Wacław Berczyński dostał przed laty dwa kredyty od Boeinga o łącznej wartości 200 tys. dolarów - ustalił "Super Express". Czy to za te pieniądze człowiek, który chwalił się "wykończeniem caracali" w rządowym przetargu, kupił w USA nieruchomości warte obecnie ponad 4 mln dolarów?
Dom w Springfield, trzy kamienice w Filadelfii, dwa apartamenty i dom w New Jersey, dom w Richmond - to wykaz nieruchomości należących do byłego szefa podkomisji smoleńskiej, do którego dotarła gazeta. Berczyński miał zrobić na nieruchomościach dobry interes - ich wartość z czasem znacząco się zwiększyła. Obecnie jego domy i apartamenty warte są ok. 16 mln zł.
Jak ustalił dziennik, dwa apartamenty w New Jersey Berczyński kupił za kredyty od Boeinga, które zaciągnął przed laty. Ich łączna wartość to 200 tys. dolarów. Nie wiadomo z czego sfinansował zakup pozostałych nieruchomości - Berczyński nie odbiera telefonów.
Zamieszanie wokół zaufanego człowieka ministra Antoniego Macierewicza zaczęło się wkrótce po 7 rocznicy katastrofy smoleńskiej, przypadającej 10 kwietnia 2017 rok. Wtedy Berczyński postawił tezę, że 96 osób lecących samolotem na uroczystości katyńskie zostało zabitych w zamachu w wyniku wybuchu bomby termobarycznej.
Kilka dni później w "Dzienniku Gazecie Prawnej" ukazał się wywiad z Berczyńskim, który ogłosił, że to on "wykończył caracale" - produkt firmy konkurencyjnej wobec Boeinga - w przetargu, który prowadził rząd PiS. MON odciął się od słów swojego eksperta, a Berczyński wkrótce zrezygnował z szefowania "zamachowej" podkomisji smoleńskiej. W piśmie z 20 kwietnia, wystosowanym w Warszawie, skierowanym do MON oświadczył, że "z powodów osobistych" nie może przyjechać do Polski. Na stanowisku szefa podkomisji smoleńskiej zastąpił go Kazimierz Nowaczyk. Kilka dni później Berczyński zrezygnował też z zasiadania w zależnych od rządu PiS spółkach skarbu państwa.
Wczoraj rząd PiS umożliwił Platformie Obywatelskiej wgląd w dokumentację przetargową. Władza twierdzi, że ani Berczyński, ani Nowaczyk, ani Bartłomiej Misiewicz nie mieli nic wspólnego z postępowaniem przetargowym i negocjacjami offsetowymi.
Opozycja mówi o "grupie trzymającej władzę" i aferze Macierewicza.
- Można postawić tezę, że w MON powstał alternatywny ośrodek decyzyjny, coś na kształt grupy trzymającej władzę, która poza oficjalnymi kanałami prowadziła nieformalny nadzór nad postępowaniem przetargowym dotyczącym caracali - powiedział w piątek poseł Cezary Tomczyk (PO), cytowany przez TVN24.