Zależy, ile papryki zjem – mówił o swoich skokach w sobotę Żyła. Polski skoczek od dłuższego czasu przekonuje, że to właśnie ten przysmak – obowiązkowo marynowany – jest tajemnicą jego wyników. Żyła jednak idzie szlakiem wytyczonym przez innych sportowców, wystarczy przypomnieć słynną bułkę z bananem Adama Małysza.
Żyła o papryce przypomniał po drużynowym konkursie w Zakopanem, gdzie Polacy zajęli drugie miejsce, a on sam indywidualnie gorszy był jedynie od Słoweńca Petera Prevca. To właśnie od Słoweńców Żyła "podłapał" marynowaną paprykę. I jest przekonany, że to działa. Zresztą paprykę je nie tylko on, ale z pewnością najmocniej promuje jej cudowne właściwości.
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Piotr Żyła (@piotr_zyla_official)
Wszystko zaczęło się pod koniec zeszłego roku. – Dawid Kubacki przyniósł wiadomość, że bracia Prevcowie zjadają podobno słoik papryki dziennie. Peter Prevc odstawił ją i forma mu spadła. My zaczęliśmy od niedawna jeść paprykę i będziemy jej jeść coraz więcej, do Turnieju Czterech Skoczni. Najlepsza jest marynowana, ale surowa też jest dobra i skuteczna. To nie żart. My naprawdę ją jemy – mówił w wywiadzie dla "Super Expressu" Żyła.
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Piotr Żyła (@piotr_zyla_official)
To naprawdę może działać
Czy papryka to gwarant sukcesu? Mimo wszystko, poza zachętami Piotra Żyły, odradzamy stosowanie jej jako jedynego składnika diety. Zwłaszcza, jeśli zajmujemy się wyczynowo sportem. Ale papryki nie można lekceważyć. – Papryka ma dużo potasu, który wpływa na dobrą pracę mięśni, beta-karoten, który jest silnym przeciwutleniaczem i też pozytywnie działa w diecie sportowców, ale nie postawiłabym tego jako produktu numer jeden i najważniejszego – mówi naTemat dietetyk Małgorzata Krukowska. – Ale paprykę można ustawić w codziennym jadłospisie jako coś korzystnego – dodaje.
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Piotr Żyła (@piotr_zyla_official)
Czy Żyła miał rację? Papryka miała być jego tajnią bronią na Turniej Czterech Skoczni. W klasyfikacji generalnej zajął drugą pozycję, lepszy był tylko Kamil Stoch.
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Piotr Żyła (@piotr_zyla_official)
Bułka z bananem – o tym nawet robili reklamy
Najsłynniejszy posiłek tego typu wylansował jednak mistrz Żyły, czyli Adam Małysz. Połączenie bułki z bananem miało odpowiadać za jego sukces na światowych skoczniach.
– To było w lutym 2001 roku w Willingen. Pucharowy konkurs przedłużał się i należało coś zjeść, żeby nie stracić sił. Profesor Jerzy Żołądź, który był fizjologiem naszej kadry, zabronił objadania się wędlinami. Pozwolił natomiast na bułki i banany – tak w rozmowie z TVP Sport Małysz wspominał, skąd w ogóle wziął się ten pomysł.
Nieskomplikowany posiłek przez lata rozkładano na czynniki pierwsze. Według niektórych dietetyków taki zestaw może bardziej zaszkodzić niż pomóc. Z drugiej strony bułka i banan dostarczają organizmowi dużo energii, a jednocześnie zawierają niewiele tłuszczu. Taka dawka energii jest często potrzebna wyczynowym sportowcom.
Skąd się bierze siła
Swój sposób na sukces ma również Robert Burneika, kojarzony jako "Hardkorowy Koksu". Litwin, który całkiem dobrze mówi po polsku, nigdy nie osiągnął wiele w świecie kulturystyki, a swoją karierę w MMA ograniczył do dwóch zwycięstw nieprzynoszących mu wielkiej chluby: z Marcinem Najmanem oraz Dawidem Ozdobą.
Burneika ma jednak dobrze prosperujący biznes suplementów diety i własną siłownię. A w świadomości Polaków zaistniał między innymi dzięki słynnym "stejkom".
To z nich Burneika bierze swoją siłę. Przekonywał o tym (i smażył je) nawet w "Rozmowach w toku" w TVN.
Grill, pizza, złoty medal
Prawdopodobnie najsłynniejszym sportowcem świata, który wyróżnia się swoimi "nawykami żywieniowymi", jest Micheal Phelps. 23-krotny złoty medalista olimpijski (to absolutny rekord) szokował świat przed igrzyskami w Pekinie w 2008 roku, kiedy otwarcie mówił, że spożywa codziennie około… 12 tysięcy kalorii. "Śmiertelnikom" w zupełności wystarczą 2 tysiące.
Phelps, aby zjeść tą ilość kalorii, nigdy nie miał specjalnej diety. Pchał w siebie kolejne pizze i półmiski makaronu z sosem pomidorowym. Zawsze mówił, że lubi grillować.
Pomimo takiej diety Amerykanin żalił się w przeszłości, że miał problemy z utrzymaniem wagi. Konkretnie… chudł.