Platforma Obywatelska od tygodni jest na fali i z niemal każdym sondażem notuje wzrost poparcia społecznego. Problem w tym, że gdy zapytać wyborców o program PO, to zwykle niewiele mają do powiedzenia, a o chwytliwym pomyśle wyborczym, z którą partia Grzegorza Schetyny pójdzie do wyborów chyba jeszcze nikt nie słyszał. Sprawdziliśmy, co dokładnie chce zrobić PO.
Młodzi, wykształceni, pracujący w korporacjach skupionych w warszawskim "Mordorze" to potencjalni wyborcy Platformy Obywatelskiej. Problem w tym, że jak stwierdził w piątek rano Robert Mazurek na antenie radia RMF FM, mało kto kojarzy Platformę z jakimś konkretnym pomysłem wyborczym. Owszem, wielu słyszało o aferze z nagrodami dla ministrów Beaty Szydło, o łamaniu konstytucji oraz wybijaniu zębów polskiej armii i wiedzą, że Platforma Obywatelska jest największą partią opozycyjną wobec Prawa i Sprawiedliwości. Niestety, to w zasadzie tyle. Jakiś program? Według sondy przeprowadzonej przez RMF młodzi potencjalni wyborcy żadnego programu nie kojarzą. PO kojarzy się tylko z jednym: "bo ten PiS jest zły".
Gość porannego programu Tomasz Siemoniak miotał się i plątał, mówiąc coś o "13-stej emeryturze" i tym, że "PIT zostanie w samorządach, dzięki czemu będą przedszkola i drogi". Może i ważne, ale tak bardzo mało sexy. Poza tym to nic nowego.
Najważniejsza jest walka o demokrację
W ostatnich sondażach politycznych spada poparcie Prawa i Sprawiedliwości, za to dwie partie notują wzrost notowań. To PO i SLD. Obie partie prezentują skrajne postawy – SLD właściwie nic nie robi (publicznie), aktywność polityków tej partii rzadko kiedy wychodzi poza wizytę w studiu radiowym czy telewizyjnym. Platforma przeciwnie, najwyraźniej poczuła wiatr w żaglach i w ostatnich tygodniach jest bardzo aktywna. – Na dzień dzisiejszy najważniejsza jest walka w obronie wartości takich jak demokracja. Opozycja musi się skupić na tym, żeby patrzyć władzy na ręce i głośno krzyczeć, gdy rząd i większość parlamentarna ogranicza prawa obywateli – przekonuje Bartosz Arłukowicz. Mimo tych zapewnień byłego ministra zdrowia warto wspomnieć jednak o tym, że PO nie ogranicza się jedynie do krytyki władzy.
Widzicie tu jakiś konkret? Ja też nie. Jeśli PO jeszcze nie nauczyła się, że niesienie na sztandarach jedynie "obrony demokracji" niewiele daje, to raz jeszcze powinni siąść do pracy domowej.
– Mamy program. Cały czas prezentujemy nasz sześciopak ekonomiczny. Jest tam świetna oferta i dla seniorów, i dla młodych – przekonuje w rozmowie z naTemat posłanka Kinga Gajewska. – Współpracujemy ze środowiskami młodych ludzi, poseł Arkadiusz Marchewka stale konsultuje projekty ustaw, które będą skierowane właśnie do młodszej części naszego elektoratu. To się dzieje, ale trudno w obecnej rzeczywistości politycznej przebić się z nawet najlepszymi projektami ustaw. Zgłosiliśmy je, PiS blokuje prace nad nimi, ale to nie znaczy, że usiedliśmy i nic więcej nie robimy – twierdzi poseł Arkadiusz Myrcha.
Rzeczywiście, PO od kilku miesięcy przedstawia sześć propozycji, które w zamyśle posłów opozycji mają odmienić życie Polaków. Sześć filarów, na których ma się oprzeć kampania wyborcza Platformy Obywatelskiej.
Jest program
Pierwszą propozycją jest "stop zadłużania", czyli postulat trzymania na wodzy wydatków państwa. "Stop inflacji prawa" to hasło, które ma oznaczać walkę z biegunką legislacyjną. I choć postulaty są słuszne, zwłaszcza w kontekście tego, jak rządzi PiS, to raczej nie trafią do serca przeciętnego Polaka łasego na kiełbasę wyborczą. Co innego trzeci element sześciopaku, czyli "Aktywny senior". To ukłon w stronę starszego elektoratu, chodzi o to, żeby aktywizować emerytów, a przedsiębiorców zachęcić do ich zatrudniania. Dla tych emerytów, którzy nie chcą już dłużej pracować przygotowano program "Emerytura bez podatku", czyli realne podniesienie kwot, jakie co miesiąc wpływają na konta starszej części społeczeństwa.
– Mamy też program dla młodych wyborców, także tych z Mordoru – zapewnia Kinga Gajewska. Chodzi o "Start bez składki", czyli zwolnienie młodych ludzi, którzy nie ukończyli 25. roku życia ze składek na ZUS i NFZ. "Oszczędności dla młodego przedsiębiorcy mogą wynieść nawet 55 tysięcy złotych miesięcznie" – chwali na Twitterze ten pomysł poseł Platformy Arkadiusz Marchewka. Szkoda tylko, że z oferty ciężko będzie skorzystać absolwentom uczelni wyższych, którzy w świat biznesu zechcą wejść dopiero po ukończeniu studiów wyższych.
Ostatni punkt programu zdecydowanie skierowany jest do wszystkich. "Stop drożyźnie" to plan wprowadzenia jednolitej stawki VAT na wszystkie towary żywnościowe. Śmiały plan, jeśli uda się go zrealizować może ulżyć wielu Polakom, dla których codzienne zakupy to nieustanna droga przez mękę, określanie priorytetów kosztem wielu wyrzeczeń. Ale czy brzmi równie dobrze jak hasło "500+ na każde dziecko", z którym PiS szło do wyborów?
Będzie i hasło
– To jeszcze nie jest czas na przedstawianie hasła wyborczego. Szczegóły programu PO zostały przedstawione na konwencji programowej Platformy, a przed wyborami samorządowymi będą przedstawiane dokładne programy w każdej gminie – zapewnia Bartosz Arłukowicz. W pełni zgadza się z nim poseł Brejza, który tłumaczy, że na hasło wyborcze, z którym PO ruszy do wyborów parlamentarnych jest zwyczajnie za wcześnie. – Tak się po prostu nie robi. Na razie skupiamy się na bieżącej walce politycznej i obronie polskiej demokracji. Karty odkryjemy, gdy przyjdzie na to czas. Będzie i hasło, chwytliwe, takie które trafi do wyborcy – zapewnia nasz rozmówca.
Tomasz Siemoniak przekonywał w piątek rano w radiu RMF FM, że nie warto sprowadzać debaty programowej do dyskusji na temat tego, kto więcej da i lepsze hasło ukuje. – Zwłaszcza, że hasło PiS okazało się kłamstwem – wskazuje posłanka Kinga Gajewska, która przypomina, że po wyborach 500+ wcale nie jest wypłacane na każde dziecko.
Jedno jest pewne – politycy Platformy będą musieli ukuć takie hasło, które trafi do przeciętnego wyborcy. – Wiem o co chodzi. Nie ma się co silić na wzniosłe hasła, musi być proste – przyznaje Brejza. Takie zwroty jak "obrona demokracji" czy "stop inflacji prawa" nawet nie leżały obok typowej kiełbasy wyborczej i przeciętny Kowalski prędzej wybierze kolejne comiesięczne dodatki do pensji. Wszak nie od dziś wiadomo, że bliższa koszula ciału i w wielu przypadkach obiecywanie gruszek na wierzbie jest skuteczniejsze niż obietnica rozsądnych rządów. Byle tylko budżet to wytrzymał.