Pałac Kultury i Nauki. Symbol Warszawy czy wstydliwy projekt architektoniczny? Ostatnie komentarze dotyczące okładki polskiego "Vogue'a" pokazują, że raczej to drugie. Tymczasem słynna budowla to obowiązkowy punkt na mapie stolicy. Warszawa kojarzy się wszystkim turystom właśnie z "Pekinem". I to przed nim robią sobie zdjęcia. Wystarczy przejść się o dowolnej porze dnia i nocy, w dowolnym dniu tygodnia. Zawsze ktoś się znajdzie. Jednak dla wielu nadal największym problemem jest to, że budowla była pomysłem Stalina.
"Dawno żadna okładka magazynu – i to związanego z modą, a nie polityką – nie wywołała takiego oddźwięku jak ta pierwszego numeru polskiego 'Vogue'a' ze zdjęciem zrobionym przez Juergena Tellera. Dwie modelki (Małgosia Bela, Anja Rubik) na Placu Defilad, czarna wołga, w tle Pałac Kultury. Wrzenie w sieci i poza nią szybko wyszło poza tak zwaną branżę..." – napisał na Facebooku Mateusz Halawa, kierownik zespołu nauk humanistycznych i społecznych SWPS Uniwersytetu Humanistycznospołecznego.
A podobnych opinii jest więcej. Komentarze można liczyć w tysiącach. Zdanie o okładce "Vougea" ma każdy. Najwięcej emocji budzą jednak nie modelki czy ubrania, ale to, co za nimi. Czyli komunistyczny budynek, komunistyczny samochód, smog. A może nadszedł już najwyższy czas, by odczarować ten mit? Nie patrzeć na niego przez rosyjską kalkę, ale po prostu zaakceptować. Tak, w samym środku Warszawy stoi nietypowy budynek, który jest jej największym znakiem rozpoznawczym. To dzięki niemu panorama stolicy nie jest kolejnym zbiorowiskiem wyższych i niższych drapaczy chmur. Czy niektórym nie mieści się w głowie, że na popularny "Pekin" można patrzeć tylko przez pryzmat nietuzinkowego budynku?
Wygląd okładki "Vogue'a" został skrytykowany – dostało się jakości zdjęcia, jaki i samemu Pałacowi Kultury i Nauki. "Że przecież bardzo dużo się u nas zmieniło, że przecież Pałac jest 'nie nasz', że to niesprawiedliwe tak zredukować miasto, a nawet państwo, do Pałacu, który zresztą wielu chciałoby wyburzyć" – dodawał Halawa.
"Mamy psychozę na temat tego budynku"
Eksperci dostrzegają w ostatniej fali krytyki Pałacu Kultury i Nauki działanie politycznej propagandy. – Jest to kolejna fala hejtu, wynikająca przede wszystkim z przeorania przez polityków mózgów wielu ludzi. Taka fala przetoczyła się przecież już na początku lat 90. i ucichła. Wtedy były różne naprawdę dziwaczne pomysły dotyczące Pałacu Kultury, związane z jego zaoraniem i obsadzeniem zielenią, pozbawieniem ozdób itd. Mamy jakąś psychozę na temat tego budynku. Ja patrzę na niego zupełnie bez emocji politycznych, po prostu jest to dzieło architektury lat 50. z ogromną zawartością polskiego rzemiosła artystycznego – mówi w rozmowie z naTemat Jarosław Zieliński, zastępca redaktora naczelnego miesięcznika "Stolica".
– To jest największe w Europie muzeum rzemiosła artystycznego lat 50. Podkreślam, że w przeważającej części polskiego, aczkolwiek, kiedy mam użyć sformułowań "polskiego" czy "niepolskiego" to aż się zżymam, bo aż mnie mdli. Nie cierpię wszelkiego rodzaju nacjonalizmów – wtrąca. – No cóż z tego, że budynek nie jest polski? Mamy mnóstwo takich budynków w Warszawie. Budynek Metropolitan Normana Fostera, przepraszam, będziemy burzyć czy dzieła innych uznanych architektów? A może też projekty Daniela Libeskinda, bo jest Żydem amerykańskim. Z ludźmi, którzy stawiają Pałac Kultury pod ścianą dlatego, że został wybudowany przez Związek Radziecki, nie podejmuję dyskusji – podsumowuje.
A zwykli ludzie na to... niemożliwe
Mieszkańcom Warszawy i turystom Pałac Kultury i Nauki kojarzy się po prostu dobrze. Nie patrzą w przeszłość, tylko widzą teraźniejszość. W budowli dostrzegają prawdziwy symbol Warszawy. – Jesteśmy po raz pierwszy w Warszawie i dla nas Pałac Kultury był jedną z budowli, które chcieliśmy koniecznie zobaczyć. Nie wyobrażaliśmy sobie wycieczki bez tego miejsca – mówi w rozmowie z naTemat Marta, która przyjechała do stolicy razem z chłopakiem.
Nie tylko symbol, ale i kultura
– Dla mnie symbolizuje on Warszawę. Kojarzy mi się najbardziej ze stolicą. Pałac Kultury to Warszawa, a Warszawa to Pałac Kultury. Mam też skojarzenie z wystawami muzealnymi. Pałac Kultury wzbudza we mnie pozytywne emocje, podczas gdy dla niektórych jest to tylko "dziecko Stalina" – twierdzi z kolei Ola.
Pałac Kultury od lat przyczynia się do rozwoju kulturalnego. – Przychodziłam do Pałacu Kultury tańczyć. Tu występowałam. Dlatego dla mnie oznacza on wspomnienia związane z tańcem ludowym i kulturą. Bardzo często oglądałam w Pałacu Kultury wystawy. Ta budowla jest dla mnie symbolem piękna, kultury polskiej, ale nie tylko. Dzięki Pałacowi Kultury można poznać wiele niesamowitych kultur z innych krajów – przekonuje Antonina.
W zdecydowanych słowach na temat ostatniej fali hejtu, który przetoczyła się pod adresem Pałacu Kultury, wypowiada się z kolei dla naTemat dziennikarz Filip Chajzer. – Rozumiem, że czepiamy się okładki "Vogue'a" dlatego, że zdjęcie się komuś nie podoba, kompozycja, dziewczyny albo samochód. Natomiast od Pałacu Kultury to się proszę odwalić. Jest to część historii. A tej sobie nie wybieramy – była taka, a nie inna. Pałac Kultury i Nauki raz na zawsze wpisał się w panoramę tego miasta. Dzieciństwo ludzi, którzy razem z nim się wychowywali i dorastali. Jest to symbol Warszawy – zaznacza warszawiak.
Niesamowita historia powstania
Sama historia powstania Pałacu Kultury i Nauki jest fascynująca. – Lew Rudniew, czyli projektant Pałacu Kultury i Nauki, pojechał do Nowego Jorku oglądać amerykańskie drapacze chmur. Ciekawostka jest taka, że Pałac Kultury po trosze wzorowano na Empire State Building – opowiada Chajzer.
– Druga niesamowita rzecz dotyczy tego, jak ustalano wysokość Pałacu Kultury i Nauki – kontynuuje. – Helikopter z wielką kulą, tak by była widoczna z daleka, latał nad miejsce, w którym znajduje się obecnie budynek. Natomiast z terenu dzisiejszej Pragi sprawdzano, jaka wysokość będzie dla niego odpowiednia. Wszystko po to, aby był na tyle duży, żeby było go widać z każdego miejsca w Warszawie. Tam, gdzie helikopter wzbił się na tyle wysoko, że kula była już widoczna, decydowano, że jest to odpowiednia wysokość dla budowli – dodaje.
– Jeśli nie jesteś z Warszawy i nie znasz się na tym mieście, to wystarczy spojrzeć gdzieś przed siebie, gdzie jest iglica Pałacu Kultury. Tam jest centrum, tam trzeba zmierzać, jeśli się zgubiłeś i potrzebujesz dostać się do samego śródmieścia. Nie wyobrażam sobie Warszawy bez Pałacu Kultury i Nauki. Po prostu – stwierdza.