsta sytuacja jeśli chodzi o leki zawierające paracetamol i ibuprofen.
Przy tych dwóch substancjach stosowanych przeciwbólowo, przeciwzapalnie i przeciwgorączkowo najczęściej dochodzi do przedawkowania. Zarówno paracetamol jak i ibuprofen możemy znaleźć w typowych tabletkach przeciwbólowych i przeciwgorączkowych ale też w preparatach „na przeziębienie” do rozpuszczania, ssania itd. Sprawdzajmy skład obowiązkowo.
– Wszystkie leki mają działania niepożądane. Jeśli chcemy brać dwa leki lub więcej poradźmy się farmaceuty. Sprawdzi, czy nie mają w swoim składzie takich samych substancji czynnych. Tak zwane samoleczenie będzie wtedy bezpieczniejsze – mówi naTemat dr Leszek Borkowski, farmaceuta.
Dr Borkowski przestrzega też przed bezrefleksyjną wiarą w cudowne działanie reklamowanych suplementów diety. Podkreśla, że większość z nich nie ma badań klinicznych, które potwierdzałyby działanie opisywane przez producenta. Jego zdaniem, jeśli już leczyć się samemu, to raczej lekami. Leki w odróżnieniu od suplementów, są bardzo dokładnie badane. Bez tego nie można ich zarejestrować.
Warto też pamiętać, że mimo zapewnień producentów leków i suplementów żaden ze specyfików nie wyleczy prawdziwej grypy. Może jedynie łagodzić jej objawy.
Syropki na odporność
Samoleczenie to jedno. Reklamy farmaceutyków zachęcają nas do zapobiegania przeziębieniom i grypie, oczywiście poprzez podwyższanie odporności organizmu przez łykanie wyprodukowanych przez nich tabletek lub picie cudownych syropów.
Co więc robić, żeby nie chorować i ustrzec przed chorobą dzieci? Odpowiedź jest prosta a sposób w miarę tani. Niestety wielu z nas łatwiej zostawić fortunę w aptece i brać „tabletkę” niż podejść do sprawy racjonalnie.
Proste zalecenia
– Żyj zdrowo, bądź aktywny, bądź szczęśliwy, odżywiaj się zdrowo – daje prostą receptę dr Borkowski.
Ten skondensowany przepis na odporność można oczywiście trochę rozszerzyć. Zamiast suplementów obiecujących wyższą odporność warto polubić czosnek, mieć zawsze syrop z cebuli, sok z malin i nie stronić od ruchu na świeżym powietrzu. Nie trzeba od razu biegać po 20 kilometrów, wystarczy spacer.
Ten ruch na świeżym powietrzu potrzebny jest też dzieciom. Niby żadne odkrycie, ale okazuje się, że wiele placówek takich jak żłobki, czy przedszkola zapomina o tym. Dzieci zwyczajnie nie wychodzą na zewnątrz, przy oklaskach ze strony niektórych nadopiekuńczych rodziców, co to uważają, że od świeżego powietrza dziecko się rozchoruje. Nic bardziej mylnego. Nie ma złej pogody na spacer z dziećmi. Trzeba je tylko odpowiednio ubrać. Dzieci, które codziennie bawią się na świeżym powietrzu są zwyczajnie zdrowsze.
Jeśli znajdziemy coś o udowodnionej skuteczności w badaniach klinicznych, co podwyższa odporność, to oczywiście można jak najbardziej brać. Ja do tej pory nie znalazłem niczego, co daje przysłowiowego „kopa” systemowi immunologicznemu.