Z wózkiem mu do twarzy, czyli czemu stawić czoła musi młody ojciec w wielkim mieście
Alicja Cembrowska
08 września 2017, 23:17·10 minut czytania
Publikacja artykułu: 08 września 2017, 23:17
W ostatnich latach dzieci stały się czołowym tematem dyskusji społecznej - w końcu to przyszłość narodu. Jeszcze kilka lat temu problemem numer 1 była przemoc. Później zaczęły się przepychanki w zakresie nowych trendów w wychowaniu i fotelikach. Teraz burzę wywołują kobieta karmiąca piersią w miejscu publicznym, uciążliwe zachowanie dzieci w restauracjach i szczepionki. Gdzie w tym wszystkim miejsce dla ojców? Jakie jest to współczesne tacierzyństwo, w dobie coraz większej świadomości, równości i partnerstwa?
Reklama.
Na jednym ze spotkań towarzyskich poznałam parę z dzieckiem, która otwarcie, pomimo tego, że widzieliśmy się pierwszy raz na oczy, opowiedziała mi o tym, jak to jest z tym wychwalanym cudem narodzin. Rozmówcą bardzo aktywnym, który jasno wyrażał swoje emocje był mężczyzna – Dmytro, który z oszałamiającą dla mnie szczerością opowiadał, że czuje się zaniedbany po tym, jak przyjął nową rolę. I nie chodzi wcale o relacje w związku, a to, co oferuje się młodym ojcom. I jaką tak naprawdę zajmują pozycję w naszym skądinąd nadal patriarchalnym systemie, w którym facet to głowa rodziny, a kobieta opiekunka dzieciom. Na przestrzeni ostatnich 30 lat zebrano pokaźny materiał, który pozwala sądzić, że rola ojca jest znacznie ważniejsza niż się wszystkim wydawało.
Tata mniej związany emocjonalnie
Zaczął się rok szkolny, więc jedne dzieci wracają do szkoły, a dla niektórych to czas adaptacji i pierwsze kroki w żłobku czy przedszkolu. Każdy rodzic, który przez to przeszedł wie, że dla malucha to trudny czas i niejednokrotnie cała rodzina zaangażowana jest w bezbolesne wdrożenie w system szkolnictwa. Przy tej okazji na antenie jednego radia wypowiedział się pedagog, którego zadaniem było polecenie rodzicom metod adaptacyjnych. Jedną z porad było, by dziecko odprowadzał ktoś mniej związany z nim emocjonalnie. Na przykład tata.
Skąd pomysł, aby w XXI wieku przy jednoczesnej walce o prawa i wolności kobiet, deprecjonować rolę mężczyzny? I czy faktycznie jest to zmniejszanie jego wartości, czy zwykłe stwierdzenie faktu? Jerzy Witczak w swojej książce, poświęconej ojcostwu, pisze, że „obecność ojca w procesie wychowania jest nie tylko ważna i konieczna, ale praktycznie niemożliwa do zastąpienia”. Oczywistością jest, że z racji ciąży, kobieta w inny sposób odczuwa relację z dzieckiem. Ojciec na budowanie więzi z własnym potomkiem ma o 9. miesięcy mniej. – Więź z dzieckiem trzeba budować i jest to niekończąca się praca. Mam wrażenie, że sami mężczyźni coraz częściej o tym mówią i przynajmniej w moim środowisku chcą aktywnie uczestniczyć w wychowaniu. Dla mnie czas spędzony z dzieckiem, zabawa, udział w plenerowych wydarzeniach czy nawet zwykły spacer to powód do radości. Tym bardziej, że dużo pracuję, więc siłą rzeczy przebywam z synem mniej niż żona. – mówi 25-letni Wojtek.
Okazuje się jednak, że to aktywne uczestniczenie wcale nie jest takie łatwe. – Może to wynika z tego, że przeprowadziłem się z Ukrainy do Polski i nie do końca wiem, gdzie szukać. Oczywiście korzystałem z książek, ale to mi dało tylko częściową satysfakcję. Chciałbym mieć możliwość spotkać się z innymi facetami i poradzić, pogadać, bo jest trochę tak, że rozmowa z żoną czy koleżankami nie pomaga mi w pewnych sytuacjach. – mówi Dmytro.
Nie da się przyrównać relacji mamy z dzieckiem, do tej, którą buduje ojciec. To dwie indywidualne kwestie, na styku których łatwo o konflikt. Dmytro wskazuje na różnice chociażby w kwestii, zdawałoby się prozaicznej: zabawy. – Mam trochę inne podejście niż moja żona. Rozumiem, że się martwi i chce dla syna jak najlepiej, ale ja wychodzę z założenia, że jak raz się sparzymy, to potem nie powtarzamy zachowań, które nam szkodzą. Oczywiście nie chodzi o przypadki ekstremalne, ale o proste czynności. A kobiety bardziej skupiają się na tym, gdzie dziecko nie może pójść, czego nie powinno robić, niż na dystansie i zachęcie „jasne, spróbuj, zobacz co się wydarzy”. Więc jak z tej perspektywy kobieta opowie koleżankom, że facet robi wbrew jej woli, to oczywiście koleżanki staną po jej stronie i utwierdzą w przekonaniu, że istnieje jedyna słuszna droga.
Na te różnice wskazuje również psycholog i dyrektor Centrum Wspierania Rodzin "Rodzinna Warszawa", Jarosław Adamczuk. - Nawet po sobie widzę, że mam inne podejście do dzieci niż moja żona. Ale uważam, że żadne nie jest złe, po prostu jest inne. W kwestii potrzeb współczesnych ojców, nie mogę stwierdzić czy mężczyźni szukają nowych sposobów na spędzanie czasu z dzieckiem, czy nie. To chyba kwestia bardzo indywidualna, ja jestem typem, który woli sam poszukać w internecie niż przegadywać temat. Wiem jednak, że w przestrzeniach, które oferujemy jest coraz więcej przedstawicieli płci męskiej. Lubią przychodzić z dziećmi, jednak ich problem pojawia się, gdy trzeba na przykład porozmawiać z psychologiem. Na takie spotkania delegowana jest żona. Ale już na zajęciach pszczelarskich w naszym Fab Labie jest dużo panów. To widoczna tendencja - coraz więcej mężczyzn wraca do zajęć technicznych, chce spróbować z wiertarką, coś zbudować, a przy tym spędzić czas z potomkiem. Nawet na jedne warsztaty stolarskie przyszedł pan z żoną w zaawansowanej ciąży i wpadł na pomysł, że sam zrobi kołyskę dla dziecka.
Ciekawski tata
Współcześnie ludzie żyją coraz aktywniej i świadomiej, dlatego coraz głośniej mówi się, że mężczyzna nie jest dodatkiem do kobiety, skarbonką, która ma zapewnić bezpieczeństwo finansowe. Chce uczyć się i wiedzieć o swoim dziecku więcej niż tylko tyle, w jakim jest wieku. Panie natomiast po urodzeniu dziecka, chcą nadal być aktywne zawodowo i współdzielić obowiązki z partnerem, mając jednocześnie czas na realizowanie swoich planów i potrzeb. Jednak podnoszenie poprzeczki sobie, wpływa na większe wymagania względem innych - "fajnie, gdyby mąż wiedział o rozwoju malucha tyle co ja" albo "nie baw się z dzieckiem w taki sposób, ja ci powiem, jak to opisali w poradniku". Upieranie się, że dziecko da się wychować „na wyczucie”, intuicyjnie wydaje się już przeszłością. Chociaż Jarosław Adamczuk wskazuje, że w wielu przypadkach wychodzi to lepiej niż studiowanie zawiłych podręczników lub bezmyślne kierowanie się opiniami innych. Oczywiście w internecie obserwować można regularne wojny o to, co jest najlepsze dla twojego dziecka w opinii innej Matki Polki. Dlatego Dmytro, gdy pytamy go o to, w jaki sposób chciałby komunikować się z innymi ojcami, odpowiada ze śmiechem. – Byle nie przez internet! Poczytać na forum nieuprzejme komentarze lub kupić książkę mogę zawsze. Mnie jednak najbardziej satysfakcjonowałby kontakt bezpośredni, żebym mógł pogadać i wymienić się doświadczeniami. Może w formie jakichś warsztatów? O, albo coś na wzór klubu AA!
Jarosław Adamczuk wskazuje jednak po swoich obserwacjach, że nadal niewielu mężczyzn jest otwartych na publiczne wyrażanie swoich potrzeb. Nie czują takiej potrzeby, nie lubią rozmawiać z osobami trzecimi na tematy prywatne, związane z emocjami. To raczej panie odczuwają potrzebę bycia w grupie, dlatego większość wydarzeń czy spotkań o rodzicielstwie cieszy się popularnością wśród mam. - Czy pogadanki dla mężczyzn są potrzebne? Trudno to określić. Na pewno jest grupa, która ma takie oczekiwania. Jednak tak jak w przypadku spotkań, na których uczy się wiązać chusty, najpierw pojawiło się zapotrzebowanie, a potem spotkania. Trudno byłoby teraz organizować coś tylko dla ojców, skoro owszem, lubią wyjść z dzieckiem, ale niekoniecznie chcą mówić o tym, co i jaki wpływ miało na uczucie szczęścia.
Okazuje się jednak, że męskie wsparcie, zarówno od własnego ojca, jak i całkiem obcego mężczyzny, który swoje już przeszedł jest bardzo istotne dla młodych ojców. Interesujące byłyby dla nich także zajęcia dotyczące rozwoju i psychologii dziecka. - Mnie najbardziej interesuje rozwój dziecka od strony psychofizycznej i społecznej. A konkretnie, dlaczego pojawiają się pewne zachowania, reakcje i jakie ma to natywne uwarunkowanie zarówno w kontekście rozwoju fizycznego, jak i społecznych relacji. Tylko, że pewnie jestem jedną z niewielu osób, które to interesuje. A wszelkimi doświadczeniami dzielę się z kolegami-ojcami. – mówi Radosław. A Wojtek dodaje. – Fajne byłoby na przykład spotkanie w grupie facetów z ekspertem, który pokazałby w praktyce ciekawe zabawy i opowiedział, jak spędzać czas z dzieckiem, by było to najkorzystniejsze.
Z raportu „Ojcowie i dzieci. Badanie potrzeb ojców związanych z wychowaniem małych dzieci” z 2014 roku wynika, że głównym przeciwnikiem młodych ojców jest styl życia i zobowiązania zawodowe, a nie brak dobrych chęci. Według badania, najwięcej respondentów spędza z dzieckiem od 1 do 3 godzin dziennie (43%), a 35% deklaruje, że spędza z dzieckiem od 4 do 8 godzin dziennie. Co ciekawe z raportu wynika również, że ojcowie są względem siebie mniej krytyczni - z perspektywy matek spędzają z pociechami mniej czasu niż zaznaczyli w ankiecie. Z drugiej jednak strony zarówno relacje naszych rozmówców, jak i komentarze w sieci dowodzą, że nawet jeżeli ojciec dużo pracuje, to stara się codziennie znaleźć chociaż chwilę na jakiś kontakt (np. czytanie bajek). W weekend natomiast, gdy panowie mają więcej czasu stawiają na aktywność fizyczną (np. gra w piłkę), wyjście na plac zabaw czy majsterkowanie.
Wychowanie według poradnika
Gdy wchodzi się w księgarni w dział poradnikowy, to trudno zdecydować się od czego zacząć. Na rynku mamy aż nadmiar dostępnej literatury, a tej dotyczącej dzieci i macierzyństwa w szczególności. Każdy znajdzie coś dla siebie. Nasi rozmówcy jednogłośnie stwierdzają, że jest to dla nich mało atrakcyjna forma zdobywania wiedzy. - Poradniki swoją drogą, natomiast wsparcie osób doświadczonych jest bezcenne i mam na myśli doświadczenie poparte solidną wiedzą, a nie ignorancją w stylu „a ja swojego nie szczepiłem i nie umarł”. Wielowymiarowa wymiana doświadczenie może bardzo ułatwić tacierzyństwo i wspomóc rozwój małego człowieka. Dmytro dodaje, że on również zaczął od lektury, jednak nic nie zastąpi kolegi, który ma podobne wątpliwości czy pytania. Panowie zwracają również uwagę, i słusznie, na to, jak ważna jest relacja z własnym ojcem.
Według raportu "Rola ojca i postawy Polaków wobec ojcostwa w świetle badań społecznych" z 2013 roku, prawidłowy kontakt z tatą wpływa na zdolność radzenia sobie z problemami, stresem, lękami. Takie osoby odczuwają większą satysfakcję z życia, a kobiety, które w dzieciństwie czuły wsparcie ojca, rzadziej w dorosłości mają zaburzenia osobowości i jedzenia. Naukowo potwierdzono również to, o czym wspominał Dmytro - ojcowie częściej niż matki zachęcają dzieci do niezależności i podejmowania ryzyka oraz angażują się bardziej w to, co uważają za istotne i przydatne w późniejszym życiu. Promowanie świadomego ojcostwa opłacalne jest również z perspektywy nie tylko prawidłowego rozwoju dziecka, ale i... budżetu państwa - dobry kontakt z tatą to mniej przestępstw i zachowań ryzykownych.
Warto również odnotować jeszcze jeden drobny szczegół wynikający z badań: pomimo obecnych trendów, kobiety niezbyt aktywnie wspierają równość w kwestiach wychowania dzieci. Wiele z nich obstaje przy stanowisku, że tata nie jest w stanie zapewnić tego wszystkiego, co mama. Oczywiście sytuacje są bardzo różne i niektórym udaje się idealnie podzielić obowiązkami przy jednoczesnym zaufaniu, jednak i badania, i relacje ojców wskazują, że często partnerka nie jest pewna ich możliwości, boi się, że tata może sobie nie poradzić z maluchem.
Trzeba pracować nad tym porozumieniem, bo jak wynika z relacji Bożeny Buczyńskiej, która jest członkiem zarządu Centralnego Stowarzyszenia Obrony Praw Ojca i Dziecka, zawsze w takich sporach najbardziej cierpi dziecko. Tym bardziej, jeżeli matka utrudnia kontakt, a ojciec zabiega o bliskość z potomkiem. - Nasze stowarzyszenie pomaga ojcom w walce o prawo do opieki nad dzieckiem. Nawet pani nie wie, ilu z nich ma to utrudnione, a niestety polskie sądy nadal stają murem za matką, która niejednokrotnie nastawia dziecko przeciwko tacie i ogranicza ich kontakt. Najczęściej chodzi oczywiście o pieniądze, a tym facetom zależy na tym, żeby mieć wpływ na rozwój dziecka. Jestem kobietą, ale w tych walkach naprawdę panie często pokazują swoją najczarniejszą twarz i nie liczą się z tym, jak ogromny wpływ na prawidłowy rozwój ma relacja z obojgiem rodziców. Tym bardziej przez pierwsze miesiące życia, a obecnie właśnie w tym okresie najczęściej dochodzi do rozwodów. Takie manipulowane dzieci, najczęściej w wieku około 13 roku życia, gdy mogą podpisać już oświadczenie woli, wracają właśnie do ojców.
Współcześni ojcowie bez wątpienia z coraz większą swobodą i świadomością podchodzą do kwestii wychowania dzieci. Z chęcią korzystają z miejskich placów zabaw, lubią ze swoimi pociechami grać w piłkę, ale i układać klocki czy czytać książkę. Wystarczy przespacerować się po którymś ze stołecznych parków, by przekonać się, że współczesny młody ojciec nie boi się zjeżdżalni, nie straszne mu trampoliny, a z wózkiem mu do twarzy. Dlatego, drogie mamy, nawet jak wasz partner robi coś inaczej niż wy, to nie znaczy, że robi to źle. I w tym kontekście zapamiętajmy słowa Jarosława Adamczuka: zróżnicowanie jest siłą.
Raport „Ojcowie i dzieci. Badanie potrzeb ojców związanych z wychowaniem małych dzieci” z 2014
Nie lubię dobrych rad „cioci”, gdy ktoś się wtrąca w to co robimy, gdy ktoś krytykuje moje zachowanie, jak żona mówi mi, w co mamy się bawić.
Raport „Ojcowie i dzieci. Badanie potrzeb ojców związanych z wychowaniem małych dzieci” z 2014
Najwięcej ojców deklaruje, że spędzając czas z dzieckiem, czyta mu bajki i wierszyki (83%). Ojcowie bawią się też z dziećmi klockami, zabawkami w domu (82% wskazań) albo angażują się w zabawy ruchowe typu turlanie (79%). Wielu ojców rozmawia ze swoimi dziećmi, odpowiada na ich pytania, a gdy dziecko jest małe – nosi je na rękach (68%).
Z ankiety skierowanej do Animatorek Grup Zabawowych wynika, że ojcowie, gdy bawią się z dziećmi, lubią grać w piłkę i inne zabawy ruchowe, wspólnie wykonywać „męskie” czynności związane z majsterkowaniem albo budować wspólną wieżę z klocków. Ojcowie wybierają zabawy takie, które im samym są bliskie, które pamiętają z dzieciństwa. Niektóre Animatorki zauważyły też, że ojcowie mają problem z zaakceptowaniem sytuacji, gdy ich synowie wybierają zabawy „dziewczęce” – lalki, zabawa w dom itp. Dla matek, gdy córka bawi się w zabawę „chłopięcą”, nie stanowi to problemu.