To tak zaskakujący obrót wydarzeń, że aż trudno uwierzyć, że te sprawy są najprawdopodobniej niepowiązane. Właśnie gruchnęła wiadomość o kolejnej śmierci aktorki porno. Olivia Nova nie wytrzymała w "biznesie" nawet roku. Warto jednak dodać, że tylko od listopada zmarły w niejasnych okolicznościach lub popełniły samobójstwo jeszcze trzy inne aktorki. Czemu zmarły? Trudno wyrokować – ale faktem jest, że praca w tym biznesie wcale nie jest łatwa i przysparza wielu hejterów.
Olivia Nova miała tylko dwadzieścia lat. Modelką dziedwczyna, która tak naprawdę nazywała się Lexi Forte, została już w wieku dwunastu lat, po kilku latach "przebranżowiła się" na tematykę 18+. I to była typowa kariera dla gwiazdy porno. Ze swojej rodzinnej Minnesoty ruszyła do Las Vegas w Nevadzie za pracą i przygodą. To jedno z dwóch miejsc, gdzie w USA najłatwiej "zaczepić się" w tym biznesie. Drugie to oczywiście Los Angeles.
Jej kariera posuwała się do przodu bardzo szybko. Zagrała w kilku produkcjach, zyskała sobie wielu fanów w mediach społecznościowych. Nagle 9 stycznia poinformowano, że Lexi Forte nie żyje. "Spoczywaj w spokoju, słodki aniołku" – pisali w oświadczeniu szefowie agencji LA Direct Models, z którą była związana.
Post udostępniony przez olivia nova (@olivianova_official)
Na razie nie wiadomo, dlaczego Olivia Nova zmarła. Znaleziono ją jednak we własnym domu, amerykańskie media nie piszą nic o jakichkolwiek śladach obcej ingerencji. Fani szybko jednak zauważyli, że w Boże Narodzenie aktorka opublikowała tweeta, z którego wynikało, że jest samotna w święta i chce z kimś porozmawiać.
Jej śmierć była też o tyle zaskakująca, że Forte miała poważne plany. Nie chciała wiązać się z branżą porno na dłużej – chciała wrócić do szkoły, zdobyć wykształcenie wyższe.
Cała seria
Olivia Nova niestety nie była jedyna. Ameryką wstrząsnęła w ostatnim czasie cała seria takich przypadków. 14 grudnia zmarła aktorka znana jako Yurizan Beltran albo Yuri Love. Aktorka została znaleziona także w swoim domu. Miała 31 lat, a przyczyną śmierci najprawdopodobniej było przedawkowanie. Dookoła łóżka znaleziono bowiem tabletki. Według Nickeya Milo, który znał ją od 2004 roku, Beltran miała problemy z narkotykami.
W biznesie była od 2005 roku. W tym czasie zagrała w ponad dwustu filmach pornograficznych. W ostatnich latach znacząco ograniczyła swoją działalność, ale dalej była blisko związana ze środowiskiem. Po jej śmierci zresztą posypały się kondolencje od innych aktorek. "Żegnaj, piękny aniele" – napisała na Twitterze załamana Sophie Dee, inna aktorka.
Mało? Zaledwie tydzień wcześniej powiesiła się August Ames, właściwie Mercedes Grabowski. Nazwisko nie jest przypadkowe – Kanadyjka miała polskie korzenie. W ciągu krótkiej kariery (Grabowski zmarła w wieku 23 lat) zdążyła zagrać w blisko trzystu produkcjach.
Hejt jak zapalnik
W jej przypadku śmierć była najprawdopodobniej efektem nagromadzenia różnych czynników. August Ames była córką wojskowych. Utrzymywała, że w dzieciństwie była molestowana przez dziadka, przez co nie mogła porozumieć się z ojcem. Ponadto tak jak matka cierpiała na chorobę dwubiegunową.
Zaburzenia psychiczne i trudne dzieciństwo skutkowały u niej depresją – zmagała się z nią od kilku miesięcy, do czego zresztą przyznała się w jednym z wywiadów. – Czasami mogę się czuć dobrze, ale jeśli nie będę nic robiła, wrócą te okropne wspomnienia z dzieciństwa. Wtedy wpadam w depresję i nie mogę wyjść z łóżka. Muszę anulować moje sceny na tydzień czy dwa – opowiadała w kontekście molestowania w dzieciństwie.
Kłopoty zaczęły się, kiedy Grabowski odmówiła wystąpienia w scenie z aktorem, który wcześniej występował w gejowskim porno. Wtedy rzucili się na nią użytkownicy Twittera, według których aktorka dyskryminowała innych i zachowała się jak homofob. Na nic zdały się jej tłumaczenia, że sama jest biseksualna i "kocha" gejowską społeczność. Odmowę tłumaczyła wyłącznie kwestiami zdrowotnymi.
Ataki, które jej rodzina i znajomi określili jako cyberprzemoc, nie ustawały. 5 grudnia August Ames znaleziono w parku, 20 minut od jej domu w Camarillo w Kalifornii. Powiesiła się. Jej mąż (swoją drogą producent porno) i znajomi przekonywali, że jej śmierć to efekt internetowej nagonki.
Zmarła w domu rodziców
I wreszcie pierwsza z całej serii – Shyla Stylez. Właściwie Amanda Friedland, urodziła się w 1982 roku w Kanadzie w rodzinie pochodzenia niemieckiego. Jeszcze jako nastolatka przeprowadziła się do Los Angeles, gdzie związała się z wytwórnią porno Anabolic Video Productions.
W ciągu swojej kariery zagrała w 467 produkcjach. Ostatni raz w 2016 roku, ale jeśli ktoś szukał jej tylko w ogólnodostępnych serwisach pornograficznych w sieci takich jak PornHub czy RedTube, pewnie sobie nawet z tego nie zdawał sprawy.
Shyla Stylez zmarła nagle – 9 listopada zeszłego roku we śnie. Co ciekawe, była wtedy w domu matki w Kolumbii Brytyjskiej. Nic więcej o jej śmierci do tej pory nie wiadomo.
Nie ma róży bez kolców
Dla przeciętnego "widza" filmów pornograficznych praca w tym "przemyśle" wydaje się być pracą marzeń. Każdemu wydaje się, że to praca lekka i... no jakby na to nie patrzeć, przyjemna. Internetem co jakiś czas "wstrząsają" opowieści o ludziach, którzy porzucili "normalną" pracę, żeby zająć się występowaniem w filmach porno.
W 2015 roku taką hitową opowieścią była historia o Paige A. Jennings, która porzuciła pracę na... Wall Street. I została aktorką porno o pseudonimie Veronica Vain. Swoje przebranżowienie tłumaczyła w bardzo obrazowy sposób. "Zostawiłam finanse, bo jeśli mam dawać d*py przez następną dekadę, to wolę być w hali sław w tej kwestii". Przyszła aktorka tłumaczyła w ten sposób zawód wyścigiem szczurów i bezwzględną konkurencją, które panują na Wall Street.
Rzeczywistość jest jednak zgoła odmienna. Branża od lat jest krytykowana za funkcjonowanie w skostniałej formie, w której kobiety – choć od nich najwięcej w gruncie rzeczy zależy – mają niewiele do powiedzenia i są traktowane jak narzędzia.
Znany jest przypadek Crissy Moran, która swoją karierę rozpoczęła na przełomie wieków. W pewnym momencie zaczęła zarabiać naprawdę duże pieniądze, ale jednocześnie coraz częściej żeby zarobić, musiała grać w naprawdę ostrym porno. To odbiło się na jej psychice. Kilkakrotnie próbowała popełnić samobójstwo, po zakończeniu kariery zaangażowała się w… walkę z pornografią. Pomagała też innym kobietom chcącym opuścić branżę. Aktorki są też narażone na ciągłą krytykę. Ich dzień pracy zlatuje przede wszystkim na dbałości o własne ciało. Drakońska dieta, ciągłe zabiegi kosmetyczne – wszystko po to, żeby uniknąć ostrych słów ze strony widzów.
Na dodatek coraz więcej aktorek skarży się, że wytwórnie zupełnie nie dbają o kwestie zdrowotne. Zaledwie kilkanaście procent aktorów używa prezerwatyw. Aktorki – zwłaszcza te bez wyrobionego nazwiska – scenariusz filmu najczęściej poznają dopiero na planie. Jeśli nie chcą występować, wracają do domu bez wypłaty.
Bardzo często zdarzają się także przypadki pobić. Biją nie tylko członkowie ekipy filmowej, ale i sami aktorzy. W 2015 roku głośny był przypadek aktora Jamesa Deena, który na planie tak mocno bił aktorkę Amber Rayne, że ta uciekła z planu z zakrwawioną twarzą. Na tego samego aktora skarżyły się też inne grające.
Problemy aktorek najlepiej wyraziła kilka lat temu Vanessa Belmond, była aktorka porno. Zaczynała jako osiemnastolatka, w branży spędziła siedem lat. I jak sama przyznała, środowisko wciągnęło ją, a ona sama robiła rzeczy, których wcale nie chciała. Kilka razy została zarażona chlamydią, chorowała też na rzeżączkę. Miała rozdarcia na swojej pochwie oraz odbycie.
– Musiałam robić test (na różne choroby – red.) tylko raz w miesiącu. Tak jak inni. W tym czasie można było coś złapać od teoretycznie „czystych” – opowiadała w wywiadzie dla brytyjskiej serii dokumentów "Date My Porn Star". – W trakcie mojej pierwszej sceny analnej musiałam brać leki przeciwbólowe, tak bardzo bolało – mówiła.
Naznaczone
Najgorszy był dla niej jednak ostracyzm. Aktorki porno mają wielu fanów, ale w większości anonimowych. Ci sami fani w sytuacji zagrożenia prędzej by je skrytykowali niż pochwalili. – Nikt tak naprawdę nie chce się umawiać z gwiazdą porno. A rodzina? Kto chciałby mieć dzieci z byłą gwiazdą porno. Kiedy będę miała 60 lat to porno ciągle będzie w sieci. To jakby mieć wirusa, który nie chce odejść – tłumaczyła.
Do podobnych wniosków doszła inna była gwiazda porno – Bree Olson. Kiedy była na szczycie, zarabiała nawet 60 tysięcy dolarów na miesiąc, a prywatnie była związana z Charlie Sheenem. – Nie wchodźcie do tej branży – apelowała wprost w serii opublikowanych w sieci wywiadów.
– Kiedy wychodzę z domu, czuję się jakbym miała wypisane na czole „dz**ka”. (…) Ludzie nie traktują mnie jak byłej gwiazdy porno, tylko jak pedofila. Traktują mnie jakbym mogła zaszkodzić dzieciom – dodała nie szczędząc łez. I podkreśliła, że nikt, kto pozna jej prawdziwą tożsamość, nie chce z nią utrzymywać kontaktów.