Fit blogerka i celebrytka Marita Surma, znana w sieci jak Deynn oraz jej chłopak Daniel Majewski nie mają ostatnio dobrej passy. Para promująca się w mediach na "idealną" nieźle podpadła zarówno swoim fanom, jak i reklamodawcom, którzy wycofali się ze współpracy. Wszystko przez konflikt Marity i jej młodszej siostry Klaudii. Ta stwierdziła, że Deynn próbowała ocieplić swój wizerunek w mediach kosztem jej i najmłodszej z sióstr Surma- 10-letniej Natalki. Medialna afera trwa w najlepsze, a do dyskusji włączył się również sam zainteresowany - Daniel Majewski, który przedstawił swoją wersję tej rodzinnej awantury. Tylko czy kolejne, publiczne pranie rodzinnych "brudów" jest potrzebne?
Publiczny konflikt z siostrą
W styczniu wybuchła rodzinna afera z udziałem Majewskiego, Deynn oraz jej bliskich. Wszystko za sprawą publicznego konfliktu Deynn z jej siostrą Klaudią, która w emocjonalnym wpisie na swoim blogu zaznaczyła, że para wykorzystywała najmłodszą z sióstr Surma- 10-letnią Natalkę do ocieplenia wizerunku.
Z kolei Klaudii słynna siostra miała zapewnić "lepsze” życie z Warszawie. Siostry miały również dzielić się po równo opieką nad najmłodszą Natalką. Niestety, tak nie było. Dodatkowo narzeczony Deynn, Daniel Majewski który tak lubił publicznie pozować na kochanego i wyluzowanego wujaszka, miał krzyczeć na dziecko. Według Klaudii Surmy wszystko było na pokaz, a żadna z obietnic Deynn nie została spełniona.
Publiczne pranie rodzinnych "brudów"
"Wyjazd do Warszawy miał mi otworzyć drzwi do nowego, lepszego świata. Miałam mieć super życie, Marita miała mi pomóc znaleźć super pracę, miałam zacząć robić prawo jazdy, które "dała" mi na urodziny. Moja mama miała przyjechać do nas w styczniu, do tego czasu miałyśmy opiekować się Natalką razem, oczywiście ja miałam mieszkać z Nati sama na 29m w obcym mieście - gorzko zaczęła swój wpis Klaudia.
Marita oczywiście nie wywiązała się z obietnic wobec siostry. Niestety, w całym konflikcie najbardziej ucierpiała 10-letnia dziewczynka, która była wykorzystywana do ocieplenia wizerunku Deynn i Majewskiego w sieci. Nagrywane na Instagramie ciepłe i radosne filmiki z udziałem dziewczynki i „dobrego wujka” miały okazać się zwykłą ściemą.
"Raz Natalka wróciła z płaczem do domu. Kiedy zapytałam się, o co chodzi, Natalka powiedziała mi, że Daniel kazał jej powiedzieć coś po chińsku i kiedy ona się zastanawiała, powiedział: "I tak nic nie umiesz, jak nie będziesz się uczyć, to wrócisz do Świdwina". Jak miała się uczyć, skoro siedziała u nich po szkole i ani lekcji nie robiła, ani się nie uczyła - napisała siostra Deynn na swoim blogu. "Lepsze życie” w Warszawie Klaudii i najmłodszej Natalki skończyło się powrotem sióstr do rodzinnego Świdwina. Z kolei upubliczniona afera negatywnie odbiła się na kontraktach reklamowych celebryckiej fit pary. Współpracę z Deynn zawiesiła m.in. Perfumeria Nenees oraz sportowa marka Women’s Best. Sama zainteresowana na razie nie odniosła się do całej afery. Zrobił to jej narzeczony, oczywiście za pośrednictwem mediów społecznościowych. W obszernej relacji na Instagramie odparł zrzuty młodszej siostry Deynn i przedstawił swoją wersję wydarzeń. Przy okazji wywlókł na światło dzienne alkoholowy problem mamy sióstr.
Czy te tłumaczenia pomogą?
"Przez te kilka dni o zdanie nie zapytał mnie nikt, nęka się bez przerwy moją babcię, siostrą i ojca na ich profilach w Internecie. W jeden wieczór moja ukochana stała się wrakiem człowieka i nie mam pojęcia ile potrwa odbudowa jej psychiki po tym wszystkim czego się dopuściliście" -skierował swoje słowa do fanów. Mężczyzna zapowiedział również, że zamierzają z ukochaną zniknąć na jakiś czas. "W tym momencie, w którym nie mamy współprac, nie ma nam czego zazdrościć. Prosimy dać nam spokój. Znikamy wspólnie i więcej nie reagujemy na tego typu zaczepki (...)Jak ktoś chce nas przeprosić nich to zrobi.
Na jego słowa odpowiedziała młodsza siostra Deynn - Klaudia, która zainicjowała rodzinny konflikt w mediach. Wytknęła mu, ze nie powinien publicznie opowiadać o problemach alkoholowych mamy, a sama stwierdziła, że "chciała tylko pokazać, iż cudowne życie jej siostry, nie jest tak piękne jak na Snapchacie".
10-latka pokrzywdzona najbardziej
Nie wiadomo, jaka jest prawdziwa wersja tej rodzinnej afery, natomiast słabe i nie na miejscu wywlekanie jest rodzinnych „brudów” i mieszanie do nich 10-letniego dziecka. Na ten aspekt zwróciła uwagę m.in. Karolina Korwin-Piotrowska. Dziennikarka podkreśliła, aby reagować w sytuacjach, gdy kilkuletnie dzieci są poniżane. "Istnieje coś takiego jak Opieka Społeczna, która powinna się sprawą zająć natychmiast" - napisała w mediach społecznościowych Korwin Piotrowska i dodała: "Na koniec - Rzecznik Praw Dziecka - na zdjęciu jest kontakt. Obie siostry sobie poradzą, będą miały fejm, ale jest tam dziecko, które było zabawką dla kasy, lajków i fejmu w rękach patologicznych dorosłych, na co pozwoliła rodzina, rodzice..."
Głośną sprawę skomentowała również Ewa Chodakowska, która określiła aferę rodzinną Deynn patologią. " Coraz mniej wartości, coraz większe szambo.. Chodzi za mną ten temat od dłuższego czasu. Wiesz ze zawsze wspieram, zawsze kibicuję, ale nie znoszę fałszu,
obłudy, hipokryzji, przybierania masek. Uśmiech przy zderzeniu twarzą w twarz. Chwila nieuwagi i nóż ląduje w plecach.. Tandeta intelektualna, gwiazdorzenie, chamstwo, kłamstwo, arogancja, nierzadko patologia". - napisała Chodakowska.
W słowach trenerki jest sporo racji, a Deynn i Majewski będą musieli bardzo się postarać, żeby odbudować zaufanie fanów i reklamodawców. Chyba, ze tak jak zapowiedział wcześniej Daniel, znikną z Maritą na jakiś czas. Niestety, niesmak pozostanie na długo...