Wszystko zaczęło się w tamtym roku. Leszek Miller pochwalił się na Twitterze swoją wnuczką. To wystarczyło, aby zainteresowanie wokół jej osoby wzrosło w błyskawicznym tempie. Monika Miller miała już m.in. propozycje rozbieranych sesji. Ile ma lat?
Monika Miller w lipcu skończyła 23 lata. Gdyby nie tweet jej dziadka, Leszka Millera, prawdopodobnie nie byłoby o niej tak głośno, jak jest w chwili obecnej. Media natychmiast zwróciły uwagę na jej barwne tatuaże i kolczyki. Od tamtego czasu udzieliła już kilku wywiadów, w tym w "Dzień Dobry TVN", gdzie opowiadała właśnie o tatuażach.
Wnuczka byłego premiera tatuuje swoje ciało od piętnastego roku życia. Jak przyznała w jednym z wywiadów, miała z tego powodu spore problemy. – Na ulicy czy w autobusie padały w moim kierunku takie epitety, których nawet nie wypada powtórzyć. Nie wpuszczali mnie też do restauracji, byłam wyrzucana z klubów, bo ktoś stwierdził, że jestem prostytutką – powiedziała.
– Najczęściej jednak zdarzały mi się problemy w szkole. Przez nauczycieli, ale i rodziców moich znajomych. Nie chcieli, żebym przychodziła do nich do domu, oskarżali mnie, że biorę narkotyki, sprzedaję się czy jestem w gangu. Takie było moje życie, odkąd mam tatuaże – dodała.
Urodzona w 1995 roku uczyła się w prestiżowej angielsko-amerykańskiej szkole World Hill Academy na warszawskim Wilanowie. Później studiowała grafikę na jednej z warszawskich uczelni. Do jej największych pasji zaliczają się fotografia, malowanie, rysowanie i fitness.
Rozbierane sesje
Dziś Monika Miller jest aspirującą fotomodelką. Jednak jak sama nieraz wspominała, nie jest zainteresowana robieniem sesji zdjęciowych, które można znaleźć w większości kolorowych magazynów. Zachwyca się modelkami alternatywnymi i znanymi tatuatorkami, jak np. Kat Von D.
Jej Profil na Instagramie wypełniony jest śmiałymi zdjęciami. Nic więc dziwnego, że nie trzeba było długo czekać, aż wnuczka Millera otrzyma propozycję rozbieranej sesji. Portal jastrzabpost.pl donosił w październiku tamtego roku, że kobieta uczestniczyła w rozbieranej sesji dla CKM, za którą miała dostać 3 tysiące złotych.
Miała też mieć kolejną sesję rozbieraną dla jednego z tabloidów, ale postanowiła z niej zrezygnować, bowiem takie zdjęcia mogłyby zaszkodzić jej wizerunkowi. To wszystko okazało się jednak plotkami.
– Wszystko, co ten portal napisał a propos mojej sesji w "CKM", jest nie prawdą. Rzeczywiście byłam zaproszona do redakcji "CKM-u", ale decyzja o moim wystąpieniu na okładce jeszcze nie zapadła. A 3000 zł to w życiu nie byłaby cena, na którą bym się zgodziła – powiedziała wówczas "Faktowi".
Post udostępniony przez Monica Miller (@monicamiller_official)
Odważne wyznanie czy prowokacja?
O Monice znowu zrobiło się głośno, ale tym razem w kontekście jej wyznania w mediach społecznościowych. Jeden z użytkowników zapytał ją: "jesteś heteroseksualna?". Monika odpowiedziała: "Oj chyba nie, raczej bi". O jej orientację dziennikarze postanowili zapytać… Leszka Millera.
– Moja wnuczka nie miała dziewczyn w znaczeniu seksualnym. Monika jest normalną, heteroseksualną kobietą. I miała jak do tej pory tylko narzeczonych, a nie narzeczone. Teraz jest na etapie rozejścia się z jakimś chłopakiem – powiedział "Super Expressowi" Leszek Miller. Wielu uznało słowa wnuczki polityka za prowokację.