Nawet piękna pogoda nie zniechęciła fanów sztuki do zobaczenia wystawy prac Wojciecha Fangora w warszawskim wieżowcu Cosmopolitan. W miniony weekend było tam naprawdę tłoczno. Czy to abstrakcyjne dzieła Fangora przyciągnęły tłumy? A może piękna panorama Warszawy z 42. piętra budynku? A może po prostu te obie rzeczy złożyły się na sukces tego wydarzenia?
"Wstęp jest wolny, a zwiedzanie wystawy odbywa się o pełnej godzinie" - przeczytałam informację o wystawie Wojciecha Fangora "Fangor: poza płaszczyzną wizualną". Zastanawiałam się, czy ludzie mimo wolnego wstępu wybiorą sztukę, czy relaks w pięknym słońcu na łonie naturyw niedzielne popołudnie. Jednak w środku wieżowca po bezpłatną wejściówkę na wystawę Fangora kłębiły się tłumy.
Przyciąga miejsce, czy prace artysty?
15-osobowe grupki, bo tyle mieści się osób w widzie Cosmopolitana wjechały na 42. piętro budynku, żeby podziwiać – no właśnie wystawę, czy może piękną, skąpaną w słońcu panoramę Warszawy? Dość zabawnie wyglądał obrazek, gdy część osób natychmiast wyjęło telefony i rozpoczęło się fotografowanie i robienie selfie, ale nie tle prac Fangora, tylko na tle
panoramy stolicy. Jednak nawet, jeżeli niektórych bardziej od samych abstrakcyjnych prac Fangora zainteresowały widoczki, to i tak sukces komercyjny wystawy murowany.
Zresztą przestrzenie 42. piętra wieżowca to nie przypadek. Idea przyświecająca organizatorom wystawy to pokazanie prac Wojciecha Fangora w taki sposób, w jaki on sam chciałby pokazać ludziom. Obrazy artysty nawiązują dialog z otaczającą je przestrzenią, widzianą z okien 42. piętra warszawskiego wieżowca.
"Ideą Wojciecha Fangora, którą w pełni wyraził w Studium Przestrzeni, było stworzenie obszaru wzajemnie przenikających się energii płócien. Obrazy prezentowane bez ram, ustawione prostopadle do siebie, wchodziły w interakcję ze sobą nawzajem, ale i z widzem, który wkraczając w obręb dzieła sztuki, stawał się jego integralną częścią. Nasza ekspozycja nawiązuje do tego przełomowego kroku artysty sprzed 60 lat" – mówiła kuratorka wystawy Katarzyna Wąs w rozmowie z serwisem Newseria Lifestyle.
Obrazy Fangora cieszą oko Sztukę nie każdy musi lubić i rozumieć, jednak obrazy zmarłego przed trzema lat artysty cieszą oko, są atrakcyjnie wizualnie i każdy może interpretować je na swój sposób. Na wystawie zaprezentowane zostały głównie obrazy z la 60. i 70. czyli najważniejszego okresu twórczości Fangora. To niezwykle barwne kompozycje, na których goszczą fale czy okręgi. Są rozmyte i wychodzą poza granice obrazu.
Choć on sam nie chciał być klasyfikowany w żadnym gatunku sztuki, został zaliczony do artystów op-artowych, głównie dzięki jego obecności na wystawie w nowojorskiej MoMA "Responsible Eye", która to w latach. 60 wyznaczyła właśnie ten kierunek w sztuce. Z kolei na początku lat 70. jako jedyny Polak doczekał się indywidualnej wystawy w Muzeum Guggenheima w Nowym Jorku.
Zresztą Fangor to obok Magdaleny Abakanowicz, Tadeusza Kantora i Romana Opałki jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych artystów na świecie. Tak samo jak w Polsce, gdzie jego charakterystyczny styl jest mocno kojarzony przez osoby w różnym wieku. Oprócz 20. obrazów z kolekcji "Jankilevitsch Collection”, które możemy zobaczyć w Cosmopolitanie, dzieła Fangora znamy też z odcinka II linii metra. Nazwa jednej ze stacji utrzymana jest w barwnej op-artowej stylistyce Fangora.
Wystawa idealna na Instagramie
Choć ekspozycję możemy oglądać dopiero od ubiegłej soboty, na Instagramie pojawiło się już sporo zdjęć pod hasztagiem #fangor i #wojciechfangor. Bo co jak co, ale to wystawa idealna na Instagram, tym bardziej, że niezwykle prace pięknie komponują się z panoramą Warszawy w mocno stonowanych barwach. Wystawę można oglądać od 26 maja do 1 lipca 2018 roku w każdą sobotę i niedzielę.