Martyna Wojciechowska znana jest z tego, że swojej pracy poświęca się w 100 proc. Jednak dziennikarka, pisarka i podróżniczka nie zapomina też, że jest przede wszystkim matką dla 10-letniego dziecka. Wojciechowska sprawuje także opiekę nad kilkorgiem dzieci z różnych części świata.
Prowadząca programu "Kobieta na krańcu świata" ma tylko jedną córkę – Marysię. Ojcem dziewczynki był płetwonurek Jerzy Błaszczyk, który w 2016 roku zmarł z powodu choroby nowotworowej. Para poznała się w 2007 roku, a kwietniu 2008 roku na świat przyszło ich dziecko. Związek niedługo potem rozpadł się, ale Martyna Wojciechowska wspólnie wychowywała Marysię z byłym partnerem. W tamtym roku podróżniczka wybrała się na Antarktydę, aby zdobyć szczyt Mont Vision. Jak wyznała w jednym z wywiadów, "pierwszy raz wtedy za kimś zatęskniłam, wcześniej nie znałam tego uczucia".
Niektóre media krytycznie odnosiły się do decyzji Wojciechowskiej, aby wyjechać w momencie, gdy ma malutkie dziecko. Bronił jej ekspartner. – Stwierdzenie, że Martyna poświęciła dziecko dla wyprawy na Antarktydę jest głupie. Ona przeznaczyła raptem trzy tygodnie na ten wyjazd, a dla 8-miesięcznego dziecka nie ma znaczenia, że mamy nie będzie na jej pierwszych świętach – powiedział Błaszczyk.
Wojciechowska nigdy nie wyszła za mąż, choć kilkukrotnie była bardzo blisko. – Pięć razy się zaręczyłam, dwa razy odwoływałam ślub pięć minut przed uroczystością. Nie żałuję, że tak się stało. Potrafiłam się uwikłać w jakąś relację tylko dlatego, że chciałam sobie i całemu światu udowodnić, że będę szczęśliwa. Że będzie taki zewnętrzny dowód na to, że jestem szczęśliwa - np. wyjdę za mąż. Bez sensu to przecież – powiedziała.
Adopcja dzieci
W 2017 roku Martyna Wojciechowska w rozmowie z "Galą" została zapytana, czy na wzór Angeliny Jolie nie chciałaby adoptować dzieci z jednego z krajów Trzeciego Świata. Dziennikarka odpowiedziała, że już to zrobiła. – Zaadoptowałam sierotę niejedną. Mam wiele dzieci na świecie, którymi się zajmuję, o które się troszczę. Mam dzieci na Filipinach - czwórkę, które mieszkają w grobowcu razem ze swoimi rodzicami. W różnych miejscach świata mam te dzieciaki, więc w jakimś sensie czuję, że je adoptowałam. Są moje. Jestem za nie odpowiedzialna – wyznała.
Wojciechowska jednak postanowiła nie iść drogą Jolie, pozostawiając dzieci w ich własnym środowisku. Stąd wybrała adopcję na odległość, co oznacza przede wszystkim zapewnienie dzieciom odpowiednich warunków życia i rozwoju. Jednym z takich dzieci jest Kabula z Tanzanii, która przez to, że cierpi na albinizm, stała się obiektem polowań. Podczas jednego z nich straciła rękę. Wojciechowska spotkała ją podczas swojej podróży i postanowiła pomóc. Jest jeszcze córka Carmes Rojas z Boliwii. Łącznie pod jej opieką znalazło się sześcioro dzieci z różnych zakątków świata.
Równie wielkoduszna, co jej mama, jest Marysia. Dziewczynka zorganizowała już m.in. pokaz taneczno-muzyczny i zebrane pieniądze przekazała fundacji zajmującej się edukacją Kabuli i innych dzieci chorych na albinizm.