Sławomir Neumann zapowiadał, że Stanisław Gawłowski przygotował na głosowanie w sprawie swojego zatrzymania i aresztowania coś, od czego "niektórzy spadną z krzeseł". Nikt nie spodziewał się jednak odpalenia aż tak potężnej bomby. Sekretarz generalny PO przedstawił bowiem w Sejmie księdza, który ma być świadkiem i ofiarą podejrzanych działań wokół finansowania kampanii wyborczej Kornela Morawieckiego, czyli ojca premiera Mateusza Morawieckiego. Co więcej, ma chodzić o pieniądze z banku, którym premier kierował.
– Zanim przejdę do wypowiedzenia paru słów odnośnie absurdalnych zarzutów stawianych przez ministra Ziobrę, podzielę się kilkoma uwagami ogólnymi. PiS chce wsadzić do więzień wszystkich swoich przeciwników. Satrapa z Żoliborza wiernie naśladuje działania znane z Rosji Putina. Comiesięczne seanse nienawiści na grobach wspólnych przyjaciół... Chcecie zniszczyć opór i zastraszyć opozycję. Traktujecie Polskę jak okupanci, którzy dorwali się do programu "Koryto+". Każdego dnia okradacie biednych ludzi – zaczął Stanisław Gawłowski.
Takiej afery PiS jeszcze nie miało
Wspomniana bomba została jednak zrzucona, gdy sekretarz generalny PO przedstawił posłom pewnego duchownego. – Jest z nami na sali ksiądz Tomasz Jegierski, prezes fundacji "SOS dla Życia", która pomaga dzieciom, wspiera ofiary wojny w Syrii i innych krajach Bliskiego Wschodu. Do księdza parę lat temu przyszedł asystent obecnego posła Kornela Morawieckiego i zaproponował księdzu dość szemraną propozycję – stwierdził. I przeszedł do streszczenia historii o pieniądzach z kierowanego niegdyś przez Mateusza Morawieckiego banku BZ WBK, które miały iść na kampanię wyborczą Kornela Morawieckiego.
Chwilę później ks. Tomasz Jegierski powiedział więcej na konferencji prasowej, na której towarzyszyli mu wiceprzewodniczący PO Borys Budka i były wicepremier, a dziś adwokat Roman Giertych:
O co chodzi w sprawie ks. Jegierskiego i Morawieckich?
O sprawie konfliktu ks. Jegierskiego z rodziną Morawieckich donosiliśmy w naTemat.pl już w styczniu. "Oskarżającym jest ksiądz, bardzo dobrze znany i poważany w prawicowych środowiskach; oskarżanym – ojciec aktualnej twarzy "dobrej zmiany", legenda antykomunistycznej opozycji. Jeden mówi, że drugiemu pożyczył spore pieniądze. Drugi kategorycznie zaprzecza. Ta historia jest i dziwna, i emocjonująca. I raczej nie uda się jej już nikomu wyciszyć" – pisał wówczas Tomasz Ławnicki.