Przeprosiny padły, ale niesmak pozostał. Wśród byłych funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu panuje opinia, że raczej to się nie stało przypadkiem. A jeśli tak, to tym gorzej, bo to dowód na totalny rozkład panujący w Służbie Ochrony Państwa. Chodzi o ulotkę, która miała zachęcać do wstępowania do SOP. Zachęcającym zdjęciem była zaś fotografia, na której widać dwie osoby, które zginęły pod Smoleńskiem: byłego szefa BBN Aleksandra Szczygły oraz funkcjonariusza BOR, kpt. Pawła Janeczka, męża Joanny Racewicz.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
"Niewiedza? niefrasobliwość? ignorancja? czy niechlujstwo?"
"Sądziłam, że niewiele rzeczy jest mnie w stanie zdziwić. Aż do chwili, gdy zobaczyłam oficjalną ulotkę nowej formacji" – tak swój wpis na Instagramie zaczęła była dziennikarka TVP, która w katastrofie smoleńskiej straciła męża. Trudno uwierzyć, co poczuła Joanna Racewicz, gdy na ulotce zachęcającej do wstępowania w szeregi Służby Ochrony Państwa zobaczyła to zdjęcie pochodzące z 2009 r., gdy ówczesny prezydent Lech Kaczyński był z wizytą u polskich żołnierzy w Afganistanie. Co oczywiste, towarzyszyli mu urzędnicy Kancelarii Prezydenta oraz funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu.
Parę godzin po tym, jak Joanna Racewicz wystosowała pytania do generała Tomasza Miłkowskiego, na profilu Służby Ochrony Państwa na Twitterze pojawiły przeprosiny.
Przyznają się do błędu
"Służba Ochrony Państwa przeprasza za urażenie uczuć Rodzin i Bliskich osób, których wizerunek został wykorzystany na ulotkach promujących formację" – czytamy w komunikacie. Padło też zapewnienie, że ulotka ta w trybie pilnym została wycofana i nigdzie nie będzie rozpowszechniana. Nie wykluczono przy tym, że ktoś poniesie konsekwencje służbowe za tę, co najmniej niesmaczną, formę rekrutacji do służby.
Leszek Baran, były oficer BOR, a obecnie szef Fundacji Byłych Funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu, w rozmowie z naTemat przyznaje, że nie mieści mu się w głowie, aby to zdjęcie przypadkiem znalazło się na ulotce.
"Bardzo grube faux pas"
– Używanie wizerunku "Janosika" do reklamowania naboru jest wyjątkowo niesmaczne. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że w SOP nie wiedziano, kto jest na zdjęciu. On był postacią bardzo znaną. A już szczególnie od czasu katastrofy smoleńskiej jego twarz jest kojarzona przez wiele osób. Jego fotografia od lat pojawia się często w wielu publikacjach, także dlatego, że jego żona jest znaną osobą. Bardzo grube faux pas – tak kwestię ulotki SOP komentuje Baran. Jego zdaniem ta poważna wpadka to dowód, iż nad tą służbą nikt nie panuje.
Kadrowe luki
Trudno się dziwić, że dowództwo SOP na gwałt poszukuje nowych funkcjonariuszy. Sytuacja kadrowa służby, która w lutym tego roku zastąpiła Biuro Ochrony Rządu, jest fatalna. Funkcjonariusze odchodzą, bo zupełnie nie odpowiadają im proponowane nowe warunki pracy. I tu - jak zaznacza Leszek Baran - nie chodzi wyłącznie o wynagrodzenia.Pieniądze w BOR zawsze pozostawiały wiele do życzenia.
Fakt, że SOP ma kadrowe problemy, nie dziwi zupełnie. Z poważnymi brakami funkcjonariuszy przez lata borykało się także Biuro Ochrony Rządu. Jeszcze za rządów koalicji PO-PSL mówiło się, że BOR powinien zatrudnić co najmniej około 500 funkcjonariuszy.
"Wszcząłbym alarm"
Gdy w 2015 r. wyszło na jaw, że w Biurze pracuje 1800 funkcjonariuszy, choć powinno minimum 2300, ówczesny poseł opozycji, Jarosław Zieliński grzmiał, że szefowa MSW Teresa Piotrowska zupełnie nie panuje nad sytuacją. – Gdybym był ministrem spraw wewnętrznych, to widząc 20–25 proc. wakatów w jednej ze służb wszcząłbym alarm – mówił polityk, który dziś jest wiceszefem MSWiA odpowiadającym m.in. za policję.
Teraz Jarosław Zieliński robi dobrą minę do złej gry. W połowie czerwca, gdy nowo powołana Służba Ochrony Państwa obchodziła swoje pierwsze święto, wiceszef MSWiA nie wspominał o brakach kadrowych w SOP. Mówił o wyższych uposażeniach, nowym sprzęcie oraz o jednoczesnym korzystaniu z tradycji BOR i "eliminowaniu tego, co wymagało korekty".
I to ma być zachęta?
Wprawdzie są to stawki podstawowe (oczywiście brutto), do których należy doliczyć jeszcze m.in. wysługę lat, ale w porównaniu z zarobkami w dyskoncie – co tu kryć – szału nie ma. Uposażenie zasadnicze starszego funkcjonariusza SOP wynosi nieco ponad 2100. W przypadku początkującego funkcjonariusza tabela podaje sumę 1760 zł.
Trudno się zatem dziwić, że kandydaci nie walą drzwiami i oknami, a dotychczasowi rezygnują z pracy. A polityków do ochraniania wcale nie ubywa. Jeśli szeregów Służby Ochrony Państwa w najbliższym czasie nie zasilą licznie nowi funkcjonariusze, państwo będzie miało problem z tym, jak zapewnić bezpieczeństwo VIP-ów. Kto wie, czy część obowiązków SOP nie będzie musiała przejąć np. Żandarmeria Wojskowa.
– Może nawet taki jest cel, aby przenieść te obowiązki do innej służby. Tylko po co wydawać pieniądze i powoływać nową organizację, jaką jest Służba Ochrony Państwa – zastanawia się Leszek Baran i trudno mu znaleźć jakieś rozsądne wyjaśnienie na to, co dzieje się dziś z dawnym Biurem Ochrony Rządu.
Pierwszy po prawej to kpt Paweł Janeczek, "Janosik", nieżyjący od ponad 8 lat oficer Biura Ochrony Rządu. W środku – również nieżyjący min. Aleksander Szczygło, były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Zachęcać do wstąpienia do służby używając (bezprawnie) wizerunków ludzi, którzy na służbie zginęli? Panie Komendancie, generale Tomaszu Miłkowski - nie zechciał Pan odpisać na list, więc pytam w tak zwanej "przestrzeni publicznej": to niewiedza? niefrasobliwość? ignorancja? czy niechlujstwo? Chyba, że ma Pan swoją wersję.
Leszek Baran
szef Fundacji Byłych Funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu
Ktoś chyba zupełnie nie panuje nad sytuacją w SOP i podejmuje decyzje, nie zdając sobie sprawy z ich konsekwencji. Ludzie odchodzą z tej służby dziesiątkami. Z tego co wiem, ponad sto podań o rozwiązanie stosunku pracy leży w dyrekcji SOP. A taka ulotka sytuacji w służbie mnie poprawi.
Leszek Baran
szef Fundacji Byłych Funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu
To, że SOP poszukuje nowych funkcjonariuszy zupełnie mnie nie dziwi. Praca w BOR nigdy nie była jakoś świetnie płatna, ale było co innego – stabilizacja. Ci ludzie wiedzieli, kiedy pójdą na emeryturę, na jakich warunkach, z jaką odprawą. Teraz zaś dowiadują się, że wszystkie poprzednie ustalenia są nieaktualne.