Nagroda Człowieka Roku dla Beaty Szydło wciąż wzbudza emocje, a niektórzy nawet przewidują, że w następnym roku laureatem będzie Władimir Putin. Odkładając złośliwości na bok, zajrzeliśmy za kulisy głosowania i zapytaliśmy jednego z członków kapituły, jak to wyglądało w tym roku.
Wczorajsze przecieki z Krynicy mówiły o zażartej walce do samego końca o ten zaszczytny tytuł. Starcie miało rozegrać się między Mateuszem Morawieckim a Beatą Szydło. Wygrała ta druga i to ona mogła podziękować Jarosławowi Kaczyńskiemu za rozpoczęcie wielkiego projektu zmian w naszym kraju. Nie cichną też oburzenie i kpiny z przyznanej nagrody i całej kapituły, która w tajnym głosowaniu wybiera corocznego laureata.
Rada Programowa składa się z 33 osób pochodzących z różnych środowisk i dziedzin, od biznesu do polityki, od kościoła katolickiego do samorządowców. O to, jak wyglądało wczorajsze głosowanie, zapytaliśmy jednego z członków kapituły Jerzego Meysztowicza - polityka i przedsiębiorcę, byłego wicewojewodę krakowskiego i małopolskiego, dziś posła Nowoczesnej.
Jak wygląda zgłaszanie kandydatów i samo głosowanie? Wrzucacie państwo karteczki do urny, podnosicie ręce?
Członkowie Rady dostają wcześniej formularze z kandydaturami, oddają swój głos na jednego z nich i odsyłają je do organizatorów Forum. Głosy dotyczą zarówno nagrody Człowieka Roku jak i Firmy Roku. Te głosy są sprawdzane (każdy z członków ma wgląd we własne), zliczane, jeszcze raz weryfikowane przez wybraną do tego trzyosobową grupę osób i dopiero wtedy ogłaszany jest werdykt.
A jak wyglądały wczorajsze wyniki? Czy pani premier wygrała w zdecydowany sposób?
W tegorocznej edycji trzynaście głosów dostała premier Beata Szydło, jedenaście wicepremier Mateusz Morawiecki, a dziesięć profesor Adam Strzembosz. Jak widać różnice były niewielkie. Oczywiście to nie jedyne kandydatury, które się w tej edycji pojawiły, bo każdy z członków Rady może zgłosić własną propozycję. Był też Jurek Owsiak, prezes Comarchu Janusz Filipiak czy prezydent Rumunii. Wszystkich dokładnie nie pamiętam, ale łącznie nazwisk było około ośmiu.
Pojawiły się głosy, że prawie do samego końca zwycięstwo w kieszeni miał minister rozwoju i finansów. Co się stało, że to premier Beata Szydło otrzymała tę nagrodę?
Rzeczywiście dużo się mówiło o tym, że Człowiekiem Roku zostanie Mateusz Morawiecki, tym bardziej, że to on, biorąc pod uwagę, że jest to nagroda ekonomiczna, jest bardziej związany z ekonomią i gospodarką niż premier Szydło. Ale proszę sobie wyobrazić sytuację, w której wicepremier Morawiecki wygrywa z urzędująca premier. To byłaby daleko posunięta niezręczność i wszystko na to wskazuje, że te ostatnie głosy, które wpłynęły przeważyły szalę zwycięstwa na rzecz Beaty Szydło. Nie chcę jednak knuć teorii spiskowych. Formalnie wszystko odbyło się prawidłowo.
Niektórzy mówią, że ten wybór jest podyktowany przewagą w Radzie ludzi związanych z rządzącą większością. Czy rzeczywiście tak jest?
Nie, myślę, że nie. Skład Rady jest częściowo zmieniany co trzy lata, więc w obecnym gronie są osoby wybranej jeszcze "za poprzedniej władzy", choć trzeba przyznać, że dwa lata temu, gdy Jarosław Kaczyński dostał tę nagrodę, do tego grona doproszono kilka osób związanych z Prawem i Sprawiedliwością. Nie ma jednak jakieś wielkiej przewagi którejś ze stron. Wczoraj miałem okazję siedzieć obok biskupa Tadeusz Pieronka, o którym nie da się powiedzieć, że popiera obecny rząd.
Media społecznościowe zdążyły odnotować fakt, że w Radzie Programowej jest tylko jedna kobieta. Czy Rada też to zauważyła?
Tak, zauważyła i ta kwesta została poruszona. Jeden z członków rady zasugerował, że przy następnej edycji należałoby doprosić kobiety tak, aby ich reprezentacja była o wiele większa. Ta propozycja spotkała się z ogromnym aplauzem.
Dlaczego nagrody ekonomicznej nie otrzymał choćby wspomniany już prezes Comarchu, który jest o wiele bardziej związany z gospodarką niż polityk, premier Beata Szydło?
Trzeba to powiedzieć: to nie jest niepolityczne głosowanie, ani niepolityczna nagroda. I nie ma co ukrywać, że zdecydowana większość głosów osób niezwiązanych z obecną władzą było skierowane na Adama Strzembosza, który gdyby wygrał, byłby wielką niespodzianką, a wiemy, że jest to osoba, która szczególnie w ostatnim czasie bardzo mocno krytykowała obóz dobrej zmiany. Dziesięć głosów, tylko o jeden mniej niż wicepremier Morawiecki pokazuje, że to grono nie jest zdominowane przez osoby, które chcą dopieścić Prawo i Sprawiedliwość. Jednak na koniec trzeba jasno powiedzieć: co najmniej od 2015 roku, kiedy tytuł Człowieka Roku otrzymał Jarosław Kaczyński, nagroda ta przestała być nagrodą ekonomiczną. Ma już charakter czysto polityczny.