Szarpnęliście się kiedyś na klasę biznesową w Locie? Kilkaset złotych za zgrzebną zasłonkę oddzielającą od reszty pasażerów, kilka centymetrów więcej na kolana i obsuszoną kanapkę trudno nazwać interesem życia. Są jednak linie lotnicze, w których nie sposób przegapić za co się płaci rezerwując miejsca w pierwszej klasie.
Dziennikarka, najczęściej piszę o trendach, mediach i kobietach. Czasem bawię się w poważne dziennikarstwo, czasem pajacuję. Można się pomylić.
Chodzi o Emirates, linie lotnicze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, które niedawno pokazały nowy wystrój kabin pierwszej klasy na pokładach Boeingów 777. Pierwsza klasa to nie to samo, co klasa biznes. Coś jak pięciogwiazdkowy, odseparowany od innych pasażerów fotel. Raj nad ziemią dla milionerów, snobów i osób cierpiących na fobie społeczne.
Prywatne kabiny utrzymane w stonowanej, ciepłej kolorystyce są wyposażone w 32-calowy ekran HD LCD, w którym można odtwarzać własne materiały lub zdecydować się na jeden z bagatela 2500 kanałów telewizyjnych z całego świata. Do tego wygodny, rozkładany niemal do pozycji leżącej skórzany fotel z możliwością ustawienia w pozycji „zero-gravity” wymyśloną przez NASA, która zapewnia (podobno) wyjątkowy relaks i wrażenia zbliżone do stanu nieważkości.
Na każdego pasażera pierwszej klasy czeka elegancka pidżama, wykonana z w pełni oddychającego, a do tego nawilżającego skórę materiału. Zestawu dopełniają miniaturowe zestawy kosmetyczne, zaprojektowane dla linii przez włoską markę luksusową specjalizującą się w biżuterii i perfumach – Bulgari (zazwyczaj pisane jako Bvlgari na wzór tradycyjnego zapisu łaciny, gdzie „u” pisze się jako „v”).
Konstruktorzy poradzili sobie również z brakiem wystarczającej liczby okien w samolotach – niektóre kabiny pierwszej klasy w miejscu trzech okien mają wyświetlacze pokazujące widok na zewnątrz samolotu w czasie rzeczywistym. O tym, że do dyspozycji podróżujących w ten sposób osób jest w pełni wyposażony barek i wybór wyszukanych przekąsek nie trzeba nawet wspominać. Do wyboru jest też oczywiście menu a la carte przygotowywane na pokładzie samolotu przez śmietankę międzynarodowych kucharzy.
Projektanci pracujący nad kabinami inspirowali się podobno standardem wykończenia wnętrza Mercedesa klasy S. Motywem przewodnim dekoracji stało się drzewo Ghaf (Prosopis Cineraria), będące jednym z symboli narodowych Zjednoczonych Emiratów Arabskich, którego sadzenie w przydomowych ogródkach i parkach było silnie promowane przez rząd, jako sposób na walkę z postępującym spustynnieniem kraju.
Jeśli tymczasowo nie możecie sobie pozwolić na podróż w pierwszej klasie nowych Boeingów 777, nie martwcie się. Klasa ekonomiczna tych samolotów też wygląda niczego sobie. No i można beztrosko porozmawiać z współpasażerami, zamiast raczyć się szampanem w samotności.