Prawo i Sprawiedliwość nie od dziś lansuje alternatywną ortografię języka polskiego. Poseł Kaczyński nie dał sobie wytłumaczyć, że poprawną formą jest "wyłączać", a posłanka Pawłowicz z oburzeniem reagowała na próby uświadomienia jej, że powinna używać słowa "wziąć". Tymczasem do grona polityków promujących alternatywną polszczyznę dołączył kolejny poseł, który jednym tweetem przebił poprzedników.
Chodzi o posła Arkadiusza Mularczyka (w listopadzie 2016 r. przeszedł z Solidarnej Polski do PiS), który chciał skrytykować "Gazetę Wyborczą", ale przypadkiem wystawił cenzurkę swojej znajomości ortografii. Zaczęło się od tego, że Bartosz Wieliński, dziennikarz "Wyborczej", napisał na Twitterze, że posłowie Tarczyński i Mularczyk znaleźli się na liście hańby, czyli wykazie polityków głosujących przeciwko temu, by prezydent Turcji uwolnił uwięzionych dziennikarzy i działaczy opozycji.
Internauci nie zostawili tego błędu bez komentarza. Niektórzy zastanawiają się jak poseł mógł popełnić tak rażący błąd, skoro przed chwilą widział poprawnie napisane słowo we wpisie dziennikarza. Inni twierdzą, że hańbą jest, gdy poseł kaleczy swój ojczysty język.